Puchar Polski piłkarek ręcznych: dublet szczypiornistek z Lublina

Piłkarki ręczne MKS Perły Lublin po raz 11. w historii zdobyły Puchar Polski. W finałowym spotkaniu rozegranym w Kaliszu pokonały Pogoń Szczecin 34:25 (16:11). W niedzielę we własnej hali czeka ich rewanżowy mecz finałowy Challenge Cup z Rocasą Gran Canaria.

2018-05-12, 19:39

Puchar Polski piłkarek ręcznych: dublet szczypiornistek z Lublina
Piłkarki ręczne MKS Perły Lublin. Foto: PAP/Tomasz Wojtasik

Posłuchaj

Kapitan zwycięskiej drużyny Weronika Gawlik (IAR)
+
Dodaj do playlisty

Piłkarki ręczne Perły Lublin "ustrzeliły" dublet w sezonie 2017/18. Do mistrzowskiego tytułu, dołożyły Puchar Polski, a przed nimi do zdobycia jeszcze jedno trofeum. Już w niedzielę rozegrają we własnej hali rewanżowe spotkanie finałowe Challenge Cup z hiszpańską Rocasą Gran Canaria. Pierwszy mecz zakończył się remisem 22:22.

Przed finałowym starciem najwięcej mówiło się o zbitce terminów, jaki spotkał lubelski zespół. W dwa dni musi rozegrać dwa mecze o cenne trofea, a do tego pokonać ok. 800 kilometrów.

Mistrzynie Polski były faworytem w starciu z Pogonią i wygrały dość pewnie. Wydawało się, że pół tysiąca kibiców zgromadzonych w kaliskiej hali obejrzy jednostronne widowisko, bowiem już po kilku minutach Perła wygrywała 7:1.

Szczecinianki starały się dotrzymywać kroku zdecydowanie bardziej doświadczonym rywalkom. Odrobiły część strat, a krótko po przerwie przewaga lublinianek wynosiła tylko dwie bramki. Emocje skończyły się kwadrans przed zakończeniem. Sprawy w swoje ręce wzięła Kinga Achruk, wspomagana przez Joannę Drabik. Perła poprawiła też grę w defensywie i rozwiała nadzieje Pogoni na odwrócenie losów pojedynku.

REKLAMA

- Szybko zorientowałyśmy się, w czym tkwi nasz problem, a potem nasza gra funkcjonowała tak jak trzeba. Naszym mocnym atutem jest obrona i pokazałyśmy to w tym spotkaniu. Wychodząc na dzisiejszy mecz, nie myślałyśmy, co nas czeka w niedzielę. Nie było żadnej kalkulacji, zostawiłyśmy tyle zdrowia, ile trzeba było. Jutro musimy zrobić to samo - mówiła Achruk, która została wybrana MVP finału.

Trener zwyciężczyń Robert Lis przyznał, że o niedzielnym pojedynku z Hiszpankami zaczął myśleć ok. 50 minuty, gdy jego zespół prowadził już wysoko.

- Cieszę się, że wygraliśmy przekonywująco, mogłem rotować składem, podstawowe zawodniczki nie musiały grać cały czas. W 50. minucie mogły zejść z boiska Achruk, Marta Gęga czy Weronika Gawlik. Dla nas było ważne tu wygrać, teraz nie ma już zmęczenia i żadnych wytłumaczeń - mówił.

Zespół Perły na mecz Pucharu Polski jechał autokarem ponad sześć godzin. Do Lublina zawodniczki wrócą samochodami, a przy wyjeździe z Kalisza towarzyszyła im eskorta policyjna. Jak zaznaczył Lis, dla jego podopiecznych liczy się każda minuta odpoczynku.

REKLAMA

- Mamy zarezerwowany hotel, dziewczyny nie wracają do domów, żeby nie było żadnego rozprężenia, żadnej dekoncentracji czy zajmowania się domowymi obowiązkami. Jeszcze jeden dzień musimy wytrzymać razem. Liczę, że na późną kolację będziemy na miejscu. Logistycznie poukładaliśmy to tak, że lepiej już nie można było. Dobrze, że w niedzielę gramy późnym wieczorem - podsumował szkoleniowiec.

bor

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej