Nanga Parbat: francuskie ministerstwo pełne uznania dla bohaterstwa polskich himalaistów
Francuskie Ministerstwo ds. Europy i Spraw Zagranicznych wyraziło uznanie dla bohaterstwa polskich himalaistów, którzy przeprowadzili akcję ratunkową alpinistki z tego kraju Elisabeth Revol na Nanga Parbat.
2018-01-29, 16:20
„Francja wyraża uznanie dla bohaterstwa polskich himalaistów, którzy bezpiecznie sprowadzili naszą rodaczkę, Elisabeth Revol, będącą w poważnym niebezpieczeństwie na Nanga Parbat. Myślami jesteśmy z jej polskim towarzyszem wspinaczki, Tomkiem Mackiewiczem, a także z jego bliskimi.” – napisano w oświadczeniu.
Przedstawiciele francuskiego rządu nie kryli podziwu dla czwórki polskich himalaistów niosących pomoc ich rodaczce.
„Wszystkie osoby, które włączyły się w tę akcję ratunkową, dały świadectwo wzorowej odwagi i najwyższej próby solidarności.” – dodało ministerstwo.
W oświadczeniu zapewniono także o doskonałej współpracy Francuzów ze stroną polską.
REKLAMA
„Cieszymy się także z doskonałej współpracy przedstawicieli Polski i Francji w Pakistanie, jak i z pakistańskimi władzami. Naszej rodaczce życzymy szybkiego powrotu do zdrowia. Nasze służby konsularne zapewnią jej wsparcie aż do jej powrotu do Francji" - to treść poniedziałkowego oświadczenia francuskiego ministerstwa, opublikowanego na stronie ambasady Francji w Polsce.
Dla porównania, w internecie pojawiły się opinie zarzucające francuskim dyplomatom zbytnią bierność. W relacji uczestnika wyprawy na K2 – Rafała Froni można przeczytać m.in. :
„Rusza urzędnicza machina. Wyścig o życie. My, na spóźnionym starcie zostaliśmy wyprzedzeni przez pieniądze. To one, szeleszczące papierki blokują start helikopterów, są gorsze od wiatru, niepogody i wojen, po kablach biegną słowne, ostre impulsy. Polacy tak... a co Francuzi? Halo Francuzi, potrzebne pieniądze by zawarczały wirniki śmigieł, tam w górze polsko francuska para walczy o życie. My chcemy! Mamy tlen, ludzi, wiedzę. Znamy górę, pozwólcie nam pomóc. (pisownia oryginalna)”
REKLAMA
– opisywał Fronia moment, gdy uczestnicy polskiej wyprawy czekali na przydział helikoptera po wcześniejszej jednogłośnej decyzji o włączeniu się w akcję ratunkową.
Według relacji Froni, podobnie wyglądała także sytuacja z helikopterem, który miał zabrać ratowników i uratowaną Revol do szpitala w Islamabadzie.
"Budzi się europejski świat. Budzą się media, telefon ożywa. Znów głód wiadomości wstrząsa trzewiami społeczeństwa: co się dzieje? Gdzie są? Co z Tomkiem...
REKLAMA
Znów sprawa śmigła, znów ambasada, lotnisko, naciski i spekulacje. Trzeba ich stamtąd zabrać, podjąć helikopterem i jak najszybciej przewieźć w dół.
Mamy opłacony tylko jeden lot. Lot to dolary... szept, coraz głośniej padają pytania: a gdzie są Francuzi? Dlaczego w ogóle rozmawiamy o pieniądzach?
Czy ktoś w Polsce, w bazie, w polskiej ambasadzie powiedział: a pieniądze? Nie! Dziś mam prawo powiedzieć:
Być dumny jak Polak, a wstydzić się jak Francuz. Dla nas nie ma znaczenia skąd jest Revol i Mackiewicz. Nieważne kto płaci. Chłopaki rzucili się bez zastanowienia w lód Nangi narażając życie... Polska wysłała śmigła...a Francja? Czy to ważne, że to my inicjujemy, płacimy i ratujmy? Dla nas nie. Ale czy sen Paryża jest tak mocny, że nie obudził go krzyk ich własnej rodaczki?” – pytał retorycznie Polak.
REKLAMA
Jak dodał Fronia, ostatecznie pieniądze udało się znaleźć.
„10:30 dzwoni telefon. Francuzi wyciągają portfele, 17 tys dolarów, o 12:45 pod Nangą ma wylądować heli z dwoma! HAPsami (szerpami wysokogórskimi)... może to się zgra, może zejdą i heli podejmie Revol? Francja się budzi, choć nie ta urzędowa, tylko ta prywatna, z sercem trójkolorowym, i z brytyjskim wsparciem.” – opisywał kulisy organizacji przelotu.
Całość relacji Rafała Froni można znaleźć w „Dzienniku Wyprawowym cz. VI” na fejsbukowym profilu Polski Himalaizm Zimowy.
W niedzielę dwa helikoptery zabrały z obozu pierwszego (4850 m) na Nanga Parbat Revol oraz Adama Bieleckiego, Denisa Urubkę, Jarosława Botora i Piotra Tomalę, którzy udali się na akcję ratunkową. Tam himalaiści (Bielecki z Urubko) sprowadzili Revol. Na wysokości 7200 m pozostał Mackiewicz.
REKLAMA
Francuzka została przetransportowana do szpitala w Islamabadzie, a czwórka Polaków spędziła noc w hotelu w pakistańskiej miejscowości Skardu. Na razie warunki pogodowe uniemożliwiają lot śmigłowca, którym mogliby powrócić do bazy pod K2.
Nanga Parbat (8126 m) jest jednym z najbardziej wymagających ośmiotysięczników. Należy do szczytów wyjątkowo trudno dostępnych i niebezpiecznych. Świadczy o tym chociażby liczba dotychczasowych zdobywców, nieznacznie przekraczająca 300 osób.
Pod względem wypadków śmiertelnych "Naga Góra" zajmuje niechlubne, drugie miejsce, za K2 (8611 m). Historia podboju to przede wszystkim zmagania niemieckich alpinistów. Próby zdobycia wierzchołka w latach 1895-1950 pochłonęły 31 ofiar, a od 1953 roku drugie tyle.
W środowisku wspinaczy Nanga Parbat nazywana jest "zabójczą górą". Posiada największą wysokość względną na świecie - około 7000 m. Baza główna po stronie północnej znajduje się około 3600 m n.p.m i jest najniżej położoną ze wszystkich baz pod ośmiotysięcznikami.
REKLAMA
pm, PAP, facebook/Polski Himalaizm Zimowy
REKLAMA