Smuda rozczarowany po remisie z Ukrainą
Selekcjoner piłkarskiej reprezentacji Polski przyznał po zakończonym remisem meczu towarzyskim z Ukrainą, że jego zespół zasłużył na wygraną, a gol stracony w doliczonym przez arbitra czasie gry pozostawił niedosyt.
2010-09-04, 20:45
Jeżeli w ostatniej sekundzie doliczonego czasu gry traci się bramkę, to  jest pewien niedosyt. Po czymś takim człowiek czasami czuje się jakby  przegrał mecz. Z przebiegu spotkania zasłużyliśmy jednak na wygraną.  Stworzyliśmy wiele sytuacji dwustuprocentowych. Gdybyśmy dziś wygrali  3:0, 4:0 czy 4:1, to każdy by powiedział, że to już jest super zespół.  Musimy jednak jeszcze dużo pracować nad pewnymi elementami. Każde  spotkanie daje nam jednak jakieś doświadczenie - powiedział Smuda. 
 Szkoleniowiec pozytywnie ocenił pierwszy występ w polskiej reprezentacji  Sebastiana Boenischa, który jego zdaniem będzie dużym wzmocnieniem  drużyny. 
Jak na debiut rozegrał bardzo dobre spotkanie. Szybko minęła go  początkowa nerwowość i miał jeszcze szansę zdobyć bramkę. Gdyby lepiej  trafił głową, to debiut byłby jeszcze bardziej udany. To jest jednak  zawodnik, jaki nam pasuje. Jeżeli będzie bez przerwy grał w podstawowym  składzie w Werderze Brema, to na pewno będzie dla nas bardzo dużym  wzmocnieniem - ocenił Smuda, który chwalił również Artura Boruca i  Ireneusza Jelenia, a do tego drugiego nie miał nawet większych pretensji  za zmarnowane sytuacje. 
 Artur nie zawalił nam bramki i był podporą motywacyjną dla piłkarzy,  którzy grali w polu. Jeleń mógł po dzisiejszym meczu zostać królem  strzelców naszych sparingów. Gdyby wykorzystał wszystko, to mógł nawet  cztery bramki strzelić. Napastnicy to są jednak egoiści i próbują sami  strzelać w każdej akcji. O to nie można mieć jednak pretensji. Niech  próbują i niech im zaczyna "wchodzić". Na pewno z tego będziemy mieć w  przyszłości korzyść - powiedział. 
 Trener nie wykluczył, że w kolejnym meczu z Australią (we wtorek w  Krakowie) szansę gry dostaną zawodnicy, którzy w sobotę siedzieli na  ławce rezerwowych. Dodał jednak, że dużych zmian w składzie nie będzie. 
 Trener Ukrainy Jurij Kałytwyncew po meczu powiedział, że jego zespół  osiągnął przyzwoity wynik, jednak "można mieć wiele zastrzeżeń do  jakości gry". Dodał, że z każdym sparingiem powinno być lepiej. 
 Oba zespoły chciały dzisiaj osiągnąć korzystny rezultat i pokazać dobrą  grę. Wynik jest niezły, ale do jakości naszej gry można mieć sporo  zastrzeżeń i pytań, na które teraz nie ma odpowiedzi. Jeżeli chłopcy  będą jednak grać tak, jak w drugiej połowie, gdy dążyli do wyrównania, a  na treningach wyeliminujemy błędy, to nie powinno być źle. Im więcej  będzie takich gier, jak ta dzisiejsza, tym bliżej będziemy poziomu, jaki  chcemy prezentować - powiedział Kałytwyncew. 
 Szkoleniowiec Ukrainy podkreślił, że w jego zespole nie ma znaczenia, jakie nazwisko ma zawodnik na koszulce. 
 Zawsze grają najlepsi, bez względu na to, jak się nazywają. Zdjąłem z  boiska Andrija Szewczenkę, bo przestał grać tak, jak powinien. Myślami  był już w domu - wyjaśnił Kałytwyncew decyzję z 58. minuty spotkania. 
 Dodał, że nie zajmuje się spekulacjami o swoich następcach na stanowisku  selekcjonera reprezentacji Ukrainy. Siedząc na ławce trenerskiej myślę  tylko o jak najlepszej grze mojego zespołu. Zmiany na stanowisku  trenera to nie moja sprawa - uciął dyskusję.
man