Kathrine Switzer. Kobieta, która jako mężczyzna zmieniła świat sportu

2017-04-27, 12:24

Kathrine Switzer. Kobieta, która jako mężczyzna zmieniła świat sportu
Pamiętny moment podczas Maratonu Bostońskiego w 1967 roku. Foto: youtube.com

Jeszcze pół wieku temu kobiety w sporcie wciąż musiały walczyć o równouprawnienie. Mężczyźni bronili - jak pokazuje ta historia nawet pięściami - dostępu do "swojego terenu". Przegrali dopiero z Kathrine Switzer.   

Kathrine Switzer urodziła się w RFN, gdzie jej ojciec po II Wojnie Światowej służył w amerykańskiej armii. Po przenosinach do USA zamieszkała w... Wiedniu (Vienna), w stanie Virginia. 

Youtube.com

Miłość do biegania odkryła trenując inne dyscypliny - hokej na trawie, koszykówkę i lacrosse. Miała wymagającego ojca, która nakazał jej biegać milę dziennie. Z laską jej nie szło, ale z każdym miesiącem dystans rósł. Jeszcze w collegu w Syracuse uprawiała hokej. Tam poznała trenera Arnie Briggsa, miejscowego listonosza i trenera-ochotnika. Walczył na wojnie, długo musiał wracać do zdrowia po tym jak uszkodził kręgosłup przeprowadzając desant na hitlerowskie Niemcy.

Sam przebiegł Maraton Bostoński 15 razy. - Żadna kobieta tego nie zrobi. Są za słabe i wrażliwe. Dam sobie rękę uciąć - powiedział młodej Switzer. I dzisiaj nie miałby ręki.

"

John Semple Wynocha z mojego biegu. Oddawaj numer 

W Switzer widział jednak talent i zawziętość. - Jeśli przekonasz mnie na treningach, zabiorę Cię do Bostonu - powiedział. Razem rozpoczęli mordercze treningi podczas srogiej zimy w Syracuse. Gdy Switzer udało się pokonać 26 mil (czyli długość maratonu - 41 km i 195 m), dołożył jej... kolejne pięć. To też nie stanowiło problemu dla dziewczyny. - Jedziemy do Bostonu - ogłosił.

Był 17 kwietnia 1967 roku. Switzer wpłaciła 2 dolary "startowego" i zapisała się do startu. Jako "K.V. Switzer". Nikt nie wiedział, że jest kobietą. Panie startowały nieoficjalnie. Nie liczono im czasu, nie uwzględniano w wynikach.

Dostała numer 261. W starcie pomógł jej śnieg. Na starcie panował chaos, organizatorzy nie zwrócili uwagi, że ubrana w szary dres Switzer zaraz ruszy do kultowego biegu. - Gdyby było słońce, nie rozmawialibyśmy teraz - powie po latach Kathrine.

"

Kathrine Switzer Zaczęłam ten bieg jako dziewczynka, a skończyłam jako dojrzała kobieta 

- To dziewczyna! - krzyknął któryś z kibiców zaraz po starcie. Fotoreporterzy ruszyli za Switzer, ale byli za wolni. Dramat rozegrał się na drugiej mili.

Nagle z ulicy na trasę wbiegł dyrektor maratonu John "Jock" Semple i jego zastępca Will Cloney. - Zatrzymać się, zatrzymać się - wrzasnął. To co wydarzyło się chwilę potem przeszło do historii. Za sprawą fotografa "Boston Herald" i zdobywcy Pulitzera, Harry Taska. Palący cygaro i siedzący w samochodzie był jedynym z tej profesji w tym miejscu. 

W dzisiejszych czasach zobaczylibyśmy to w telewizji i Internecie. Wtedy musiała wystarczyć seria kilku zdjęć. Tak jak kilka lat wcześniej z wyczynu Wilta Chamberlaina (100 punktów w jednym meczu NBA), zachowała się tylko jedna fotografia.

Semple podbiegł do Switzer. Zaczął ją szarpać i wydawało się, że to koniec biegu dla słabszej fizycznie dziewczyny. Z pomocą ruszył biegnący obok chłopak narzeczony biegaczki (a później mąż) Tom Miller (nr 390). - Wynocha z mojego biegu. Oddawaj numer - darł się wściekły Semple. Miller - młociarz szykujący się do IO 1968 - poradził sobie ze wściekłym organizatorem. Biegła dalej. Przez większość dystansu ze łzami w oczach.

Metę, razem z Millerem minęła z czasem 4 godzin i 20 minut. -"Kim jesteś?", "Jaką organizację reprezentujesz?", "Kto za Tobą stoi" - rzucili się na nią fotoreporterzy. Po latach Switzer powie: "Zaczęłam ten bieg jako dziewczynka, a skończyłam jako dojrzała kobieta".

Mężczyźni byli wściekli, że kobieta zagrała im na nosie. Do 1972 roku wprowadzono zasadę, że podobny przypadek spotka się z dożywotnią dyskwalifikacją. Także w żeńskich maratonach.


Switzer pobiegła osiem razy w Maratonie Bostońskim. W 1975 roku uzyskała czas 2 godzin i 51 minut. Założyła organizację, która przeforsowała kobiece maratony na igrzyskach. Stało się to w 1984 roku w Los Angeles.

W 2017 roku w Maratonie Bostońskim pobiegło ponad 30 tysięcy uczestników. 46 procent z nich stanowiły kobiety. Pobiegła też 70-letnia Switzer (4 godziny i 44 minuty). Od przyszłego roku już nikt nie założy numeru 261 - zdecydowano.

Kuba Czernikiewicz, PolskieRadio.pl


Polecane

Wróć do strony głównej