LM siatkarzy: polskie kluby przed pierwszą fazą play off. Skra sprawi niespodziankę?

Przed polskimi klubami mecze w 1/6 finału siatkarskiej Ligi Mistrzów. W pierwszej rundzie play off Skra Bełchatów podejmie włoskie Cucine Lube Civitanova, natomiast mistrzowie kraju - Zaksa Kędzierzyn-Koźle w „polskim dwumeczu” powalczy o awans do kolejnej fazy z Jastrzębskim Węglem.

2018-03-13, 14:55

LM siatkarzy: polskie kluby przed pierwszą fazą play off. Skra sprawi niespodziankę?

Trener siatkarzy PGE Skry Bełchatów Roberto Piazza przed rywalizacją w play off Ligi Mistrzów z Cucine Lube Civitanova przyznał, że włoska drużyna została stworzona do odnoszenia sukcesów. - Ale my mamy taki sam cel - zapewnił przed środowym meczem w Łodzi (godz. 18).

Bełchatowianie w środę rozpoczną kolejny etap walki o awans do Final Four LM. Aby znaleźć się w najlepszej czwórce, w fazie pucharowej europejskich rozgrywek muszą wyeliminować dwa mocne zespoły.

Już pierwszy rywal na drodze PGE Skry, którym będzie mistrz Włoch wydaje się bardzo trudną przeszkodą. W składzie Cucine Lube są bowiem gwiazdy światowej siatkówki, m.in. Kubańczyk z włoskim paszportem Osmany Juantorena, Bułgar Cwetan Sokołow, Amerykanin Micah Christenson, serbski środkowy Dragan Stanković, czy jeden z najlepszych libero na świecie Francuz Jenia Grebennikov.

REKLAMA

- Ta drużyna została stworzona do wygrania każdych rozgrywek, ale w tym sezonie poniosła już dwie znaczące porażki - w Pucharze i Superpucharze Włoch. Na pewno teraz ich celem jest zwycięstwo w Lidze Mistrzów, ale taki sam cel mamy my. Wierzę, że w zrobieniu kolejnego kroku pomoże nam jutro publiczność, bo w Atlas Arenie zagramy z przewagą jednego zawodnika - powiedział na wtorkowej konferencji prasowej w Łodzi włoski szkoleniowiec PGE Skry.

Piazza i jego podopieczni podkreślili, że do fazy pucharowej przystępują mocniejsi, po tym, jak wyszli z trudnej grupy, w której w dwóch pierwszych kolejkach doznali porażek.

- Cieszę się, że z potrafiliśmy wyjść z tak trudnej sytuacji, bo to dobry prognostyk przed czekającymi nas teraz spotkaniami - tłumaczył kapitan wicemistrzów kraju Mariusz Wlazły.

Dodał, że docenia klasę Cucine Lube, ale, jak zaznaczył, jego drużyna zamierza wykorzystać każdą szansę, która przybliży ich do awansu. Zapewnił, że znalezienie się w gronie 12 najlepszych europejskich zespołów to ogromne wyróżnienie, ale - jak dodał - "nam to nie wystarcza i będziemy chcieli wygrywać".

REKLAMA

Bełchatowianie dobrze znają rywala z Włoch, z którym ostatnio mierzyli się dość często. W sumie w rozgrywkach LM obie ekipy spotkały się już dziewięć razy, z czego pięć razy triumfowali Włosi, a cztery PGE Skra.

Na Cucine Lube klub z Bełchatowa trafił m.in. w tej samej fazie LM przed rokiem. Siatkarze z Maceraty wygrali wówczas 3:1 w Polsce i przegrali 2:3 przed własną publicznością, co nie przeszkodziło im w awansie. Mistrzowie Włoch byli też górą (3:0) w półfinale rozgrywanych w grudniu w Polsce Klubowych Mistrzostw Świata.

- Teraz jesteśmy jednak inną drużyną, bo potrzebowaliśmy czasu, żeby dobrze się dotrzeć i zgrać. Obecnie jesteśmy w innym miejscu, niż w grudniu. W Krakowie nie zagraliśmy źle, ale też nie pokazaliśmy tego, co potrafimy i prezentujemy teraz. Będzie istotna różnica między tymi spotkaniami, choć wtedy nasi rywale mieli jeszcze szansę na wszystkie trofea, a teraz są podrażnieni i przez to niebezpieczni - ocenił Wlazły.

Wicemistrzowie Polski podejmą Cucine w środę w łódzkiej Atlas Arenie (godz. 18). To będzie 30. mecz PGE Skry w tej hali. Odnieśli w niej 20 zwycięstw, przegrali dziewięć spotkań.

REKLAMA

- Te pojedynki obejrzało z trybun ok. 330 tys. kibiców, co oznacza średnią ponad 11 tys. widzów na mecz - poinformował prezes zarządzającej obiektem Miejskiej Areny Kultury i Sportu Krzysztof Maciaszczyk.

Szefowie PGE Skry kompletu publiczności (ok. 9 tys.) spodziewają się też na środowym spotkaniu, bowiem w sprzedaży pozostały ostatnie bilety. - Bardzo lubimy grać w Łodzi, bo to ogromna radość dostarczać tak wielu kibicom tyle emocji i wrażeń - przyznał Wlazły.

Rewanż we Włoszech zaplanowano na następny czwartek.

Zwycięzca tej rywalizacji zmierzy się z wygranym w dwumeczu pomiędzy francuskim Chaumont VB 52 Haute Marne i włoskim Trentino Diatec. Z mistrzami Francji bełchatowianie rywalizowali w grupie, dwukrotnie przegrywając - 1:3 i 2:3.

REKLAMA

Oprócz aktualnych wicemistrzów Polski, do rywalizacji przystępują zespoły Zaksy Kędzierzyn-Koźle oraz Jastrzębskiego Węgla. Los połączył oba czołowe kluby Plus Ligi w jedną parę podczas 1/6 finału.

Prezes Zaksy Sebastian Świderski uważa, że jego drużynie trudno będzie zaskoczyć trenera Jastrzębskiego Węgla i byłego opiekuna kędzierzynian Ferdinando De Giorgiego w 1. rundzie fazy play off Ligi Mistrzów. - Rywale mają pewien handicap - powiedział były siatkarz.

Rywalizacja w polskiej parze rozpocznie się w środowy wieczór, gdy jastrzębianie podejmą Zaksę.

- Zobaczymy. Wczoraj chłopaki ciężko trenowali, dziś jadą do Jastrzębia. Kilku zawodników zgłasza drobne problemy zdrowotne, ale każdy wie, o co gra. Wiemy, w którym miejscu jesteśmy. Nie można narzekać, pozostaje walczyć o zwycięstwo - podkreślił Świderski.

REKLAMA

Nie chciał zdradzić, którzy gracze mają wspomniane kłopoty ze zdrowiem. Niedawno po kilkutygodniowej przerwie do zespołu wrócił jeden z jego liderów - Belg Sam Deroo.

- W sobotę w Będzinie zagrał cały mecz, choć pierwotnie nie miał wystąpić w tak dużym wymiarze. Widać, że brakuje mu boiska, brakuje mu gry. Prawdopodobnie jutro też rozegra całe spotkanie - poinformował szef klubu z Kędzierzyna-Koźla.

Zarówno Zaksa, jak i jastrzębianie cieszyli się z wylosowania rywala z tego samego kraju. Dodatkowo oba miasta w linii prostej dzieli niewiele ponad 50 kilometrów. Bliska odległość pozwala zaoszczędzić czas, energię i pieniądze, które są skutkiem ubocznym dalekich podróży.

- Rzeczywiście, bliżej meczu wyjazdowego w tej LM nie mogliśmy mieć. Z jednej strony cieszymy się - karma wraca (w poprzednim sezonie Zaksa trafiła na tym etapie na rosyjski Biełogorie Biełgorod - red.). Ale też Jastrzębski Węgiel to nie był najsłabszy przeciwnik spośród tych, na których mogliśmy trafić- przyznał Świderski - Co więcej, należy pamiętać, że Ferdinando De Giorgi zna Zaksę jak własną kieszeń. Na pewno nie będzie łatwo -dodał.

REKLAMA

Włoski trener w dwóch poprzednich sezonach pracował w Kędzierzynie-Koźlu i w obu doprowadził drużynę do tytułów mistrza kraju. Pracę z nią zakończył ze względu na objęcie funkcji szkoleniowca reprezentacji Polski, z którą jednak szybko się pożegnał. Na początku grudnia został opiekunem jastrzębian.

- Czy boję się, że Ferdinando zna wszystkie nasze sekrety? Bez przesady. To nie do końca ten sam zespół, teraz nie ma przede wszystkim Dawida Konarskiego. Większość zawodników jednak została, więc nie możemy specjalnie przed nim mieć jakichś tajemnic. Natomiast znać zespół to jedno, a potem wykorzystać to na boisku i przekuć słowa w czyny to drugie. Ale na pewno pod tym względem drużyna z Jastrzębia ma pewien handicap w tej sytuacji. I tak wszystko jednak zostanie zweryfikowane na boisku - argumentował prezes mistrza Polski.

ZAKSA ostatnio przegrała w ekstraklasie z Jastrzębskim Węglem 9 stycznia 2015 roku. W tym sezonie w fazie zasadniczej ekipy te zmierzyły się już dwukrotnie i za każdym razem górą byli wtedy kędzierzynianie, którzy u siebie wygrali 3:0, a na wyjeździe stracili seta. W drugim z tych spotkań na ławce trenerskiej rywali siedział już De Giorgi.

- Na te statystyki nikt u nas nie patrzy. Trzy lata temu nasz zespół był zupełnie inny. Chłopaki do każdego spotkania wychodzą tak samo skoncentrowani. Tym bardziej przed takim meczem nie trzeba nikogo motywować, bo to nie jest zwykły pojedynek ligowy, to walka o miejsce w najlepszej „siódemce” LM (poza 12 ekipami rywalizującymi w 1. rundzie play off jest jeszcze gospodarz turnieju Final Four Zenit Kazań, który jest zwolniony z udziału w fazie pucharowej - red.). Nikt nie będzie miał żadnej taryfy ulgowej, zwłaszcza że jest tylko mecz i rewanż, więc każda piłka jest bardzo ważna - zwrócił uwagę Świderski.

REKLAMA

Były reprezentant Polski zaznaczył, że jego drużyna unika deklaracji przed dwumeczem z jastrzębianami i nie chce, by przedstawiać ją jako faworyta.

- Tym bardziej, że niedawna porażka z GKS-em Katowice i bardzo wyrównany mecz z Będzinem pokazują, że faworyci to są tylko na kartce papieru. Potem trzeba wyjść i to pokazać na boisku. Tym bardziej, że przeciwko nam wychodzą ekipy, które niemalże nie mają nic do stracenia, grają na zupełnym luzie, mogą tylko i wyłącznie coś ugrać. Zupełnie inaczej się wtedy gra – uważa były znakomity siatkarz - My musimy wyjść na każde spotkania tak naprawdę podwójnie skoncentrowani. Zdajemy sobie sprawę, że na tym etapie ligi żaden przeciwnik się nie podda. Każdy walczy o punkty, jeden o miejsce w „szóstce”, drugi o utrzymanie, a inny o uniknięcie barażów. Każdy ma cel w tym sezonie. Jak widać, powrót do spadków i barażów zmobilizowały kluby - zastrzegł.

Przed porażką z GKS-em jego zespół przegrał też z ONICO Warszawa. Świderski uważa jednak, że kibice Zaksy nie mają powodów do niepokoju.

- Porażki się zdarzają i muszą się zdarzać, bo inaczej zespół mógłby wpaść w taki jakby zamknięty krąg. Lepiej żeby przytrafiały się w trakcie sezonu zasadniczego, bo łatwiej wtedy szukać słabości i wyciągać wnioski. Wspomniane spotkania z ONICO i GKS-em pokazały, że mamy parę słabych punktów, które przeciwnik odkrył i teraz trzeba je po prostu wyeliminować. Mamy świadomość, że przed nami trudny moment sezonu - walka o LM, o mistrzostwo Polski - wyliczał.

REKLAMA

Rewanż 1. rundy play off LM zostanie rozegrany w Kędzierzynie-Koźlu tydzień po pierwszym spotkaniu. Prezes Zaksy nie uważa, że fakt, iż jego zespół będzie gospodarzem drugiego spotkania i ewentualnego tzw. złotego seta, przemawia na jego korzyść.

- Każdy system ma swoje wady i zalety. Jadąc na pierwszy mecz do Jastrzębia wiadomo, rywal na własnym terenie jest bardzo groźny. W przypadku porażki będziemy robić wszystko, żeby odrobić stratę i ewentualnie wygrać „złotego seta”. Nie jest to łatwe. A z drugiej strony, grając pierwszy mecz u siebie i przegrywając, zespół stawia się w bardzo trudnej sytuacji. Nie ma tu złotego środka. System jest jaki jest. Trzeba wyjść i walczyć oraz udowodnić, że jest się lepszym - podkreślił.

Zwycięzcy sześciu par pierwszej rundy utworzą trzy pary w kolejnej fazie rozgrywek, których zwycięzcy dołączą do gospodarza Final Four - Zenitu Kazań. Decydujący o zwycięstwie w Lidze Mistrzów turniej zostanie rozegrany w dniach 12-13 maja.

pm

REKLAMA

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej