Zaksa w porę przebudziła się w meczu na szczycie

2012-10-27, 17:30

Zaksa w porę przebudziła się w meczu na szczycie
Siatkarze ZAKSA Kędzierzyn-Koźle cieszą się podczas meczu ligowego z PGE Skra Bełchatów. Foto: PAP/Grzegorz Michałowski

Zaksa Kędzierzyn Koźle wygrała w hicie 4. kolejki PlusLigi w Bełchatowie ze Skrą (3:2) i wciąż pozostaje niepokonaną.

Posłuchaj

Trener bełchatowian Jacek Nawrocki przyznał, że jego zespół nie jest jeszcze gotowy by wygrywać takie mecze (IAR)
+
Dodaj do playlisty

Bełchatowianie do meczu 4. kolejki ekstraklasy siatkarzy podchodzili w niezwykle dobrych humorach. Wicemistrzowie Polski mają za sobą udany występ w klubowych mistrzostwach świata w Dausze (trzecie miejsce) oraz pierwsze zwycięstwo w Lidze Mistrzów z Fenerbahce Stambuł 3:0.
Z kolei ZAKSA w tym sezonie jeszcze nie przegrała meczu. Poza tym po swojej stronie miała byłego trenera Skry Argentyńczyka Daniela Castellaniego i środkowego Marcina Możdżonka. Wydawało się, że oni doskonale znają przeciwników i dlatego też do Bełchatowa przyjechali na wielkim luzie.
Kibice liczyli na wyrównany pojedynek i nie zawiedli się. Po tym jak gospodarze zdominowali całkowicie pierwsze dwa sety, później przebudziła się ZAKSA.
Bardzo dobry mecz rozgrywał serbski atakujący Skry Aleksander Atanasijevic. Od pierwszych piłek pokazał, że Możdżonek wraz z kolegami będzie miał poważne problemy, by zatrzymać go blokiem. Do tego kędzierzynianie nie radzili sobie w ogóle w zagrywce. Popełniali seriami błędy, co wicemistrzowie Polski skrzętnie wykorzystywali.
Przy stanie 17:13 trener Castellani miał już wykorzystane dwie przerwy techniczne, ale nie zdołał podpowiedzieć niczego swoim graczom, co mogłoby zmienić obraz gry. Skra wygrała 25:21.
Znacznie bardziej wyrównany był drugi set. Remisy były przy stanie 9:9 i 17:17. Końcówka należała jednak do podopiecznych Jacka Nawrockiego, którzy zwyciężyli 25:23. Najwięcej kłopotów znowu sprawiał zawodnikom Zaksy Atanasijevic, który popisał się 71 procentową skutecznością w ataku.
Gdy wydawało się, że kędzierzynianie do domu wrócą bez punktów, bo gospodarze prowadzili 14:10, nagle coś zacięło się w Skrze. Straty zaczęła odrabiać Zaksa, w której szeregach obudził się Brazylijczyk Felipe Fonteles. To on poderwał drużynę do walki. Skutecznie. Po remisie 14:14, parę skutecznych bloków pary Możdżonek - Jurij Gladyr i silna zagrywka spowodowały, że goście wygrali 25:22.
Ich dominacja trwała również w czwartej partii. Niemoc bełchatowian doskonale widać było po statystykach. Mariusz Wlazły nie skończył... żadnej piłki. Natomiast po drugiej stronie siatki szalał Fonteles i Michał Ruciak. Siatkarze ZAKSY zasłużenie zwyciężyli 25:19.
W tie breaku walka była bardzo wyrównana. Skra potrafiła odskoczyć dopiero przy stanie 12:10. I wtedy w polu serwisowym pojawił się Fonteles i zagrał... cztery asy. Jeden punkt dołożył jeszcze Możdżonek i goście cieszyli się z wygranej 15:12.
ZAKSA umocniła się tym samym na czele tabeli PlusLigi. Dla Skry była to druga porażka. Wcześniej ulegli mistrzom Polski Asseco Resovii Rzeszów 2:3.

PGE Skra Bełchatów - ZAKSA Kędzierzyn - Koźle 2:3 (25:21, 25:23, 22:25, 19:25, 12:15)

Skra: Mariusz Wlazły, Michał Winiarski, Daniel Pliński, Paweł Woicki, Wytze Kooistra, Aleksander Atanasijevic, Paweł Zatorski (libero) oraz Dejan Vincic, Karol Kłos, Michał Bąkiewicz, Yosleyder Cala.
ZAKSA: Antonin Rouzier, Paweł Zagumny, Jurij Gladyr, Felipe Fonteles, Michał Ruciak, Marcin Możdżonek i Piotr Gacek (libero) oraz Dominik Witczak, Łukasz Wiśniewski.

ah

Polecane

Wróć do strony głównej