ME piłkarek ręcznych: Polska - Rumunia. "To był mecz bramkarek"
Selekcjoner reprezentacji Polski piłkarek ręcznych Kim Rasmussen upatruje źródła porażek w mistrzostwach Europy na Węgrzech i w Chorwacji w nieumiejętności wykorzystywania stworzonych dogodnych sytuacji do zdobycia gola.
2014-12-17, 21:09
Posłuchaj
- Żeby wygrywać na tym poziomie, trzeba strzelać bramki. To u nas szwankowało. Nie zdobywaliśmy goli z szybkich kontr, sprawialiśmy, że bramkarki rywalek miały bardzo wysoki procent skuteczności. Nie wykorzystywaliśmy stworzonych przez siebie dogodnych sytuacji - powiedział duński szkoleniowiec polskiego zespołu.
Zdaniem selekcjonera na podsumowanie turnieju przyjdzie jeszcze czas.
- Jeszcze za wcześnie na szczegółową analizę całego turnieju. Mieliśmy na tych mistrzostwach swoje dobre i złe momenty. Nie zdobywaliśmy bramek i przez to jesteśmy na ostatnim miejscu w grupie. ME były niezwykle trudne. Nie było łatwych spotkań. Pozytywne jest na pewno to, że awansowaliśmy do głównej rundy i znaleźliśmy się w "12" najlepszych zespołów kontynentu. To sukces polskiej piłki ręcznej, gdzie liczba osób uprawiających tę dyscyplinę jest ograniczona - ocenił.
Lepszych okresów w grze biało-czerwonych nie było jednak za dużo.
REKLAMA
- Pokonaliśmy Rosję, fantastycznie zagraliśmy przeciwko Norwegii, która jest faworytem czempionatu. Mieliśmy 35 dobrych minut z Danią. Dzisiaj z Rumunkami nie potrafiliśmy zdobywać bramek, choć okazje były, a bez tego zwycięstwo jest niemożliwe - zreasumował.
Ostatni mecz w Debreczynie z Rumunkami, przegrany 19:24, określił jako spotkanie, w którym w głównych rolach wystąpiły bramkarki.
- Rumunki zagrały z nami w pełni skoncentrowane. Ich bramkarka (Paula Claudia Ungureanu - red.) miała 50-procentową skuteczność, a z takim wynikiem zazwyczaj wygrywa się mecze. Zresztą nasza Anna Wysokińska była niewiele gorsza. To był mecz bramkarek - zakończył Rasmussen.
REKLAMA
PGNiG/x-news
bor
REKLAMA