Lechia Gdańsk o krok od utrzymania
Widzew Łódź przegrał na własnym boisku z Lechią Gdańsk 0:1 (0:0) w meczu 28. kolejki piłkarskiej T-Mobile Ekstraklasy.
2012-04-28, 15:14
Posłuchaj
Decydującą bramkę w tym meczu strzelił dla "Biało-zielonych" Razack Traore. Zawodnik Lechii mógł jeszcze podwyższyć wynik, ale spudłował z rzutu karnego w 87. minucie spotkania.
Przed meczem wiele osób sugerowało, że grający o "pietruszkę" gospodarze  nie będą w sobotę zbyt mocno przeszkadzali walczącej o utrzymanie  Lechii. Tym bardziej, że ewentualne zwycięstwo ekipy z Gdańska mogło być  przysłowiowym "gwoździem do trumny" lokalnego rywala Widzewa - ŁKS.  Podopieczni Radosława Mroczkowskiego zaprzeczali tym pogłoskom i  zapewniali, że o żadnym odpuszczaniu nie może być mowy, a do pojedynku  podejdą z pełnym zaangażowaniem. 
 Gdy w dziewiątej minucie po krótko rozegranym rzucie wolnym Bruno  Pinheiro strzelił w słupek wydawało się, że te zapowiedzi nie były  bezpodstawne. Uderzenie Portugalczyka najwidoczniej przestraszyło  gospodarzy, którzy do przerwy nie oddali żadnego celnego strzału na  bramkę Lechii. Goście mieli na swoim koncie dwa takie uderzenia, a już  po pierwszym mogli się cieszyć z prowadzenia.  
 W 14. minucie nieatakowany przez rywali Abdou Traore lewą nogą strzelił z  osiemnastu metrów i piłka zatrzymała się w widzewskiej bramce. Po tej  akcji obie drużyny wyglądały na usatysfakcjonowane wynikiem, bo do  przerwy nic ciekawego na boisku już się nie wydarzyło. 
 Niezadowolony z postawy swoich podopiecznych Mroczkowski dokonał w  przerwie dwóch zmian, wprowadzając na boisko Princewilla Okachiego i  Przemysława Oziębałę. Po niespełna ośmiu minutach gry ten drugi po  szybkim kontrataku stanął przed szansą na doprowadzenie do remisu. Mając  przed sobą tylko bramkarza Lechii strzelił jednak niecelnie. W 74.  minucie po uderzeniu Oziębały Sebastian Małkowski bez problemów złapał  piłkę. Akcja ta zasłużyła jednak na wzmiankę, gdyż była pierwszą, którą  piłkarze Widzewa zakończyli celnym strzałem. 
 W samej końcówce łatwo odniesione zwycięstwo Lechia mogła  przypieczętować drugim golem. W 86. minucie po starciu z Ugochukwu  Ukachem w "szesnastce" Widzewa przewrócił się Traore. Sędzia podyktował  rzut karny, ale Traore z jedenastu metrów nie trafił do bramki.
Po meczu powiedzieli:
 Paweł Janas, trener Lechii: "Chciałbym przede wszystkim podziękować  zespołowi za to, że w tak trudnej sytuacji i na takim boisku powalczył i  wygrał. To był dla nas bardzo ważny mecz. W końcówce najedliśmy się  trochę strachu po niewykorzystanym rzucie karnym, ale wszystko dobrze  się skończyło. W ostatnich dwóch meczach będziemy chcieli zdobyć jeszcze  jakieś punkty, chociaż rywale są bardzo trudni". 
 Radosław Mroczkowski, trener Widzewa: "Nie mam za co chwalić zespołu.  Mogę tylko powiedzieć, że mecz się odbył. Szkoda, że miałem tylko trzy  zmiany. Gdybym miał siedem czy osiem, to w przerwie bym je wykorzystał.  Należy tylko przeprosić kibiców, bo to nie było spotkanie, które dało  się oglądać. Można zagrać słaby mecz, ale tak żenujący nie powinien się  zdarzyć".
Widzew Łódź - Lechia Gdańsk 0:1 (0:1)
 Bramki: 0:1 Abdou Traore (14). 
 Żółta kartka - Widzew Łódź: Jarosław Bieniuk, Ugochukwu Ukah. Lechia Gdańsk: Krzysztof Bąk, Abdou Traore. 
 Sędzia: Adam Lyczmański (Bydgoszcz). Widzów 5 000.
Widzew Łódź: Maciej Mielcarz - Jakub Bartkowski (73. Souheil Ben  Radhia), Ugochukwu Ukah, Jarosław Bieniuk, Hachem Abbes - Łukasz Broź,  Mindaugas Panka, Bruno Pinheiro (46. Przemysław Oziębała), Marcin  Kaczmarek - Mariusz Rybicki (46. Princewill Okachi), Radosław Matusiak. 
 Lechia Gdańsk: Sebastian Małkowski - Rafał Janicki, Krzysztof Bąk,  Sebastian Madera, Lewon Hajrapetjan - Abdou Traore, Mateusz Machaj (46.  Marko Bajic), Łukasz Surma, Paweł Nowak, Jakub Wilk (76. Deleu) - Piotr  Grzelczak (79. Marcin Pietrowski).
man