Liga Europy: Legia Warszawa wierzy w cud? Z taką grą nie ma do tego podstaw

Legia Warszawa przegrała 0:1 z Club Brugge w swoim czwartym meczu piłkarskiej Ligi Europy i praktycznie straciła szansę na wyjście z grupy. Uratować wicemistrza Polski mógłby tylko cud, jednak przede wszystkim trzeba liczyć na lepszą postawę piłkarzy.

2015-11-06, 14:47

Liga Europy: Legia Warszawa wierzy w cud? Z taką grą nie ma do tego podstaw
Zawodnik Legii Warszawa Michał Kucharczyk walczy o piłkę z Thomasem Meunierem. Foto: PAP/Bartłomiej Zborowski

Posłuchaj

Podsumowanie meczu Club Brugge - Legia Warszawa w "Kronice Sportowej" (Jedynka)
+
Dodaj do playlisty

Po porażce 0:1 z Club Brugge Legia Warszawa ma już tylko matematyczne szanse na awans do 1/16 finału Ligi Europy.

- Gonimy ten średni poziom europejski, ale wciąż nie możemy go dogonić. Nie wiem dokładnie, jaki budżet ma Brugge, ale to jest chyba kwota podobna do Legii. Poza Napoli warszawianie mieli przeciętną grupę i będąc nawet w 80 proc. formy powinni z niej awansować. Plany były inne, ale jak widać nawet takie zespoły jak Brugge nam odskakują - powiedział po meczu Sylwester Czereszewski, były napastnik Legii.

Źródło: Press Focus/x-news

Faktem jest, że Midtjylland i Club Brugge powinny być zespołami w zasięgu wicemistrza Polski, przynajmniej biorąc pod uwagę budżety tych drużyn. Terminarz rozgrywek i mecze fazy grupowej zbiegły się jednak ze słabym okresem w wykonaniu wicemistrzów Polski. Henning Berg był na wylocie ze stołecznego klubu, a ten potrzebował nowego impulsu, by grać na miarę pełni swoich możliwości. Okazało się jednak, że zmiana trenera nie jest w stanie przynieść natychmiastowych rezultatów. Aby "nowa miotła" zaczęła w pełni działać, potrzeba więcej czasu.

REKLAMA

Nie ma w tym momencie sensu oceniać pracy Stanisława Czerczesowa, kluczowe do tego będą dopiero zimowy okres przygotowawczy i okienko transferowe. Stanisław Czerczesow ma w tym momencie ograniczone pole manewru, musi grać tymi zawodnikami, którzy są do jego dyspozycji. Kadra nie jest jednak tak szeroka, jak mogło by się wydawać. Widać to było choćby po tym, że w obliczu niedyspozycji Nemanji Nikolicia w podstawowym składzie wyszedł 37-letni Marek Saganowski. Drugi z napastników, Aleksandar Prijović, nie pokazuje na boisku żadnych piłkarskich atutów, a oprócz tego podpadł rosyjskiemu szkoleniowcowi po meczu z Lechem Poznań, kiedy to doszło do spięcia z Igorem Lewczukiem. 

Słabych ogniw jest jednak więcej. Nie błyszczy Michał Kucharczyk, Ivan Trickovski dopiero odbudowuje formę. Miejsce w składzie stracił Dominik Furman, Ondrej Duda gra nierówno. Najsłabiej wygląda jednak kapitan Legii, Jakub Rzeźniczak. Stoper popełnia w tym sezonie rażące błędy, po których wicemistrz Polski traci bramki. Jeśli nic się nie zmieni, będzie musiał wylądować na ławce rezerwowych. 

Po meczu z Club Brugge Czerczesow nie chciał dołować swoich piłkarzy, ale w porównaniu ze spotkaniem z Lechią Gdańsk, gra zespołu wyglądała dużo gorzej. 

- To było dobre spotkanie w naszym wykonaniu, na pewno lepsze niż w Warszawie. Nie zasłużyliśmy na porażkę, jednak takie jest życie. Wydaje mi się, że wszystko było prawidłowo wymyślone i zrobione, zaczęliśmy pięcioma graczami z tyłu, aby nie pozwolić narzucić rywalom ich stylu gry. Z racji wyniku w drugiej połowie musieliśmy zmienić ustawienie. W obu częściach zagraliśmy dobrze - powiedział po meczu szkoleniowiec.

REKLAMA

Źródło: Legia.com/x-news

W czwartkowym meczu zdecydowanie brakowało kreatywności, dużą zmianę w grze dało się zauważyć dopiero po wejściu na boisku Brazylijczyka Guilherme, który nie kalkuluje - stara się grać do przodu, szuka prostopadłych podań i próbuje niekonwencjonalnych rozwiązań. Najlepszym przykładem była pierwsza bramka w meczu z Lechią, przy której rywale mogli tylko stać i patrzeć, jak piłka trafia do ich siatki. 

Matematyczne szanse oczywiście pozostają, jednak Legia musiałaby wygrać pozostałe dwa mecze i liczyć na korzystne rezultaty w innych spotkaniach. Biorąc pod uwagę fakt, że warszawian czeka jeszcze wyjazd do Włoch na mecz z rewelacyjnie grającym Napoli, trudno oczekiwać spełnienia się takiego scenariusza. 

Zespół Stanisława Czerczesowa musi skupić się na tym, by w 100. urodziny swojego klubu zdobyć mistrzostwo Polski. Po 14. kolejkach Ekstraklasy jest wiceliderem tabeli, ale do prowadzącego Piasta Gliwice traci w tym momencie 8 punktów. Droga do końca sezonu jest jednak jeszcze bardzo długa i nikt ze stawki nie powiedział tutaj ostatniego słowa. 

REKLAMA

ps, PolskieRadio.pl

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej