Michael Phelps wyznaje: myślicie, że jesteśmy herosami i nie posiadamy słabości, a ja nie chciałem żyć

Mistrz świata, mistrz olimpijski, rekordzista świata - pływak Michael Phelps przyznał, że ze wszystkich sukcesów, które odnotował w swojej karierze w latach 2000-2016 nie cieszył się w pełni. "Był jeden problem, nie chciałem żyć" - powiedział sportowiec w wywiadzie dla CBS News.    

2018-04-20, 21:41

Michael Phelps wyznaje: myślicie, że jesteśmy herosami i nie posiadamy słabości, a ja nie chciałem żyć
Michael Phelps na podium w Rio . Foto: SHUTTERSTOCK

Kiedy myślimy o Michaelu Phelpsie, prawdopodobnie wyobrażamy sobie, jak świętuje po tym, jak pobił rekord świata, lub właśnie zszedł z olimpijskiego podium. W swojej kolekcji olimpijskiej sportowiec ma 28 medali, z czego 23 krążki są w kolorze złotym.

Okazuje się jednak, że medale zdobyte na Igrzyskach Olimpijskich w 2000, 2004, 2008, 2012 i 2016 roku - nie pomogły zawodnikowi w problemach z jakimi się zmagał.

"Był jeden problem, nie chciałem żyć" - mówi legendarny pływak w rozmowie z CBS News.

- My, olimpijczycy, przez cztery lata trenujemy i przygotowujemy się do igrzysk. Po ich zakończeniu przychodzi zagubienie. Nie wiesz, co ze sobą zrobić, gdzie pójść i z kim porozmawiać. To bardzo powszechne - powiedział multimedalista w szczerym wywiadzie. 

REKLAMA

Phelps dodał, że kibice myślą, że sportowcy są herosami i nie posiadają żadnych słabości. - Ja z nikim o tym nie rozmawiałem, wolałem to skrywać w sobie. Zapewne podświadomie czułem strach przed odrzuceniem - dodał.

W życiu Phelpsa nadszedł jednak przełom. Przed Igrzyskami Olimpijskimi w 2016 roku w Rio de Janeiro, dzięki pracy z terapeutą, pływak przełamał strach.  Po latach cierpienia w milczeniu postanowił otworzyć się. W Brazylii zdobył sześć medali (pięć złotych i jeden srebrny), a po ich zakończeniu zajął się wspomaganiem osób cierpiących na depresję. Podróżował po kraju, opowiadał o swoich zmaganiach psychicznych w nadziei, że te doświadczenia ocalą kogoś. - To, że mogę komuś pomóc lub nawet uratować życie, jest dla mnie dużo ważniejsze niż złoty medal olimpijski - przyznał Amerykanin.

Michael Phelps to jeden z najwybitniejszych sportowców w dziejach. Przez wiele lat posiadał rekordy na rożnych dystansach, niektóre z nich do dziś są aktualne. Karierę pływacką zakończył w sierpniu 2016 roku, tuż po IO w Rio de Janeiro.

REKLAMA

Olimpijskie starty zaczął w 2000 roku w Sydney - zajął piąte miejsce na 200 metrów stylem motylkowym, mając zaledwie 15 lat i będąc najmłodszym reprezentantem USA w historii. Ale już wtedy widać było, że "dzieciak" ma przed sobą wielką karierę. Tego, co działo się w kolejnych latach, nie dało się jednak przewidzieć. 

Cztery i osiem lat po igrzyskach w Sydney był już najlepszy, ale w 2012 roku w Londynie przegrał o 0,05 s z reprezentantem RPA Chadem Le Closem. Phelps miał po tej imprezie zakończyć karierę, w której osiągnął wszystko, co było do osiągnięcia.

Po igrzyskach w Londynie w 2012 roku wydawało się, że Amerykanin jest już wypalony i podzieli problemy wielu sportowców, którzy byli na absolutnym szczycie przez zbyt długi czas. Zapowiedział koniec kariery. Na sportowej emeryturze Phelps wytrzymał jednak tylko, lub jak kto woli aż, 18 miesięcy. Ten czas był dla niego dramatyczny. Pojawiły się narkotyki, alkohol, pływak "tonął". W 2014 roku zupełnie nie wiedział, co zrobić ze swoim życiem. Zdecydował się na terapię, która zmieniła go nie do poznania. Zrzucił skorupę, która pomagała mu dźwigać presję. 

ah, PolskeRadio.pl, CBS News

REKLAMA


Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej