"Finlandia upadła w Vancouver na twarz"

Fińskie media jednym słowem - "katastrofa" - skwitowały osiągnięcia swych sportowców na igrzyskach olimpijskich w Vancouver.

2010-02-22, 16:15

"Finlandia upadła w Vancouver na twarz"
Złoty medal olimpijski Vancouver 2010 . Foto: (fot.VANOC/COVAN)

Zakochani w sportach zimowych Finowie muszą z żalem patrzeć, jak ich reprezentanci plasują się w tabeli medalowej za takim krajem jak Australia. Zanosi się na to, że igrzyska 2010 roku będą dla Finlandii najgorsze w historii.

"Olimpijskie fiasko"
- pisze fiński tabloid "Ilta-Sanomat" na pierwszej stronie. Przywołuje 18. (najlepsze) miejsce fińskiego zawodnika na dużej skoczni w Whistler i niepowodzenia biegaczy, z których trzech nawet nie ukończyło biegu na 30 km na dochodzenie, a fińska drużyna hokejowa uległa gładko odwiecznym rywalom Szwedom 0:3.

"Finlandia upadła w Vancouver na twarz. Można nawet mówić o katastrofie"
- napisała regionalna gazeta "Turun Sanomat". Inne gazety zastanawiają się, czy dorobek medalowy w Vanocouver nie okaże się gorszy niż w ZIO 1932 r., kiedy sportowcy Finlandii wrócili zza oceanu z zaledwie trzema krążkami. Dotąd w Vancouver Finowie mają tylko jeden srebrny medal zdobyty w snowboardowej konkurencji halfpipe'u. Przed igrzyskami w Kanadzie Finowie liczyli na 12 medali.

"Jest jeszcze siedem dni na to, by powiększyć tę skromną liczbę trzech medali z Lake Placid, z 1932 r. Na razie nie wygląda to dobrze" - pociesza się regionalny dziennik "Aamulehti".

W kraju słynnego skoczka Matti'ego Nykaenena, który pozostaje dla Finów ikoną sportu, mimo osobistych kłopotów i skandali, kibice i opinia publiczna szczególnie źle znosi brak sukcesów w skokach.

Dwóch fińskich skoczków zdyskwalifikowano z powodu zbyt obszernych strojów. Nadzieja na medale w Whistler, weteran Janne Ahonen wycofał się z sobotniego konkursu ze względu na kontuzję, a potem Matti Hautamaeki zepsuł drugi skok, spadł na 26. miejsce, choć po pierwszej serii był na trzecim.

"Zawsze jeszcze można mieć nadzieję, że po igrzyskach trenerzy narciarscy pojadą do Meksyku i tam ich zatrudnią. Ale nie powinni jechać do Australii, bo tam konkurencja może być dla nich za trudna. Australijczycy już mają dwa medale" - pozwolił sobie na ironię "Ilta-Sanomat".

dp

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej