Ekstraklasa: Lechia Gdańsk przegrywa z Bruk-Bet Termalicą na własnym stadionie
W niedzielnym meczu 7. kolejki LOTTO Ekstraklasy Lechia przegrała u siebie z Bruk-Bet Termaliką 1:2 (0:1). Było to pierwsza porażka gdańszczan na własnym stadionie od 29 listopada 2015 roku, kiedy ulegli 0:1 Lechowi Poznań. Po tym spotkaniu "biało-zieloni" stracili pozycję lidera.
2016-08-28, 20:46
Posłuchaj
Powiązany Artykuł
Ekstraklasa
Gospodarze mogli objąć prowadzenie już w 11. minucie. Bartłomiej Pawłowski minął na lewej flance dwóch rywali, zagrał na środek pola karnego do Rafała Wolskiego, ale po strzale środkowego pomocnika "biało-zielonych" piłka trafiła w twarz Krzysztofa Pilarza. Okazało się jednak, że poszkodowany w tej akcji jest nie tylko golkiper gości. Przy dośrodkowaniu kontuzji nabawił się grający po raz pierwszy w wyjściowym składzie Pawłowski i musiał opuścił boisko.
W 17. minucie na przebój zdecydował się również Milos Krasic, który o w polu karnym ograł Artema Putiwcewa, ale posłał piłkę obok słupka
Na tym ofensywny animusz wyjątkowo niemrawo grających gdańszczan się wyczerpał i powoli do głosu zaczęli dochodzić rywale. W 32. minucie prawym skrzydłem przedarł się Samuel Stefanik i zaskakująco uderzył w krótki róg, jednak bramkarz Lechii odbił piłkę nogą. Za chwilę jednak Damian Podleśny popełnił fatalny błąd, bo przepuścił pomiędzy nogami słaby strzał z ostrego kąta Vladislavsa Gutkovskisa.
W doliczonym czasie pierwszej połowy gospodarze mogli doprowadzić do wyrównania, ale Paweł Stolarski źle rozegrał kontrę. Schodzącym do szatni lechistom towarzyszyły gwizdy kibiców.
Tu po przerwie w ofensywie ponownie nie popisał się Stolarski, a w 54. minucie niewiele brakowało, aby drugiego gola sprezentował rywalom Podleśny. Tym razem golkiper "biało-zielonych" źle przyjął piłkę zagraną przez swojego defensora i tylko odważnym wślizgiem uniemożliwił Gutkovskisowi podwyższenie wyniku.
Lechiści posiadali optyczną przewagę, ale nie potrafili sforsować skomasowanej defensywy ekipy z Niecieczy. Tymczasem w 80. minucie lewy obrońca Bruk-Betu Dalibor Pleva trafił z 20 metrów w poprzeczkę.
W 82. minucie było już 2:0 dla przyjezdnych. Najpierw od straty gola uchronił gości Patryk Fryc, który wybił piłkę z linii bramkowej po uderzeniu Marco Paixao, a po kontrze wyprowadzonej przez Wojciecha Kędziorę Gutkovskis ośmieszył obrońców gospodarzy i strzelił swoją drugą bramkę.
Gdańszczanie zdołali jeszcze odpowiedzieć honorowym trafieniem – w 88. minucie po podaniu od brata bliźniaka Marco do siatki trafił Flavio Paixao.
Drużyna z Niecieczy zdołał odebrać także Lechii punkty w Gdańsku 20 marca, kiedy zremisowała 1:1. Później podopieczni Piotra Nowaka wygrali u siebie sześć meczów z rzędu.
Po meczu powiedzieli:
Czesław Michniewicz (trener Bruk-Bet Termaliki Nieciecza): - Jesteśmy bardzo szczęśliwi. Przyjechaliśmy na Lechię, która liderowała ekstraklasie, wygrywała praktycznie wszystkie mecze i była na fali. Mieliśmy swój plan, który nie zakładał płynności akcji i posiadania piłki. Swoich szans chcialiśmy szukać w innych elementach, głównie po przechwytach. Cieszę się, że po dotkliwej porażce w Szczecinie oraz przegranej w Lubinie udało się wreszcie strzelić gole na wyjeździe.
- To spotkanie kosztowało nas sporo nerwów, ale teraz możemy spokojnie popracować, bo gra, która okazała się skuteczna na zmęczoną Lechię, może nie wystarczyć w następnej konfrontacji z Legią Warszawa. Mam nadzieję, że na to spotkanie dojdzie do siebie Patrik Misak i uda nam się zatwierdzić brazylijskiego obrońcę Guilherme, bo wtedy rywalizacja o miejsce w składzie będzie większa. Lechia na pewno miała swoje sytuacje, ale fantastycznie bronił Krzysiek Pilarz. O ile moim zdaniem gdańszczanie wygrali szczęśliwie z Jagiellonią w Białymstoku, o tyle w tym meczu to my odnieśliśmy szczęśliwe zwycięstwo.
Piotr Nowak (trener Lechii Gdańsk): - Porażki bolą, zwłaszcza poniesione w takich okolicznościach. To była do tej pory nasza zmora na wyjazdach, kiedy rywale się bronili, ale potrafili wykorzystać kilka naszych błędów. Przy pierwszej straconej bramce piłka przelatywała kilka razy i nikt nie zdołał jej od nas wybić, przy drugiej poszła kontra. Uważam jednak, że mieliśmy wystarczająco dużo sytuacji, aby co najmniej zremisować to spotkanie. Nie mogę jednak nić zarzucić zawodnikom, bo próbowali i walczyć do końca, ale brakowało nam dokładności zwłaszcza przy bramkowych sytuacjach. Moim zdaniem środowy mecz Pucharu Polski z Piastem w Gliwicach nie miał wpływu na naszą dyspozycję w tym spotkaniu. Graliśmy do końca i właśnie w tej konfrontacji stworzyliśmy sobie najwięcej okazji z kilku ostatnich meczów. Goście bronili się jednak przez pełne 90 minut i tylko wyprowadzali groźne kontry. Na pewno tych bramek mogliśmy uniknąć, zabrakło nam też ostatniego podania i wykończenia akcji.
REKLAMA
Lechia Gdańsk - Bruk-Bet Termalica Nieciecza 1:2 (0:1)
Bramki: 0:1 Vladislavs Gutkovskis (33), 0:2 Vladislavs Gutkovskis (82), 1:2 Flavio Paixao (88).
Żółta kartka - Lechia Gdańsk: Rafał Wolski. Bruk-Bet Termalica Nieciecza: Mateusz Kupczak, Martin Juhar, Dalibor Pleva.
Sędzia: Piotr Lasyk (Bytom). Widzów 17 140.
Lechia Gdańsk: Damian Podleśny - Rafał Janicki, Mario Maloca, Jakub Wawrzyniak - Flavio Paixao, Aleksandar Kovacevic (46. Marco Paixao), Michał Chrapek, Rafał Wolski, Milos Krasic, Bartłomiej Pawłowski (13. Paweł Stolarski, 70. Lukas Haraslin) - Grzegorz Kuświk.
Bruk-Bet Termalica Nieciecza: Krzysztof Pilarz - Patryk Fryc, Kornel Osyra, Artem Putiwcew, Dalibor Pleva - Samuel Stefanik (90+1. Pavol Stano), Mateusz Kupczak, Vlastimir Jovanovic, Bartłomiej Babiarz, Martin Juhar (73. Wojciech Kędziora) - Vladislavs Gutkovskis (87. Bartłomiej Smuczyński).
pk
pk
REKLAMA