Plany Caroline Wozniacki: kopytka i gołąbki (Posłuchaj)

2010-05-17, 20:10

Plany Caroline Wozniacki: kopytka i gołąbki (Posłuchaj)

Gwiazdy turnieju WTA na kortach Legii, zanim postawiły na tenis, uprawiały też inne dyscypliny sportu.

Posłuchaj

+
Dodaj do playlisty

Dunka Caroline Wozniacki pływanie, Rosjanka Jelena Dementiewa grała w szachy, Francuzka Marion Bartoli jeździła na nartach, a Chinka Na Li grała w badmintona.

"Nie pamiętam, kiedy to było dokładnie, chyba miałam jakieś dziewięć czy dziesięć lat. Pływałam wtedy w zawodach juniorskich stylem dowolnym i grzbietowym. To było jednak dawno temu" - powiedziała niemal płynną polszczyzną Wozniacki, której ojciec wyemigrował do Danii w latach 80. Z tenisistką rozmawiał Cezary Gurjew z radiowej Jedynki:



 Na razie, zanim wyjdę na pierwszy mecz, nadrabiam +polskie+ zaległości: jadłam już pierogi i rosół, a przede mną jeszcze kopytka i gołąbki"
- dodała najwyżej rozstawiona w imprezie tenisistka.

Wozniacki, podobnie jak turniejowa "dwójka" - Rosjanka Jelena Dementiewa, w pierwszej rundzie ma "wolny los" i grę rozpocznie od 1/8 finału. Przed rokiem Dunka pojawiła się w Warszawie, ale nie zagrała z powodu kontuzji, natomiast Dementiewa w ostatnich latach kilkakrotnie pojawiała się w stolicy Polski.

"Lubię przyjeżdżać do Warszawy, bo zawsze dobrze się tu czuję. Poza tym zawsze staram się grać jakiś turniej w tygodniu poprzedzającym Wielkiego Szlema. Szczególnie przed Roland Garros, ponieważ to najbardziej wymagający ze startów. Wolna nawierzchnia sprawia, że mecze są długie i męczące, więc potrzebna jest solidna kondycja. Dlatego warto grać dużo meczów przed Paryżem" - powiedziała Dementiewa.

W poniedziałek gry rozpoczęły się z ponad dwugodzinnym opóźnieniem spowodowanym przez ulewny deszcz. Ostatnią rundę eliminacji rozgrywano więc pod dachem na dwóch innych obiektach, gdzie przeniesiono także pierwsze mecze deblowe. Natomiast pojedynki turnieju głównego w singlu ruszyły na korcie centralnym, jedynym nadającym się do gry w ciężkich warunkach.

"Takie okoliczności są dość trudne, bo ciężko zagospodarować czas w oczekiwaniu aż deszcz przestanie padać. W młodości grałam w szachy, ale to było bardzo dawno i teraz pewnie już niewiele z tego pamiętam. Co porabiam w chwilach, gdy pada deszcz? Teraz wszystkie dziewczyny siedzą przed komputerami, piszą maile czy rozmawiają ze znajomymi na facebooku. Trochę się czasy zmieniły. Wiem, bo gram zawodowo w tenisa już ponad dziesięć lat"
- powiedziała 28-letnia Rosjanka.

"Jest coraz trudniej, są młode dziewczyny, które grają solidny tenis, ale mimo to wciąż udaje mi się utrzymywać w czołowej dziesiątce. W sumie to ciekawe wyzwanie rywalizować z młodszymi rywalkami, bo moim atutem jest duże doświadczenie. Mam też swoje cele, które wciąż chcę zrealizować. Zdobyłam złoty medal olimpijski, a to było moje największe marzenie. Teraz chciałabym jeszcze wygrać turniej Wielkiego Szlema, no i być choć przez chwilę numerem jeden na świecie" - dodała Dementiewa, mistrzyni olimpijska igrzysk w Pekinie (2008).

Z numerem trzecim rozstawiona w Warszawie jest Francuzka Marion Bartoli, która w młodości jeździła na nartach, ale ostatecznie postanowiła uprawiać zawodowo tenis.

"Nie było łatwo, bo w moim rodzinnym mieście brakowało porządnych kortów. Ten, na którym trenowałam, był w okropnym stanie i miał tyle dziur, że piłki zawsze odbijały się inaczej niż powinny. Mimo to udało mi się nauczyć dobrze grać i byłam w czołowej dziesiątce rankingu. Chciałabym tam wrócić, ale to jest coraz trudniejsze" - powiedziała Bartoli, pochodząca z niewielkiego Le Puy en Velay.

"Muszę przyznać, że nie jest łatwo ciągnąć to wszystko, gdy ktoś decyduje się na kontynuowanie kariery bez współpracy z narodową federacją. Ja poszłam swoją drogą i nie żałuję swojej niezależności. Zresztą duże pieniądze, jakimi dysponuje federacja, nie gwarantują sukcesów. Potrzebny jest talent i ciężka praca. Myślę, że w tej chwili trudno znaleźć Francuzkę, która mogłaby wejść do czołowej piątki. Przynajmniej ja takiej nie widzę, może kiedyś któraś z utalentowanych juniorek tego dokona" - dodała Bartoli.

Na dużą popularność tenisa w Chinach narzeka rozstawiona z czwórką Na Li, która jako juniorka grała też w badmintona.

"Coraz trudniej u nas znaleźć wolny kort. Właściwie nie ma szans, żeby zarezerwować tego samego dnia, trzeba to zrobić przynajmniej dzień wcześniej. Po prostu coraz więcej ludzi gra u nas w tenisa. Obecnie chyba łatwiej znaleźć boisko do badmintona, choć w mojej młodości to on był bardziej popularny w Chinach niż tenis"
- powiedziała Li.

dp

Polecane

Wróć do strony głównej