Skra Bełchatów liże rany

Siatkarze PGE Skry Bełchatów po zajęciu trzeciego miejsca w Final Four Ligi Mistrzów muszą przestać lizać rany. Gracze Jastrzębskiego Węgla nie mogą się przestraszyć.

2010-05-05, 18:39

Skra Bełchatów liże rany

Takie zadania przed rozpoczęciem walki o mistrzostwo Polski stawiają trenerzy obu drużyn.

"Po Final Four jest u nas trochę lizania ran. W mojej głowie ten turniej będzie już chyba zawsze siedział. Chciałbym jednak, by zawodnicy jak najszybciej o nim zapomnieli. W rywalizacji z Jastrzębiem wiele będzie zależało od tego, jak mentalnie do niej podejdziemy. Bardzo ważny będzie zwłaszcza ten pierwszy mecz"
- powiedział PAP szkoleniowiec Skry Jacek Nawrocki.

Walka rozpocznie się w czwartek o godz. 18.00 w Bełchatowie. Na piątek zaplanowano drugie spotkanie (18.00), a później siatkarze przeniosą się do Jastrzębia. Rywalizacja będzie trwać do trzech zwycięstw.

"Nie możemy się przestraszyć Skry, bo wtedy w ogóle nie byłoby sensu tam jechać. Wszystko rozegra się w naszych głowach. Fizycznie jesteśmy gotowi"
- przyznał drugi trener Jastrzębskiego Węgla Leszek Dejewski.

Do Bełchatowa siatkarze pojechali z myślą wygrania przynajmniej jednego spotkania. Ma im w tym pomóc analiza spotkań z Final Four. Na turnieju w Łodzi był szkoleniowiec Roberto Santilli oraz statystyk zespołu.

"Zdajemy sobie sprawę, że nasi rywale liczyli na lepszy wynik i do rywalizacji z nami przystąpią bardzo zmotywowani. Bo tak naprawdę, to w tym sezonie niczego jeszcze nie wygrali. My po dramatycznych półfinałach z Zaksą Kędzierzyn-Koźle (pięć meczów z czego cztery zakończone tie-breakami-PAP) jesteśmy gotowi. Ta trudna przeprawa scementowała drużynę i pokazała na finiszu sezonu, że jesteśmy dobrze przygotowani fizycznie. Teraz wszystko rozegra się w naszych głowach" - dodał Dejewski.

Wnioski z występu Final Four chcą wyciągnąć także siatkarze Skry. "I to jak najszybciej. Pocieszające jest to, że po przegranej z Dynamem Moskwa mecz z Bledem był dla nas lekkim odbiciem od dna. Teraz musimy wywalczyć mistrzostwo Polski. Nie będzie to łatwe zadanie, ale zrobimy wszystko, by je zrealizować" - powiedział z kolei Nawrocki.

W sezonie regularnym jastrzębianie przegrali ze Skrą dwa razy po 1:3. Szczególnie dramatyczny był październikowy pojedynek w Jastrzębiu. W hali zgasło światło i trzeba było włączyć awaryjne zasilanie. Trzeciego seta podopieczni Roberto Santillego zapamiętają z pewnością długo - prowadzili 12:4 i przegrali 21:25.

Po tamtym meczu Nawrocki wychodząc do autokaru powiedział: "to co, następnym razem przyjedziemy tu na finał?" Miał rację. Tyle, że mecze play off jastrzębianie rozgrywają nie w swojej ciasnej, klubowej hali, która złego przyjęcia zagrywki "nie wybacza", ale na zaadaptowanym dla potrzeb siatkówki lodowisku, gdzie miejsca za liniami boiska jest mnóstwo.

dp

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej