Liga Europy. Lech Poznań czuje niedosyt: Portugalczycy byli do ogrania

Mieszane uczucia towarzyszyły piłkarzom Lecha po inauguracji Ligi Europejskiej w Poznaniu. Mistrz Polski przy niemal pustych trybunach zremisował bezbramkowo z Belenenses Lizbona. Pomocnik Dariusz Dudka przyznał, że po spotkaniu pozostał niedosyt.

2015-09-18, 11:00

Liga Europy. Lech Poznań czuje niedosyt: Portugalczycy byli do ogrania
Tamas Kadar (L) z miejscowego Lecha oraz Carlos Martins (P) z CF Os Belenenses w pierwszym meczu obu drużyn w grupie I piłkarskiej Ligi Europejskiej, rozegranym w Poznaniu. Foto: PAP/Jakub Kaczmarczyk

Posłuchaj

Wojciech Bernard komentuje mecz Lech Poznań - Belenenses Lizbona (Jedynka) część 1.
+
Dodaj do playlisty

Powiązany Artykuł

Liga Europy 1200.jpg
Liga Europy


Lech w czwartkowy wieczór tylko momentami grał na przyzwoitym poziomie, a nieliczni kibice rozczarowani opuszczali stadion.

- Mecz z Portugalczykami był do wygrania, dlatego jest uczucie niedosytu. Plusem jest to, że nie straciliśmy bramki, a w drugiej połowie graliśmy już całkiem nieźle. Stworzyliśmy sytuacje, ale musimy poprawić skuteczność – mówił po spotkaniu Dudka, jeden z najbardziej doświadczonych graczy "Kolejorza".

To właśnie fatalna skuteczność jest w tej chwili największą bolączką poznańskiej drużyny. Lechici w ośmiu ligowych meczach strzelili pięć goli. W europejskich pucharach ta statystyka wygląda już nieco lepiej – osiem goli w siedmiu pojedynkach.

- Coś się zacięło w tej materii. Rozmawiamy na ten temat między sobą i z trenerami. Nie ma jednej odpowiedzi, jest wiele małych niuansów, które wpływają na to, że nie strzelamy tych bramek. Zacięliśmy się i potrzebujemy meczu, w którym strzelimy dwie-trzy bramki i wówczas mam nadzieję, że to "puści" – przyznał Dudka.

W podobnym tonie wypowiadał się Kasper Hamalainen, który przyznał, że miał już okazję spotkać się z podobną sytuacją w karierze.

- Zaczyna brakować pewności siebie. I wówczas staramy się przerzucić tę odpowiedzialność na innego zawodnika. Czasami też brakuje szczęścia – tłumaczył Fin.

Zarząd poznańskiego klubu krótko przed inauguracją fazy grupowej LE zmienił priorytety. Nadrzędnym ma być walka w ekstraklasie i marsz w górę tabeli. Lechici obecnie zajmują 15. miejsce w tabeli.

Dudka przyznał, że bez względu na rozgrywki, zespół wychodzi na boisko z wolą gry o komplet punktów.

- Zawsze gramy o zwycięstwo, a mecze u siebie są dla nas najważniejsze. Nie zastanawiam się nad kolejnymi spotkaniami w Lidze Europejskiej, gdyż teraz musimy skupić się na lidze. Dwa najbliższe cele to wygrać z Jagiellonią w Białymstoku i wyeliminować Ruch Chorzów z Pucharu Polski – podkreślił.

Pierwsze spotkanie LE na przy Bułgarskiej oglądało niespełna osiem tysięcy kibiców. To najniższa frekwencja w Poznaniu od 2010 roku, kiedy to oddano zmodernizowany stadion do użytku. Do tego praktycznie nie było najzagorzalszych kibiców, zasiadających na drugiej trybunie. Ten długo wyczekiwany mecz miał być świętem, a przypominał raczej stypę.

- Szkoda, że frekwencja na meczu pucharowym była tak niska, ale prawda jest taka, że sami też wcześniej zapracowaliśmy na to. Swoimi wynikami nie zachęcamy kibiców do przyjścia na stadion – starał się usprawiedliwić nieobecnych kibiców Dudka.

W niedzielę w Białymstoku podopieczni Macieja Skorży zmierzą się z Jagiellonią. Kolejny mecz w Lidze Europejskiej zagrają 1 października na wyjeździe z FC Basel.

(ah)

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej