Liga Mistrzów: parada, która uratowała Romę. Szczęsny bohaterem rzymian
Polski bramkarz uratował Romę przed porażką u siebie z BATE Borysów. Wprawdzie w pierwszej połowie miał niewiele pracy, ale w drugiej kilka razy obronił groźne strzały rywali. Stracony gol mógł skutkować odpadnięciem z rozgrywek, Polak stanął jednak na wysokości zadania.
2015-12-10, 13:35
Dzięki remisowi 0:0 rzymianie zajęli drugie miejsce w grupie, z takim samym dorobkiem punktowym jak trzeci Bayer (po sześć). O awansie Włochów zadecydował lepszy bilans bezpośrednich meczów z ekipą z Leverkusen (4:4 i 3:2).
- Najważniejszą sprawą tego wieczoru jest awans. Udało nam się to osiągnąć. Nie pokazaliśmy pięknego futbolu, ale za kilka dni każdy z nas będzie myślał o tym meczu z dużym uśmiechem - stwierdził Szczęsny.
To miał być spacerek dla włoskiej drużyny, jednak drużyna z Białorusi okazała się trudnym przeciwnikiem.
Szczęsny przez długie minuty nie mógł narzekać na nadmiar pracy, jednak w 70. minucie musiał wznieść się na wyżyny swoich umiejętności. Groźna akcja BATE zakończyła się strzałem z bliskiej odległości, wydawało się, że uderzenie musi wpaść do siatki. Ostatecznie jednak wypożyczony z Arsenalu golkiper zdołał uratować swoją drużynę.
REKLAMA
Bramkarz reprezentacji już na początku swojego pobytu w Romie wywalczył sobie miejsce w składzie, jednak zdążył już podpaść części kibiców swoimi wypowiedziami dotyczącymi Arsenalu. Przyznawał, że z chęcią wróci do zespołu "Kanonierów", jeśli ten będzie chciał, by występował w Londynie.
Dopóki jednak będzie ratował Romie punkty, na pewno może liczyć na przychylne traktowania i dobre opinie pod swoim adresem.
ps
REKLAMA