NBA: 39 punktów Bryanta nie wystarczyło Lakers do wygranej
Koszykarze Los Angeles Lakers wciąż bez zwycięstwa w lidze NBA. Wtorkowa porażka przed własną publicznością z Phoenix Suns 106:112 była piątą w tym sezonie. Tak nieudanego startu nie mieli od 1957 roku, kiedy przegrali siedem pierwszych spotkań.
2014-11-05, 11:19
Kobe Bryant w Staples Center zdobył 39 punktów, ale przy dość marnej skuteczności z gry - 14 celnych rzutów na 37 prób. Gwiazdor i weteran gospodarzy w drugiej połowie nie zszedł z parkietu ani na moment, ale to nie wystarczyło to przełamania złej passy zespołu.
- Grałem z wielką energią, byłem agresywny, stąd sporo okazji do rzutów. Szkoda, że tak dużo pudłowałem - przyznał Bryant, który spędził na boisku 44 minuty, najwięcej od kiedy wrócił po poważnej kontuzji.
Ciekawie tak długi jego występ skomentował szkoleniowiec "Słońc" Jeff Hornacek:
- Wiadomo, że z jego strony groziło nam największe niebezpieczeństwo. Trzeba się pogodzić z tym, że kilka razy nas zaskoczy niesamowitym zagraniem. Z drugiej strony, z nim na boisku gra Lakers jest bardziej przewidywalna. Gdy go nie ma, nie wiadomo czego można się spodziewać.
Bryant, który zanotował również dziewięć zbiórek, mógł liczyć na wsparcie praktycznie tylko Jeremy'ego Lina - 18 pkt i Jordana Hilla - po 15 pkt i zbiórek.
Goście przeciwstawili Lakers grę zespołową. Największy wkład w sukces mieli Gerald Grenn - 26 pkt i Markieff Morris - 23 i 10 zbiórek.
Tak czarnej serii "Jeziorowców" nie pamiętają najstarsi kibice. Gdy 67 lat temu odnotowali najgorszy w historii klubu początek sezonu, siedziba klubu znajdowała się jeszcze w Minneapolis.
Na przeciwległym biegunie znajdują się Houston Rockets, którzy pokonując na wyjeździe Miami Heat 108:91 odnieśli piąte zwycięstwo. Finaliście ostatniego sezonu doznali z kolei pierwszej porażki.
Pierwszoplanową postacią w ekipie "Rakiet" był James Harden. Zdobył 25 punktów, miał 10 asyst, a do tzw. triple-double zabrakło mu jednej zbiórki. 26 pkt i 10 zbiórek to dorobek środkowego Dwighta Howarda. 19 pkt, z czego 15 po rzutach "za trzy", dołożył Trevor Ariza, niedawny kolega Marcina Gortata z Washington Wizards.
- Zaczęliśmy sezon świetnie, ale najważniejsze, byśmy w podobnym stylu go zakończyli - zauważył Howard.
Teksańczycy aż 17-krotnie trafili rzuty trzypunktowe. W tym sezonie zdobyli po takich próbach już 213 pkt, wobec 198 po rzutach "za dwa". Poprzednio sezon od pięciu wygranych zaczęli w 1996 roku.
Najlepszym strzelcem gospodarzy był Chris Bosh - 21 pkt.
Mizerny dorobek, zaledwie 11 punktów, odnotował w przegranym wyjazdowym meczu z Portland Trail Blazers 82:101 lider Cleveland Cavaliers LeBron James. Dwukrotnie większą zdobyczą mógł się pochwalić Kevin Love. Wśród zwycięzców brylował Damian Lillard - 27 pkt.
- Mamy zupełnie nową drużyną. Musimy się nauczyć wygrywać, a to długi proces - podkreślił James.
"Cavs" wygrali jeden z trzech meczów w sezonie.
ps
REKLAMA