Premier League: I wilk syty, i owca cała. Saga transferowa z udziałem Alexisa Sancheza zakończona
Kolejna transferowa saga za nami. Jose Mourinho skusił do transferu do Manchesteru United Alexisa Sancheza, a w zamian do Arsenalu powędrował Henrikh Mkhitaryan.
2018-01-22, 20:40
Ta transferowa saga ciągnęła się od dłuższego czasu, i jak w przypadku tak dużych ruchów, doszło tutaj do kilku zawirowań.
Alexisowi Sanchezowi pozostawało pół roku do końca umowy z Arsenalem, stało się jasne, że nie przedłuży umowy z "Kanonierami". I o ile w ubiegłym sezonie zawodnik spisywał sie kapitalnie, będąc jednym z czołowych piłkarzy Premier League, w tym jego forma nie była już tak imponująca.
Od momentu, w którym trafił na The Emirates, zagrał w 166 meczach, w których zdobył 80 bramek, zanotował też 46 asyst. To jednak nie był najlepszy okres dla Arsenalu, a Sanchez boleśnie to odczuwał. Był w stanie w pojedynkę wygrywać mecze, przez długi czas ciągnął zespół, przedłużając jego marzenia na naprawdę udany sezon. Ale takim nie można nazwać żadnego z trzech, które spędził w nim zawodnik. Widać było, że ten klub nie da mu walki o trofea.
REKLAMA
Kiedy rozmowy w sprawie nowej umowy z działaczami londyńskiego klubu utknęły w martwym punkcie, zaczęto coraz głośniej mówić, że sieci na niego zarzucili dwaj giganci ligi - Manchester City i Manchester United. Początkowo faworytem do tego, by dogadać się z Chilijczykiem, byli prowadzący w tabeli "Obywatele". Pep Guardiola próbował sprowadzić zawodnika już latem, ale wtedy Arsenal odrzucił kapitalną ofertę 60 milionów funtów. Biorąc pod uwagę to, ile Sanchez dawał drużynie w tym sezonie, wydaje się to bardzo dużym błędem.
Manchester United, wicelider tabeli, włączył się do gry później, ale był bardziej zdeterminowany. Wyglądało to na to, że rywal zza miedzy, orientując się w tym, że musiałby stoczyć o piłkarza naprawdę zacięty bój, po prostu wzruszył ramionami i odpuścił. W tym momencie ma solidną przewagę, pewnie maszeruje po mistrzostwo Anglii. Na jakość swojej ofensywy nie musi narzekać, rywalizacja w składzie już w tym momencie jest ogromna - Sanchez nie byłby tu zawodnikiem absolutnie kluczowym i niezbędnym, stąd też można zrozumieć menedżera "Obywateli".
Mourinho bardziej potrzebuje Sancheza, który według doniesień angielskiej prasy ma zostać najlepiej opłacanym piłkarzem Anglii - chodzi o 400 tysięcy funtów, które co tydzień będą wpływać na jego konto.
- Cieszę się, że dołączyłem do największego klubu na świecie. Nie mogłem odmówić możliwości gry na tym historycznym stadionie i pracy z trenerem Jose Mourinho. Cieszy mnie też, że zostałem pierwszym w historii Chilijczykiem w drużynie Manchesteru United - powiedział 29-letni Sanchez, cytowany na oficjalnej stronie internetowej "Czerwonych Diabłów".
REKLAMA
"Czerwone Diabły" na pewno dostają świetnego zawodnika, który będzie kolejnym ważnym graczem w talii Portugalczyka. Ale takim miał być też Henrikh Mkhitaryan, który powędrował w drugą stronę.
Piłkarz z Armenii nie zdobył Old Trafford, był częścią umowy w sprawie Sancheza. Czy to sprawi, że Arsene Wenger będzie w stanie łatwiej pogodzić się ze stratą jednego z najważniejszych piłkarzy? Bardzo wątpliwe, na pewno jednak jest to pewne pocieszenie. O ile oczywiście uda się doprowadzić byłego skrzydłowego Borussii do optymalnej formy.
Ostatecznie wydaje się, że skończyła się w sposób, który w jakimś stopniu zadowoli praktycznie wszystkich. Sanchez dostał nowe wyzwanie, gwiazdorski kontrakt, większą szansę na trofea. Manchester United sprowadził piłkarza, który ma wszystko, by czarować w "Teatrze Marzeń". Wenger może cieszyć się najmniej, ale wiemy, że Ormianina stać na wiele, a Sanchez zdążył już pokazać, że za Arsenal nie zamierza umierać.
REKLAMA
O tym, co pokażą w nowych zespołach obaj gracze, przekonamy się już niedługo - można spodziewać się, że bardzo szybko zaczną odgrywać w swoich klubach ważne role.
ps, PolskieRadio.pl
REKLAMA