Trener Justyny Kowalczyk: organizatorzy dali plamę
Polska ekipa biegaczy nie ma gdzie przygotować nart przed startem, a zawodnicy nie będą mieli gdzie się przebrać.
2010-02-09, 10:00
"Jest ciasno, strasznie ciasno. Próbujemy interweniować, bo w tych warunkach nie da się pracować" - mówi Przeglądowi Sportowemu drugi trener Justyny Kowalczyk Rafał Węgrzyn.
"Dobrze, że na miejscu nie ma Justyny, bo ta sytuacja wyprowadziłaby ją z równowagi" - dodaje.
Teoretycznie, zgodnie z przepisami Międzynarodowej Federacji Narciarskiej, na każdego zawodnika powinny przypadać dwa metry kwadratowe na przygotowanie nart i jeden na przebranie. Polaków będzie startować w igrzyskach sześcioro.
REKLAMA
To oznacza, że organizatorzy są zobowiązani do przygotowania dla nas kabiny o powierzchni minimum 18 metrów kwadratowych. Tymczasem nasz boks mierzy niespełna 16. Wszystko, co mogliśmy zrobić, to zmieścić do środka sprzęt nasz i kadry A-mix. Tyle że w tej chwili nie da się tam w ogóle wejść".
Rafał Węgrzyn w sztabie Kowalczyk jest odpowiedzialny między innymi za przygotowanie nart do stylu dowolnego. Zawsze też osobiście testuje deski.
Igrzyska to nie Puchar Świata
Polacy postanowili poprosić organizatorów o dodatkową powierzchnię. Chcą zyskać co najmniej brakujące dwa metry. Węgrzyn mówi, że w przeciwieństwie do Pucharu Świata, na igrzyskach za pieniądze nie można wykupić dodatkowego kontenera.
"W Europie podczas zawodów zawodnikom nie żałuje się miejsca i dostają do dyspozycji kabiny znacznie większe niż mówią przepisy" - mówi. „Organizatorzy dali plamę, bo tu jest miejsce, żeby postawić dodatkowe kabiny”.
REKLAMA
To nie tylko nasz problem
Problem dotyczy nie tylko polskiej ekipy. Protestować chcą Słoweńcy i Słowacy. Węgrzyn mówi, że jest wyjście z tej sytuacji, ponieważ w każdej chwili można dowieść ruchome kontenery.
łk, Przegląd Sportowy
REKLAMA