Polacy przegrali po dobrym meczu z "Kangurami"
Polska przegrała w Krakowie z Australią. "Biało-czerwoni" przeważali przez całe spotkanie, ale zabrakło im skuteczności. Gola dla Polski strzelił Robert Lewandowski.
2010-09-08, 04:56
Podopieczni Franciszka Smudy rozpoczęli mecz z animuszem. Ich ataki  nie przynosiły jednak rezultatów - w polu karnym w akcje Polaków  wkradała się niepotrzebna nerwowość.
W 14 minucie po raz pierwszy  zaatakowała Australia i jej akcja od razu zakończyła się bramką. Z boku  boiska w pole karne dośrodkował Wilkshire, z wybiciem piłki spóźnił się  Michał Żewłakow i Brett Holman bez żadnych kłopotów pokonał strzałem w  długi róg bramkarza "Biało-czerwonych".
Stracona bramka  podrażniła Polaków, którzy ruszyli do ataków z jeszcze większym  zaangażowaniem. Do wyrównania doszło już cztery minuty później.  Sebastian Boenisch dośrodkował z narożnika boiska, a Robert Lewandowski  świetnym strzałem zewnętrzną częścią stopy umieścił piłkę w bramce Adama  Federici. 
W 26 minucie na prowadzeniu ponownie znaleźli się  Australijczycy. Rzut karny po problematycznym faulu rozgrywającego 99.  mecz w kadrze Michała  Żewłakowa wykorzystał Luke Wilkshire.
W 34. minucie Polacy  ponownie mogli wyrównać, jednak wykonywany przez Lewandowskiego rzut  karny znakomicie obronił Federici.
 "Biało-czerwoni" od początku drugiej połowy nie ustawali w  atakach. Najpierw śmiałą szarżą popisał się Peszko, ale po zatrzymaniu  go przez australijską obronę sędzia nie odgwizdał kolejnego dziś rzutu  karnego. Później próbowali Boenisch i Błaszczykowski, ale znakomicie  spisywał się bramkarz Federici. 
Polacy cały czas naciskali,  stwarzając  coraz więcej sytuacji bramkowych, zwłaszcza po czerwonej kartce dla  Bretta Emertona w 70. minucie. Znakomitych okazji nie wykorzystali  jednak Smolarek i Lewandowski i mecz skończył się wynikiem 1:2.  Przegrany mecz z Australią jest szóstym kolejnym, w którym polscy  piłkarze nie odnieśli zwycięstwa.
Powiedzieli po meczu:
Franciszek Smuda (trener reprezentacji Polski): Z wyniku nie może nikt być zadowolony - piłkarze, kibice, sztab trenerski, dziennikarze. Ale można być zadowolonym z zaangażowania, tempa gry naszych piłkarzy. Brakuje jednak wykończenia akcji. Gdybyśmy mieli napastników, który umieją wykorzystywać sytuacje, to byśmy wygrali z Ukrainą, jak i dziś.
Porażka z Australią jest krzywdząca dla nas. Byliśmy lepszą drużyną i powinniśmy ten mecz wygrać. Na pewno widać progres w naszej grze - było mnóstwo dobrych akcji, gry z pierwszej piłki zarówno środkiem boiska, jak i skrzydłami.
Zawsze przed meczem wyznaczonych jest do wykonywania rzutów karnych co najmniej trzech piłkarzy. Na ogół strzela ten, który w danyn momencie czuje się najmocniejszym. Robert Lewankowski po tym, jak zdobył pierwszego gola myślał, że z łatwością uzyska drugiego z rzutu karnego. Okazało się, że nie przyłożył się do tego uderzenia, trochę zlekceważył bramkarza.
Holger Osieck (trener reprezentacji Australii): Polski zespół okazał się bardzo silnym przeciwnikiem. Mój zespół grał z dużą ambicją, udało nam się pokazać nasze dobre cechy, ale na pewno po powrocie do Australii przeanalizujemy błędy, których nie brakowało w naszej grze.
Holmana, który strzelił nas pierwszą bramkę, musiałem ściągnąć z boiska  ponieważ odniósł lekką kontuzje. Na pewno duży udział w zwycięstwo miał  bramkarz Adam Fedecici. Jestem pod wrażeniem jego gry przez 90 minut.  Ten doświadczony zawodnik pokazał, że potrafi dobrze grać będąc pod  stałą presją
 
 Jakub Błaszczykowski: Mieliśmy przewagę, szczególnie w drugiej  połowie, stworzyliśmy sporo sytuacji, ale znowu mieliśmy kłopoty z ich  wykorzystaniem. Gdybyśmy wykorzystali karnego, grałoby nam się łatwiej,  choć sama gra chyba mogła się podobać. Podobnie jak w spotkaniu z  Ukrainą były fragmenty dobrej, poukładanej gry. Jedyne, co martwi, to  fakt, że rywal stworzył dwie sytuacje i zdobył dwa gole.
 
 Euzebiusz Smolarek: Wszedłem, starałem się, dochodziłem do  sytuacji, ale nie udało się trafić do siatki. Żałuję szczególnie tej  pierwszej, która była stuprocentowa. Jestem jednak zadowolony z każdej  minuty w reprezentacji. Z Ukrainą było ich pięć, teraz dwadzieścia i mam  nadzieję, że trener będzie mi dawał szansę przez coraz dłuższe momenty.
 
 Dariusz Pietrasiak: Na początku była delikatna trema, jak to w  debiucie, ale szybko minęła. Szkoda, że zawiodła skuteczność, bo wtedy  ocena meczu byłaby zupełnie inna. Co prawda ostatnie lata gra jako  środkowy obrońca, ale przed laty występowałem jako defensywny pomocnik,  więc nie była to dla mnie całkiem obca pozycja. Mam nadzieję, że za  bardzo nie przeszkadzałem kolegom w grze.
 
 Robert Lewandowski: Starałem się szukać w przodzie swojego  miejsca i raz znalazłem się w odpowiednim miejscu, co skończyło się  bramką. Co do karnego, to nie byłem wyznaczony, ale za bardzo żaden z  kolegów nie garnął się do wykonania jedenastki. Czułem się na siłach,  więc wziąłem piłkę i... uderzyłem słabo, powinienem przede wszystkim  podnieść piłkę. Na szczęście nie był to mecz o mistrzostwo świata, ani  nawet o punkty. Zresztą nie ma chyba piłkarza na świecie, nawet wśród  największych gwiazd, który kiedyś nie zmarnowałby karnego.
Polska - Australia 1:2 (1:2) 
Bramki: dla Polski - Robert Lewandowski (18); dla  Australii - Brett  Holman (13), Luke Wilkshire (26-karny) 
Żółte kartki: Michał Żewłakow, Rafał Murawski (Polska);  Jon McKain,  Richard Garcia, Nathan Burns, Brett Emerton (Australia). Czerwona kartka  za drugą żółtą - Brett Emerton w 71. minucie (Australia). 
Sędzia: Ivan Bebek (Chorwacja). Widzów: ok. 18 tys. 
Polska: Przemysław Tytoń - Łukasz Piszczek, Grzegorz  Wojtkowiak, Michał  Żewłakow, Sebastian Boenisch - Sławomir Peszko (75-Kamil Grosicki),  Dariusz Pietrasiak (70-Euzebiusz Smolerek), Rafał Murawski - Jakub  Błaszczykowski, Robert Lewandowski - Ireneusz Jeleń (83-Maciej Iwański). 
Australia: Adam Federici - Luke Wilkshire, Lucas Neill,  Jon McKain,  David Carney - Mile Jedinak,  Richard Garcia, Carl Valeri (55-Jason  Chlina),  Tim Cahill (75-Dario Vidosic),  Brett Holman (30-Brett  Emerton)- Scott McDonald (81-Nathan Burns).
man, gaw, PAP, IAR