Ekstraklasa: Śląsk - Jagiellonia. Dobry mecz we Wrocławiu, trzy punkty jadą do Białegostoku
Piłkarze Śląska Wrocław i Jagiellonii Białystok stworzyli widowisko godne drużyn z czołówki tabeli. Po meczu cieszą się jednak tylko goście, którzy wygrali 1:0. To pierwsza porażka wrocławian przed własną publicznością od 12 miesięcy.
2015-02-21, 20:10
Posłuchaj
Śląsk był zespołem przeważającym przez większą część spotkania, miał więcej szans bramkowych, ale Jagiellonia miała w bramce Krzysztofa Barana. Bramkarz gości bronił w nieprawdopodobnych sytuacjach i to dzięki niemu zespół z Białegostoku zdobył trzy punkty we Wrocławiu.
Dla Śląska była to pierwsza porażka na własnym stadionie niemal od roku i pierwsza za kadencji trenera Tadeusza Pawłowskiego. Ostatni raz wrocławianie przegrali u siebie 23 lutego 2:3 z Ruchem Chorzów.
Wyjściowe składy obu zespołów mogły być pewnego rodzaju zaskoczeniem dla kibiców. W Śląsku zabrakło chorego Petra Grajciara, ale także Mariusza Pawelca i Roberta Picha, którzy usiedli na ławce rezerwowych. W bramce Jagiellonii kontuzjowanego Bartłomieja Drągowskiego zastąpił Baran, a wśród rezerwowych znalazł się Mateusz Piątkowski, który tydzień wcześniej na mecz z Legią Warszawa nie znalazł się nawet w szerokiej kadrze.
Podobnie jednak jak w Warszawie i we Wrocławiu brak najlepszego strzelca niewiele przeszkadzał zespołowi z Białegostoku, bo minęło zaledwie 13 minut a już prowadził. Po dośrodkowaniu z lewej strony Karol Mackiewicz uprzedził obrońców Śląska i strzałem głową nie dał szans Jakubowi Wrąblowi. Była to pierwsza groźna akcja gości.
REKLAMA
Optyczną przewagę mieli gospodarze, ale grali niedokładnie, a momentami też nonszalancko i nie potrafili zagrozić bramce Barana. Udało się im to do momentu straty gola tylko raz, kiedy Dudu Paraiba popisał się technicznym podaniem do Marco Paixao i Portugalczykowi zabrakło kilku centymetrów, aby sięgnąć piłki i pokonać bramkarza gości.
Minutę po trafieniu Mackiewicza mógł być ponownie remis, ale po uderzeniu Kamila Dankowskiego gości uratował słupek. Od tego momentu przewaga Śląska wyraźnie wzrosła, a Jagiellonia cofnięta pod własne pola karne szukała szans w kontratakach. Wrocławianie mogli, a nawet powinni, doprowadzić przynajmniej do remisu. Najlepszą okazję miał Dancewicz po podaniu Flavio Paixao. Młody pomocnik Śląska, niepilnowany, z kilku metrów zamiast do siatki trafił jednak prosto w Barana.
W drugiej połowie obraz gry wyglądał nadal tak samo - gospodarze atakowali, a goście kontratakowali. Różnica może była jedynie taka, że Jagiellonia długimi momentami broniła się we własnym polu karnym niemal całym zespołem.
Ale to właśnie podopieczni Michała Probierza mogli pierwsi zdobyć po przerwie gola. Zaledwie minutę po tym jak wszedł na bisko, Mateusz Piątkowski uderzył głową, a zmierzająca do siatki piłkę obrońcy Śląska w ostatniej chwili wybili z linii.
REKLAMA
Chwilę później wyśmienitą okazję miała drużyna trenera Pawłowskiego. Po uderzeniu Marco Paixao Baran wybił piłkę przed siebie. Dopadł do niej Flavio Paixao, ale bramkarz Jagiellonii zdołał się podnieść i jakimś cudem obronić jego strzał.
Podobnie było w 83. minucie, kiedy z pięciu metrów strzelał Milos Lacny. Miejscowi kibice już się poderwali z miejsc, ale Baran instynktownie w ostatniej chwili zdołał wybić piłkę na róg. To była ostatnia szansa Śląska na zdobycie wyrównującego gola.
Śląsk Wrocław - Jagiellonia Białystok 0:1 (0:1)
Bramka: Karol Mackiewicz (13.)
Śląsk Wrocław: Jakub Wrąbel - Paweł Zieliński, Piotr Celeban, Tomasz Hołota, Dudu Paraiba - Flavio Paixao, Tom Hateley, Krzysztof Danielewicz (76. Milos Lacny), Lukas Droppa (81. Mariusz Pawelec), Kamil Dankowski (76. Robert Pich) - Marco Paixao
REKLAMA
Jagiellonia Białystok: Krzysztof Baran - Filip Modelski, Sebastian Madera, Igors Tarasovs, Jonatan Straus - Nika Dżalamidze, Rafał Grzyb, Maciej Gajos (78. Łukasz Tymiński), Michał Pazdan (65. Taras Romanczuk), Karol Mackiewicz (58. Mateusz Piątkowski) - Patryk Tuszyński
bor, man
REKLAMA