Zwycięstwo drużyny Radwańskiej w finale rozgrywek w Indiach

Agnieszka Radwańska pokonała w Mumbaju Jelenę Jankovic 6:4, a jej drużyna - Pune Marathas - zwyciężyła z ekipą serbskiej tenisistki Delhi Dreams 27:23 w finale Champions Tennis League (CTL) w Indiach.

2014-11-26, 22:08

Zwycięstwo drużyny Radwańskiej w finale rozgrywek w Indiach
Agnieszka Radwańska. Foto: Wikipedia/Christopher Johnson

Była to premierowa edycja tych rozgrywek.

Tym samym występ w Indiach Radwańska zakończyła z jedną porażką w singlu. W jednym z pojedynków grupowych uległa Szwajcarce Martinie Hingis, liderce zespołu Hyderabad Aces.

W środę potwierdziła, że dobrze sobie radzi w konfrontacjach z Jankovic. Szósta w światowym rankingu Polka oficjalnie w cyklu WTA zmierzyła z 16. w tym zestawieniu Serbką siedmiokrotnie, z czego pięć razy wygrała.

W finale CTL Radwańska pokonała ją także w mikście. W parze z Cypryjczykiem Marcosem Baghdatisem okazała się lepsza od niżej notowanej rywalki i przedstawiciela gospodarzy Sanama Singha (ten ostatni zastąpił Kevina Andersona z RPA) 6:5.

REKLAMA

Rozgrywki w Indiach to nowy projekt Vijaya Amritraja. Słynny przed laty tenisista postanowił ściągnąć do ojczyzny znanych przedstawicieli tej dyscypliny.

W pierwszym etapie imprezy wzięło udział 24 zawodników podzielonych na sześć czteroosobowych zespołów, które reprezentowały poszczególne miasta z Indii. W jednej grupie były trzy ekipy, które rywalizowały systemem "każdy z każdym". W finale spotkały się najlepsi przedstawiciele obu grup.

W każdej z drużyn byli: legenda tenisa, zagraniczni singlista i singlistka oraz hinduski zawodnik. Radwańskiej towarzyszyli słynny przed laty Australijczyk Pat Cash, Baghdatis oraz reprezentant gospodarzy Saketh Myneni.

W imprezie wzięli także udział m.in. Hiszpanie Tommy Robredo i Garbine Muguruza Blanco, Amerykanka Venus Williams (Radwańska w fazie grupowej pokonała ją dwukrotnie) oraz Francuzka Alize Cornet.

REKLAMA

W CTL obowiązywało kilka zasad odmiennych od normalnej rywalizacji. Przykładowo, tie-break rozgrywany był tu przy stanie 5:5 (a nie 6:6) i zwyciężył w nim ten, kto zdobył dziewięć punktów (a nie siedem). By wygrać gema, wystarczyło zdobyć tylko o jeden punkt więcej od rywala (a nie dwa).

man

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej