Ekstraklasa: Lech uratował remis w meczu ze Śląskiem

Śląsk Wrocław zremisował 1:1 z Lechem Poznań w 14. kolejce piłkarskiej Ekstraklasy. Zespół Tadeusza Pawłowskiego nie potrafił utrzymać prowadzenia po bramce Flavio Paixao.

2015-10-31, 22:58

Ekstraklasa: Lech uratował remis w meczu ze Śląskiem
Piłkarze Lecha Poznań nie przegrali jeszcze meczu za kadencji Jana Urbana. Foto: PAP/Maciej Kulczyński

Od pierwszej minuty było widać, że dla obu zespołów okupujących dolne rejony tabeli, to bardzo ważny mecz, bo przede wszystkim koncentrowały się na obronie i nie podejmowały ryzyka odważniejszego ataku. Nieco lepsze wrażenie sprawiał Lech, który potrafił dłużej utrzymać się przy piłce, a po jej stracie starał się przechodzić do pressingu.

Pierwszą groźną akcję przeprowadzili jednak gospodarze. Po jednym z nielicznych ataków, gdzie wymienili więcej podań, piłka trafiła do Tomasza Hołoty, który uderzył zza pola karnego i pomylił się o centymetry. W odpowiedzi z dystansu uderzył Maciej Gajos, a Mariusz Pawełek nie utrzymał piłki w rękach i w polu karnym Śląska mocno się zakotłowało.

W 23. min Śląsk zaatakował lewą stroną. Dudu Paraiba dośrodkował swoją słabszą prawą nogą i piłka trafiła do zupełnie niepilnowanego Flavio Paixao. Portugalczyk uderzył głową, Jasmin Buric zdołał obronić ten strzał, ale wobec dobitki był bezradny.

Kilkadziesiąt sekund później gospodarze mogli prowadzić już 2:0. Po dośrodkowaniu ponownie z lewej strony obrońcy Lecha wybili piłkę pod nogi Hołoty. Ten huknął bez przyjmowania i piłka zmierzała do siatki, ale na jej drodze był Paixao, który zatrzymał uderzenie. Jak mocny był to strzał świadczy fakt, że Portugalczyk potrzebował pomocy medycznej, aby dość do siebie.

REKLAMA

Po zdobyciu gola Śląsk już zupełnie nastawił się na kontrataki i oddał inicjatywę gościom. Ci posiadali piłkę, ale atakowali bez pomysłu i z wielkim trudem przedzierali się na pole karne gospodarzy. Do przerwy udało się podopiecznym Jana Urbana dwa razy poważniej zagrozić bramce Pawełka – raz strzelał głową Kasper Hamalainen, a w doliczonym czasie po kontrataku w dobrej sytuacji był Gergo Lovrencsis, ale trafił w bramkarza Śląska.

Początek drugiej połowy wyglądał, jak wcześniejsze minuty – Lech był częściej przy piłce, a wrocławianie szukali szans w kontratakach. Chociaż optyczną przewagę mieli poznanianie, to groźniejsze były szybkie wypady Śląska, ale brakowało im skutecznego wykończenia.

Lech nie mógł się przedrzeć w pole karne rywali, ale jak już to uczynił, to od razu zdobył gola. Cała akcja zaczęła się od straty Jacka Kiełba. Hamalainen przedarł się do końcowej linii i idealnie dośrodkował do Gajosa, który precyzyjnym strzałem głową nie dał szans Pawełkowi.

Po zdobyciu gola mistrzowie Polski śmielej zaatakowali i zepchnęli Śląsk do głębszej defensywy. Wrocławianie mieli duże problemy z wyjściem z własnej połowy, a były też takie momenty, że nawet z własnego pola karnego.

REKLAMA

Im było bliżej końca spotkania, tym ataki Lecha były coraz bardziej chaotyczne i Śląsk bez problemu je rozbijał. Gospodarze mieli w końcówce szanse zadać decydujący cios, ale Buric zdołał ubiec wybiegającego na wolne pole Michała Bartkowiaka.

Po meczu powiedzieli:

Jan Urban (trener Lecha): Po jednej połowie dla każdej z drużyn. W pierwszej Śląsk miał swoje sytuacje, a w drugiej my. Będziemy rozmawiali o tym, dlaczego tak bojaźliwie wypadliśmy do przerwy, bo w tej chwili nie znam przyczyny. Druga połowa w naszym wykonaniu była zupełnie inna i żałujemy, bo była szansa na trzy punkty. W naszej sytuacji trzeba punktować za trzy, ale dzisiaj się nie udało. Zostawiliśmy dużo zdrowia, aby zdobyć zwycięskiego gola, ale się nie powiodła ta sztuka. Nie będziemy jednak lamentować i gramy dalej.

Tadeusz Pawłowski (trener Śląska): Myślę, że to był dobry mecz z obu stron. W pierwszej połowie bardzo dobrze zagraliśmy. Kluczowym momentem były minuty po strzeleniu bramki, kiedy mieliśmy dobre chwile, mogliśmy podwyższyć na 2:0 i byłoby po meczu. W drugiej Lech pokazał klasę i że nie przez przypadek został mistrzem Polski. Zdominowali nas. Wynik uważam jednak za sprawiedliwy. W naszym zespole widzieliśmy chłopaków walczących, dobrze grających i było dużo płynnych akcji. Jeżeli przyjdzie wiara w siebie, będzie jeszcze lepiej. Odprawa przed meczem była tak emocjonalna, że aż mi się samemu zachciało grać. Tak się sam nakręciłem, że chciałem wyjść na boisko.

Śląsk Wrocław – Lech Poznań 1:1 (1:0)

Bramka: 1:0 Flavio Paixao (23), 1:1 Maciej Gajos (60-głową).

REKLAMA

Żółta kartka – Śląsk Wrocław: Mariusz Pawelec. Lech Poznań: Kasper Hamalainen.

Sędzia: Marcin Borski (Warszawa). Widzów: 8 489.

Śląsk Wrocław: Mariusz Pawełek – Paweł Zieliński, Piotr Celeban, Mariusz Pawelec, Dudu Paraiba - Flavio Paixao (90+1. Krzysztof Ostrowski), Tomasz Hołota, Adam Kokoszka, Marcel Gecov, Peter Grajciar (69. Michał Bartkowiak) - Jacek Kiełb (77. Kamil Biliński).

Lech Poznań: Jasmin Buric – Kebba Ceesay, Paulus Arajuuri, Marcin Kamiński, Tamas Kadar - Gergo Lovrencsis (66. Dariusz Formella), Abdul Tetteh, Karol Linetty (89. Denis Thomalla), Maciej Gajos (81. Łukasz Trałka), Szymon Pawłowski - Kasper Hamalainen

REKLAMA

ps

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej