Australijczycy chcą zbudować most imienia Evansa
Australia oszalała na punkcie Cadela Evansa po jego triumfie w Tour de France. Kibice zastanawiają się jak odpowiednio uhonorować bohatera.
2011-07-25, 13:50
Posłuchaj
Pomnik, wielka parada, a może nazwać most jego imieniem - to tylko niektóre pomysły. Czasu na zastanowienie mają dużo, bo kolarz odwiedzi rodaków dopiero w październiku, gdy zakończy starty w Europie.
Nocną transmisję z ostatniego etapu Tour de France oglądało prawie 2,5 mln osób, czyli ponad 10 procent mieszkańców kraju. W tym roku żadna audycja telewizyjna nie cieszyła się tak dużą popularnością.
Pierwsze strony gazet poświęcone są triumfującemu Evansowi, choć do druku musiały trafić nim formalnie przekroczył metę w Paryżu. Jego zwycięstwo uznane zostało za jeden z największych sukcesów sportowych w historii Australii, z którym równać mogłoby się tylko zdobycie przez piłkarzy mistrzostwa świata.
Pojawił się nawet pomysł, by 24 lipca nazwać "żółtym dniem" i ustanowić go wolnym od pracy, ale premier Julia Gillard wykluczyła taką możliwość.
REKLAMA
- Rozmawiałam z nim przed ostatnim etapem i żartowaliśmy o jego wpływie na gospodarkę. Powiedziałam mu, że wydajności pracy Australijczyków nie zrobił wiele dobrego, bo w poniedziałek wszyscy będą zaspani. On jednak błyskotliwie odparł, że będzie w porządku, bo dzięki podniesionym morale ludzie przez jakiś czas będą pracować ciężej - przyznała Gillard.
Francja zachwycona Australijczykiem
Francuscy komentatorzy są jednomyślni, w ich odczuciu Cadel Evans zasłużenie wygrał 98. Tour de France.
Cadel Evans zasłużenie wygrał Wielką Pętlę, bo nie tylko był wszechstronnie i doskonale przygotowany do wyścigu, ale także znakomicie rozgrywał go taktycznie i potrafił zachować zimną krew w najtrudniejszych momentach.
REKLAMA
Podkreśla się dyskrecję i skromność Evansa, który w wieku 8 lat musiał przejść poważną operację neurochirurgiczną wyjęcia kości z mózgu po tym jak kopnął go koń.
Kontrowersje wzbudza jedynie trasa - jedni chwalą organizatorów za wytyczenie jej w Bretanii i uwzględnienie "klasycznych" przełęczy, inni twierdzą, że wąskie wiejskie dróżki były zbyt niebezpieczne dla kolarzy.
Wszyscy są zgodni, że Wielka Pętla nabrała nowego wiatru w żagle.
REKLAMA
ah
REKLAMA