Polka mistrzynią świata w kolarstwie górskim
Maja Włoszczowska zdobyła w kanadyjskiej miejscowości Mont Sainte Anne tytuł mistrzyni świata w kolarstwie górskim. To jej największy sukces w karierze, obok srebrnego medalu olimpijskiego z Pekinu.
2010-09-05, 14:30
Zawodniczka CCC Polkowice wyprzedziła o 48 sekund broniącą tytułu  Rosjankę Irinę Kalentiewą oraz o 52 sekundy Amerykankę Willow Koerber. 
 
 Siódma była Anna Szafraniec, potwierdzając, że wciąż należy do światowej  czołówki. Złota medalistka sprzed roku w kategorii młodzieżowej  Aleksandra Dawidowicz w swoim debiucie w elicie dojechała do mety na 21.  pozycji. Magdalena Sadłecka zeszła z trasy na drugiej rundzie. 
 
 O tęczowej koszulce Włoszczowska marzyła od lat. Była już mistrzynią  świata w maratonie (2003), ale w olimpijskiej konkurencji cross country  takiego sukcesu jeszcze nie odniosła (miała kilka srebrnych medali). Po  złoto jechała przed rokiem do Canberry. Plany zawodniczki z Jeleniej  Góry pokrzyżował jednak koszmarny wypadek na treningu już w Australii,  kiedy uderzyła głową w skałę, doznając bardzo bolesnych obrażeń twarzy. 
 
 Do Kanady Włoszczowska pojechała pełna optymizmu. Po czterotygodniowym  zgrupowaniu w Zieleńcu trener Andrzej Piątek zapewniał, że jest  doskonale przygotowana, co potwierdziły już pierwsze kilometry  sobotniego wyścigu. Mimo miejsca dopiero w trzecim rzędzie na starcie  (efekt jej absencji w Canberze), szybko przebiła się do czołówki. Na  wjeździe na pierwszą z czterech rund była na drugiej pozycji, tuż za  Włoszką Evą Lechner. Kończąc pierwsze okrążenie nadal była druga, tym  razem za Kanadyjką Catharine Pendrel, a przed półmetkiem objęła  prowadzenie, a później systematycznie powiększała przewagę. 
 
 Na ostatnim okrążeniu stało się jasne, że już nikt jej nie dogoni.  Włoszczowskiej nie dane jednak było finiszować z biało-czerwoną flagą.  
 
 Flagi nie dałem. Nie sposób było przepchać się wśród tysięcy kibiców.  Jakie wrażenia? Zrealizowaliśmy plan i swoje marzenia. Majka miała  jechać na czele, aby nikt jej nie przeszkadzał. Z tyłu goniło ją kilka  zawodniczek, a w takiej grupce zawsze może coś się przyplątać, jakiś  wypadek. Majka natomiast robiła swoje, z każdym kilometrem jej przewaga  rosła. Na długo przed finiszem byłem pewny, że będzie złoto -  powiedział Andrzej Piątek. 
 
 Trener kadry podkreślił, że zaprocentowało dokładne rozpoznanie terenu. Przyjechaliśmy tutaj w czerwcu. Poznaliśmy każdy zjazd, każdy zakręt,  każdy kamień. W nocy i dziś rano lało. Trasa stała się śliska i  doradziłem Majce, by na jednym zjeździe zeszła z roweru i zbiegała. Tak  też Majka zrobiła. Rywalki raczej nie zsiadały, ale okazało się, że nie  tylko nie traciła do nich na tym fragmencie, ale zyskiwała. Zrealizowała  plan perfekcyjnie. Udowodniła jeszcze raz, że zawsze można na nią  liczyć - skomentował Piątek. 
 
 Wyniki: 
 
 1. Maja Włoszczowska (Polska)   1:48.21  
 2. Irina Kalentiewa (Rosja)   strata 48 s  
 3. Willow Koerber (USA)              52  
 4. Catharine Pendrel (Kanada)        54  
 5. Elisabeth Osl (Austria)         2.00
 6. Heather Irmiger (USA)           2.03  
 7. Anna Szafraniec (Polska)        2.16  
 8. Sabine Spitz (Niemcy)           2.32  
 9. Marie-Helene Premont (Kanada)   2.43 
 10. Eva Lechner (Włochy)            2.57 
 ... 
 21. Aleksandra Dawidowicz (Polska)  9.53     
 Magdalena Sadłecka              nie ukończyła
man