PlusLiga: Stocznia rzuca wyzwanie faworytom. W Szczecinie powstaje zespół na medal?

Ostatnie sezony siatkarskiej PlusLigi to obraz ligi dosyć hermetycznej, w której podział na potentatów i resztę był klarowny. W przerwie między rozgrywkami pojawił się jednak całkiem nowy kandydat do medali mistrzostw Polski. Stocznia Szczecin dokonała potężnych wzmocnień i deklaruje, że na tym nie koniec.

2018-07-13, 14:18

PlusLiga: Stocznia rzuca wyzwanie faworytom. W Szczecinie powstaje zespół na medal?
Od lewej: Michał Mieszko Gogol, Matej Kazijski i Radostin Stojczew podczas prezentacji Kazijskiego po podpisaniu przez niego kontraktu ze Stocznią Szczecin . Foto: PAP/Marcin Bielecki

Stocznia jest klubem, który istnieje właściwie dopiero od czterech lat. W 2014 roku w Szczecinie powstał całkowicie nowy podmiot. Zastąpił on miejscowe Morze (historycznego następcę...Stoczni) – zespół przez lata obecny na ligowych parkietach, który zdobył dziewięć medali mistrzostw Polski. Nowa drużyna występująca pod nazwą Espadonu (firma będąca ówczesnym głównym sponsorem), mimo początkowych kłopotów zarówno z wynikami, jak i nastawieniem niechętnej zmianie nazwy części kibiców, w ciągu dwóch lat awansowała do PlusLigi.

Odrodzenie szczecińskiej siatkówki jest związane z Jakubem Markiewiczem. Były ceniony ligowy siatkarz, który na początku XXI wieku czterokrotnie zagrał nawet w reprezentacji Polski, po zakończeniu kariery zajął się biznesem. To on założył zajmującą się wywozem odpadów firmę Espadon, dzięki której wsparciu udało się reaktywować na Pomorzu Zachodnim niezłej klasy drużynę. Od kwietnia 2018 roku Markiewicz pełni zresztą funkcję prezesa klubu.

Awans do najwyższej klasy rozgrywkowej w 2016 roku sprawił, iż szczecińscy działacze podeszli ambitnie do występów w PlusLidze. Pozyskano m.in. rutynowanego bułgarskiego rozgrywającego Grigorija Bratojewa oraz byłych reprezentantów naszego kraju: Dawida Murka, Michała Ruciaka i Marcina Wikę. Mimo, że przed startem rozgrywek zapowiadano walkę o miejsce w czołowej piątce, projekt nie wypalił.

REKLAMA

Bratojew szybko wrócił do kraju, a drużyna podczas dwóch sezonów w najwyższej lidze zajęła, odpowiednio, 11. i 12. miejsce. Nie oznaczało to jednak, iż przeciętność satysfakcjonuje szczecinian. Punktem zwrotnym było podpisanie na początku kwietnia 2018 roku umowy ze Stocznią Szczecińską, na mocy której przedsiębiorstwo stało się tytularnym sponsorem i głównym partnerem klubu. 

Obie strony nie podały szczegółów finansowych umowy. Późniejsze ruchy transferowe pokazują jednak, iż wsparcie musiało być znaczne. Wiadomo natomiast, że umowę podpisano do końca sezonu 2018/2019, chociaż zarówno inwestor, jak i klub nastawiają się na znacznie dłuższą współpracę. 

Nowy sponsor najwyraźniej dobrze wpłynął na drużynę, gdyż ta zaledwie kilka dni po nawiązaniu współpracy potrafiła pokonać u siebie jednego z ligowych potentatów – drużynę Jastrzębskiego Węgla (3:2), mimo, iż wcześniej miała ogromne kłopoty z wygrywaniem na własnym parkiecie. Mecz z jastrzębianami mógł być dla fanów ze Szczecina promykiem nadziei na lepsze jutro, które zapowiadano wraz z pozyskaniem nowego sponsora i zmianą nazwy klubu.

REKLAMA

Niezbyt udany sezon zamknęła przegrana rywalizacja o 11. miejsce z GKS-em Katowice. Szczecinianie nie odegrali głównych ról w lidze, której rozgrywki śmiało można nazwać najciekawszymi od lat.  Tradycyjnym hegemonom z Bełchatowa, Kędzierzyna-Koźle, Rzeszowa i Jastrzębia-Zdroju wezwanie rzuciły bowiem zespoły Trefla Gdańsk, Indykpolu AZS Olsztyn oraz ONICO Warszawa.

W zbliżających się rozgrywkach Stocznia może być zespołem, który pogodzi wszystkich. Od czerwca co i rusz słychać o zmianach kadrowych w klubie z Pomorza Zachodniego. Kadra drużyny wciąż przechodzi istną rewolucję, ale nie ma wątpliwości, że będzie dużo silniejsza od tej z ubiegłych rozgrywek.

Z klubu odeszło już ośmiu siatkarzy, między innymi Dawid Murek, Bartosz Gawryszewski, Michał Ruciak, Justin Duff czy Eemi Tervaporrti. Szczecińscy kibice długo jednak nie płakali po wyżej wymienionych, chociaż byli to przecież podstawowi zawodnicy drużyny trenera Michała Mieszko Gogola.

Wzmocnienia okazały się być znacznie większe i to nie tylko na parkiecie. Prezes Markiewicz od razu po nominacji wziął się do pracy. Jako dyrektor generalny klubu zatrudniony został były reprezentacyjny siatkarz, olimpijczyk z Atlanty Krzysztof Śmigiel. Najwięcej emocji wzbudził jednak inny nowy dyrektor szczecińskiej ekipy.

REKLAMA

Dyrektorem sportowym mianowano słynnego Bułgara Radostina Stojczewa, który, z wielkimi sukcesami, prowadził wcześniej takie kluby jak Dinamo Moskwa, Itas Diatec Trentino czy Halkbank Ankara. Najlepsze rezultaty osiągnął z Włochami, których trzykrotnie doprowadził do zwycięstwa w Lidze Mistrzów, natomiast cztery razy wygrał z Trentino Klubowe Mistrzostwa Świata. Teraz ma być admirałem na szczecińskim okręcie, który planuje rejs na szerokich wodach. 

O tym, że zatrudnienie Stojczewa oznacza, iż władze Stoczni chcą budować klub na lata świadczyły słowa prezesa Markiewicza po podpisaniu kontraktu z Bułgarem.

-  To niezwykle ceniony i doświadczony szkoleniowiec. W Stoczni będzie odpowiedzialny za długoletni projekt budowy nowego i mocnego klubu, bazującego na solidnych i sprawdzonych strukturach – zapewniał działacz.

Od razu pojawiły się zresztą spekulacje, że zatrudnienie Stojczewa, który ostatnio w atmosferze konfliktu z zawodnikami odszedł z Azimutu Modena, oznacza, iż Bułgar szybko zajmie miejsce Gogola na ławce trenerskiej. Klub takie plotki zdążył jednak zdementować. Niewykluczone natomiast, iż szkoleniowe umiejętności Stojczewa przydadzą się we wrześniu, gdy pierwszy trener wyjedzie wraz z reprezentacją Polski, w której pełni funkcję asystenta Vitala Heynena, na mistrzostwa świata.

REKLAMA

Powiązany Artykuł

siatkówka 1200 f.jpg
PlusLiga: Radostin Stojczew dyrektorem sportowym Stoczni Szczecin

Jeszcze przed oficjalnym ogłoszeniem przyjścia bułgarskiego szkoleniowca rozpoczęto kompletowanie składu na najbliższy sezon. Przedłużono umowy z przyjmującym Marcinem Wiką oraz libero Adrianem Mihułką. Nowy kontrakt podpisał też kapitan zespołu, środkowy Janusz Gałązka, który pozostanie w drużynie przynajmniej do końca sezonu 2018/2019.

W czerwcu zaczęto odpalać transferowe bomby. Jako pierwszy do Szczecina zawitał czeski rozgrywający Lukas Tichacek, dobrze znany polskim kibicom. Ostatnie siedem lat Czech spędził w Asseco Resovii Rzeszów, z którą m.in. dwukrotnie zdobył tytuł mistrza kraju, a także zagrał w finale Ligi Mistrzów w 2015 roku.

Nie wiadomo jednak, czy jeden z najlepszych rozgrywających PlusLigi ostatnich lat będzie podstawowym zawodnikiem w szczecińskiej drużynie. Kontrakt z klubem ze stolicy województwa zachodniopomorskiego podpisał bowiem także Łukasz Żygadło, jeden z najbardziej utytułowanych polskich siatkarzy.

Żygadło, który z reprezentacją Polski zdobył m.in. złoty medal Ligi Światowej (2012) oraz srebrne krążki mistrzostw świata (2006) i Pucharu Świata (2011), od 2008 roku grał w klubach zagranicznych. Występował na parkietach Grecji, Turcji, Włoch, Rosji i Iranu. W barwach Trentino, gdzie był podopiecznym Stojczewa, trzykrotnie zwyciężał w Lidze Mistrzów. Teraz wraca do PlusLigi z zamiarem walki o najwyższe cele.

REKLAMA

Znakomity rozgrywający nie jest jedynym wybitnym reprezentantem Polski, który w sezonie 2018/2019 przywdzieje strój Stoczni. Nowym zawodnikiem zespołu ze Szczecina został bowiem Bartosz Kurek. Atakujący po nieudanej przygodzie z tureckim Ziraat Bankasi Ankara chce odbudować swoją pozycję. Powrót Kurka na ligowe parkiety długo był uważany za najciekawszy ligowy transfer w trwającym okienku, jednak ostatecznie musiał ustąpić miejsca pozyskaniu innej nowej gwiazdy szczecinian. 


Powiązany Artykuł

kurek stocznia 1200 f.jpg
PlusLiga: w Szczecinie budują siatkarską potęgę. Kurek nowym zawodnikiem Stoczni

Trwające od kilku tygodni pogłoski łączące klub ze słynnym Bułgarem Matejem Kazijskim potwierdzono w poniedziałek, kiedy to przyjmujący został hucznie zaprezentowany przez nowego pracodawcę.

Najnowszy nabytek Stoczni poprzedni sezon spędził w lidze japońskiej, ale zdecydował się na powrót do Europy. Podobnie jak Żygadło, największe sukcesy odnosił grając w Trentino pod wodzą obecnego dyrektora sportowego szczecińskiego klubu. Na znak solidarności ze zwolnionym z funkcji selekcjonera bułgarskiej kadry Stojczewem zrezygnował zresztą z występów w drużynie narodowej tuż przed igrzyskami olimpijskimi w 2012 roku. 

Na powitalnej konferencji prasowej przyznał jednak, iż największą rolę w jego transferze odegrał Żygadło, który miał przekonywać go do przyjścia do Szczecina. W rozmowie z oficjalną stroną klubu Kazijski jasno zadeklarował swoje cele związane z grą w Polsce. 

REKLAMA

 Teraz czas na Polskę, czyli rozpoczęcie zupełnie nowego rozdziału w moim życiu. Cieszę się i jestem podekscytowany tym, że będę mógł skonfrontować mój poziom i siły z nową, bardzo mocną ligą. Mój cel na najbliższy sezon jest prosty: wygrać wszystko - zapewnił siatkarz, który dodał, iż od dawna chciał się sprawdzić w słynącej ze świetnej atmosfery na trybunach lidze. 

Piątym (a chronologicznie czwartym...) transferem szczecinian było pozyskanie światowej klasy środkowego. Do polskiej ligi powrócił Belg Simon Van De Voorde, mający na swoim koncie ponad 300 meczów w narodowej kadrze. Kolejny siatkarz, który w trakcie swojej kariery był podopiecznym Stojczewa w Trentino, grał już w naszym kraju. W sezonie 2013/2014 z dobrej strony pokazał się w Jastrzębskim Węglu, zdobywając brązowe medale, zarówno w PlusLidze, jak i w Lidze Mistrzów. 

Kadra zespołu już wygląda imponująco, chociaż znajduje się w niej zaledwie osiem nazwisk. Oznacza to, że szczecinianie, by skompletować skład, potrzebują jeszcze co najmniej sześciu zawodników. Wielu postronnych kibiców zastanawia się także, skąd broniący się w ostatnim czasie przed spadkiem klub ma środki finansowe na pozyskiwanie kolejnych gwiazd światowej siatkówki. Naszą redakcję także zainteresowały kwestie finansów i kolejnych wzmocnień Stoczni. 

Od biura prasowego klubu otrzymaliśmy garść informacji o sytuacji i planach na najbliższe tygodnie. Zapewniono nas, że budżet "pokryje wszystkie zobowiązania finansowe klubu". Jaka to konkretnie kwota? Takiej informacji nie uzyskaliśmy. 

REKLAMA

"Proszę dać nam jeszcze miesiąc czasu - a będziemy dysponowali właściwymi i bliskimi ostatecznych rozstrzygnięć danymi." - przeczytaliśmy w odpowiedzi. 

Władze Stoczni niewątpliwie jednak nie próżnują. Wciąż trwają rozmowy z potencjalnymi sponsorami zespołu. Intensywne negocjacje prowadzone są między innymi z dwiema dużymi firmami, których pieniądze powinny znacząco wzmocnić budżet szczecińskiego klubu. Póki co, klub ogłosił, iż pozyskał nowego partnera samochodowego, którym została firma Dealer BMW Bońkowscy.

W gabinetach Stoczni równie często jak kwestie finansowe i organizacyjne, są poruszane sprawy kadrowe. Media łączą klub z pozyskaniem dwóch znakomitych zagranicznych siatkarzy. Mowa o irańskim środkowym Seyedzie Mohammedzie Mousavim (w poprzednim sezonie grającym wspólnie z Żygadłą w Sarmayeh Bank Teheran) oraz występującym na pozycji przyjmującego Kanadyjczyku Nicholasie Hoagu. Co zrozumiałe, klub oficjalnie nie chciał potwierdzić zainteresowania wspomnianymi zawodnikami. 

REKLAMA

" Obaj wymienieni gracze, to siatkarze dużego formatu i z pewnością obu z chęcią zobaczylibyśmy w kolejnym sezonie w naszych barwach" - przeczytaliśmy w odpowiedzi na pytanie o Mousaviego i Hoaga.

Pamiętając o limicie obcokrajowców (na parkiecie musi przebywać minimum trzech krajowych zawodników), klub będzie zmuszony mocniej zainwestować w polskich siatkarzy. Problemem Stoczni był tu fakt, iż najlepsi z polskich graczy w znakomitej większości zostali wcześniej zakontraktowani przez inne kluby. 

"Z polskimi siatkarzami jest ten problem, że w tym roku kluby zaczęły najwartościowsze postaci kontraktować nawet już w styczniu. " - odpisano. Warto dodać, że w czerwcu "Przegląd Sportowy" informował o wstępnych rozmowach szczecinian z Bartoszem Bednorzem i Kacprem Piechockim. Pierwszy z wymienionych wybrał jednak ofertę Azimutu Modena, z kolei drugi zdecydował się na pozostanie w PGE Skrze Bełchatów. 

Wygląda na to, że na ogłoszenie pełnej kadry na sezon 2018/2019 szczecińscy kibice będą musieli chwilę poczekać. Drużyna rozpocznie okres przygotowawczy przed rozgrywkami w połowie sierpnia. Do tego czasu klubowi działacze planują skompletowanie i zaprezentowanie całej 14-osobowej kadry pierwszego zespołu. Niewykluczone jednak, iż pojedynczy siatkarze wzmocnią Stocznię już po rozpoczęciu przygotowań. 

REKLAMA

Dyrektora Stojczewa i trenera Gogola czeka jeszcze trochę ciężkiej pracy na rynku transferowym. Panowie najwyraźniej coraz lepiej się dogadują. Szkoleniowiec przyznał, że wspólnie z Bułgarem odbyli długą, ośmiogodzinną rozmowę o wizji klubu, którą zakończyli o... 4 nad ranem. 

Projekt tworzony w Szczecinie to przedsięwzięcie niezwykle ambitne. Patrząc na mizerię, w jaką przez lata popadła szczecińska siatkówka (Morze po raz ostatni na ligowym podium znalazło się w 1998 roku), można nawet stwierdzić, iż Jakub Markiewicz, Michał Gogol oraz Radostin Stojczew postanowili zrobić coś z niczego. 

Przyznać należy, że rozpoczęta budowa wielkiego klubu wygląda bardzo profesjonalnie. Przyszłość szczecińskiej drużyny zapowiada się optymistycznie. Banalna prawda jest jednak taka, iż wszystko zweryfikuje boisko. Aktualnie nie znamy nazwisk niemal połowy zawodników, a także wciąż nie wiemy jakiej wysokości będzie budżet klubu. 

Ambicje są jednak wielkie i każą patrzeć na szczecińską drużynę z ciekawością. Od pieciu lat hegemonem żeńskiej siatkówki w Polsce jest Chemik Police. Niewykluczone, że województwo zachodniopomorskie doczeka się także silnej drużyny w męskiej lidze. Czy siatkarze Stoczni rzucą wyzwanie PGE Skrze Bełchatów i ZAKSIE Kędzierzyn-Koźle, które w ostatnich dwóch sezonach zdominowały krajowe rozgrywki? Początek niezwykle ciekawie zapowiadającego się sezonu PlusLigi już 13 października. 

REKLAMA

Terminarz nie okazał się być sojusznikiem szczecinian. W pierwszych czterech spotkaniach Kazijski, Kurek i spółka zmierzą się z Treflem Gdańsk, ZAKSĄ, Asseco Resovią i Jastrzębskim Węglem. Weryfikacja siły i potencjału przyjdzie więc bardzo szybko. Póki co jednak, ciężko nie wymieniać Stoczni jako potencjalnej nowej siły, zdolnej rzucić wyzwanie potentatom PlusLigi. W dużej mierze dzięki transferowemu rozmachowi klubu ze Szczecina czeka nas prawdopodobnie najciekawszy sezon od lat! 

Paweł Majewski, PolskieRadio.pl 

 

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej