Marion Bartoli wygrała Wimbledon: pogromczyni Radwańskiej tym razem zapłakała
Marion Bartoli odniosła pierwsze zwycięstwo w Wielkim Szlemie, triumfując w turnieju na trawiastych kortach Wimbledonu (z pulą nagród 22,56 mln funtów). 28-letnia francuska tenisistka pokonała w finale Niemkę Sabine Lisicki 6:1, 6:4.
2013-07-06, 20:00
Posłuchaj
Sabine Lisicki - Marion Bartoli - 0:2 (1:6, 4:6) 
Bartoli, która była rozstawiona z numerem 15., po raz drugi zagrała w  finale, w swoim 47. wielkoszlemowym występie. Poprzednio również udało  jej się to na londyńskiej trawie w 2007 roku, kiedy przegrała z  Amerykanką Venus Williams.
- Dzisiaj spełniło się moje największe  marzenie, bo chciałam wygrać Wimbledon już od szóstego roku życia. W  2007 roku byłam w finale, ale się nie udało. Naprawdę długo na to  czekałam, ale dziś jestem po prostu najszczęśliwsza na świecie. Wiem, co  teraz czujesz Sabine, ale nie przejmuj się, tobie też się to uda i to  nie jeden raz - powiedziała triumfatorka podczas ceremonii wręczania  pucharów.
Specjalny serwis Polskiego Radia - Wimbledon 2013
Natomiast 23-letnia Lisicki, która znalazła się w  drabince z numerem 23., odnotowała w tym tygodniu najlepszy wynik w  karierze.
Kibice Agnieszki Radwańskiej trzymali kciuki, aby w sobotnim finale na Korcie Centralnym zagrała Polka. Jednak po zaciętym boju z Sabine Lisicki tenisistka z Polski odpadła z turnieju, przegrywając 4:6, 6:2, 7:9.
Wimbledon: Radwańska - Lisicki. Polka nie zagra w finale Wielkiego Szlema
Triumf dał Bartoli czek na 1,6 miliona funtów oraz 2000  punktów do rankingu WTA Tour, w którym awansuje w poniedziałek na siódme  miejsce. Lisicki zdobyła połowę tej kwoty i 1400 punktów, a najbliższym  notowaniu będzie 18. na świecie. Natomiast Polka, choć nie powtórzyła  ubiegłorocznego wyniku, pozostanie czwarta (obroniła 900 z 1400 pkt), a  wróciła do domu z 400 tysiącami premii.
Sobotni finał Bartoli - Lisicki nie był  porywającym widowiskiem
Rrozgrywany był przy mocno operującym słońcu i  upalnej pogodzie, termometry wskazywały około 27 stopni Celsjusza.
Bartoli  dotarła do niego bez straty seta w sześciu meczach, ale spędziła w nich  na korcie osiem godzin i 45 minut. To było tylko o 27 minut więcej od  Niemki, która po drodze oddała rywalkom trzy sety, w tym jednego w  czwartkowym pojedynku Radwańskiej.
Najmocniejszą bronią Lisicki  na trawie jest serwis, który okazał się zbyt mocny nawet dla  triumfatorki ubiegłorocznego Wimbledonu Amerykanki Sereny Williams,  pokonanej w trzech setach już w czwartej rundzie.
Jednak w meczu o  tytuł to uderzenie chwilami całkowicie zawodziło 23-latkę z  niewielkiego Troisdorfu, córkę polskich emigrantów, trenującą od dawna  na Florydzie w akademii tenisowej Nicka Bollettieriego w Bradeton.  Agresywnemu i mało finezyjnemu siłowemu tenisowi Niemki sprzyja trawa,  na której osiągnęła poprzedni wielkoszlemowy półfinał w 2011 roku.
Mecz Lisicka -Radwańska był zupełnie inny niż pojedynek Bartoli - Lisicka
W sobotę u Lisickiej trudno było znaleźć pewność i determinację z pojedynków  z Radwańską czy Williams, sprawiała wrażenie speszonej rangą spotkania,  a chwilami wręcz sparaliżowanej, choć początek miała udany, gdyż na  otwarcie przełamała podanie Francuzki.
Jednak kolejne sześć gemów  padło łupem bardziej doświadczonej Bartoli, która rozstrzygnęła losy  pierwszej partii wynikiem 6:1, po 30 minutach.
Gdy w drugiej  Francuzka objęła prowadzenie 5:1 i 40-15 przy serwisie rywalki, wydawało  się, że wszystko już skończone. Jednak dwa asy serwisowe pozwoliły  wyjść z opresji Lisicki, która obroniła też trzeciego meczbola przy  przewadze dla przeciwniczki, tym razem po zepsutym przez nią bekhendzie.
Zrobiło  się nerwowo, a Niemka chwilę później odrobiła stratę "breaka" i po  utrzymaniu swojego podania wyszła na 4:5. Jednak kolejnego gema zdobyła  bez straty punktu Bartoli. Postawiła kropkę nad "i" asem, szóstym tego  dnia, wykorzystując czwartą piłkę meczową.
Zaraz po niej wdrapała  się do "players box", by podziękować najbliższym i sztabowi  trenerskiemu. Zasiadła tam również była tenisistka Amelie Mauresmo,  obecnie kapitan reprezentacji Francji w rozgrywkach o Fed Cup, a także  ich rodaczka Kristina Mladenovic, która odpadła w tegorocznym  Wimbledonie w pierwszej rundzie.
W męskim finale Wimbledonu drugi w światowym rankingu Andy Murray zmierzy się z najwyżej notowanym Serbem Novakiem Djokovićem.
Murray awansował do finału po wygranej z Jerzym Janowiczem. TAK RELACJONOWALIŚMY NA ŻYWO: Janowicz - Murray
ah