Krzysztof Kosedowski sprawdza Pudziana
Mariusz Pudzianowski przygotowuje się do występu na KSW 13. Trenuje boks w Warszawie z Krzysztofem Kosedowskim, brązowym medalistą olimpijskim z 1980 roku w Moskwie.
2010-05-03, 13:26
Portal sporty-walki.org przeprowadził wywiad z Mariuszem Pudzianowskim. Oto fragmenty:
Dwie walki w ciągu dwóch tygodni? Nawet dla pięciokrotnego mistrza świata Strongmanów to bardzo dużo...
Mariusz Pudzianowski: Ludzie zawsze mnie nie doceniali i później za to płacili. Nie interesowały mnie i nie interesują opinie tzw. ekspertów, wątpiących w moje szanse. Niech się zajmą swoim podwórkiem i zostawią w spokoju moje. Zniszczę Kawaguchi 7 maja, to samo zrobię z Sylvią dwa tygodnie później w Stanach. Patrzcie i uczcie się.
- Dwa tak bliskie terminy walk powodują, że praktycznie nie będziesz mógł przerwać treningów...
MP: Kiedy ogłosiłem, że będę walczył w tak krótkim okresie czasu z Kawaguchi i Sylvią, wielu znacząco pukało się po głowie. To są ci, którzy nie rozumieją, że walki to tak naprawdę najprzyjemniejsza cześć mojego reżimu treningowego. Zaczynam bieganie o 7 rano, później trening bokserski w wielkoludami, bo lubię się przyglądać jak wielcy się przewracają, krótka przerwa i znowu zajęcia popołudniem. Nie jest wykluczone, ze już 48 godzin po walce w Katowicach będę znowu na treningu, przygotowując się na Sylvię. Wszystko zależeć będzie od tego jak szybko wygram z Japończykiem, jak bardzo poobijane pd zadawanych uderzeń będą mojego dłonie i stopy. Jak mało, to zacznę jeszcze wcześniej. Nie znoszę przerw, lubię trenować.
- Co ciebie jeszcze pcha do takiego wysiłku?
MP: Nie pieniądze, bo jestem już bogatym człowiekiem i mógłbym dawno przestać cokolwiek robić i żyć w luksusach. To dla mnie wyzwanie, chęć udowodnienia sobie, że mogę być mistrzem świata w MMA. Wierz mi, gdybym tak nie myślał, nie był o tym przekonany, nie rozmawialibyśmy dzisiaj o Kawaguchi czy Sylvii. Oni, na swoje nieszczęście, stoją na mojej drodze do mistrzostwa...
dp, sporty-walki.org
REKLAMA