Ludwik Dorn
Wiceprezes Prawa i Sprawiedliwości Ludwik Dorn ma nadzieję, że parlament, którego kadencja rozpoczyna się dzisiaj, przetrwa cztery lata.
2007-11-05, 08:08
Posłuchaj
Wiceprezes Prawa i Sprawiedliwości Ludwik Dorn ma nadzieję, że parlament, którego kadencja rozpoczyna się dzisiaj, przetrwa cztery lata. W rozmowie w "Sygnałach Dnia" w Programie Pierwszym Polskiego Radia Ludwik Dorn podkreślił, że nie chciałby, aby stało się cokolwiek, co doprowadziłoby po raz kolejny do skrócenia kadencji Sejmu.
Wyjaśnił, że przedterminowe wybory musiałyby być związane z jakimiś nadzwyczajnymi wydarzeniami, których nie życzy ani sobie, ani swemu krajowi.
Ludwik Dorn nie ma jednak pewności, czy przetrwa planowana koalicja PO- PSL. Zapowiada, że z Prawem i Sprawiedliwością w opozycji nowy rząd nie będzie miał łatwego życia. "Będziemy robili wszystko, by krytykować ten nowy rząd i stawiać go w trudnej sytuacji, bo taka jest rola opozycji" - wyjaśnił gość Polskiego Radia.
Ludwik Dorn zapowiada także "nową jakość" opozycji w wykonaniu Prawa i Sprawiedliwości. Mówi, że PiS będzie opozycją o wiele inteligentniejszą, niż Platforma Obywatelska.
REKLAMA
Dzisiaj na pierwszym posiedzeniu zbiorą się: Sejm szóstej kadencji i Senat siódmej kadencji.
Dziś także dymisję swojego gabinetu ma złożyć premier Jarosław Kaczyński. Tak stanowi konstytucja. Nie oznacza to, że rząd przestanie pracować. Prezydent, przyjmując dymisję premiera, powierza mu jednocześnie dalsze sprawowanie obowiązków do czasu powołania nowej Rady Ministrów.
Prezydent ma dwa tygodnie na desygnowanie nowego premiera. Zgodnie z konstytucją powinno się to stać najpóźniej 19 listopada.
Ludwik Dorn nie zgadza się z krytycznymi uwagami pod adresem parlamentu, którego kadencja dzisiaj dobiegnie końca.
REKLAMA
Wiceprezes Prawa i Sprawiedliwości, a zarazem marszałek Sejmu powiedział, że negatywna ocena pracy parlamentarzystów przez ostatnie dwa lata jest w dużym stopniu nieuzasadniona.
Dodał, że z jednej strony były przepychanki na sali plenarnej, a z drugiej - praca do późnej nocy nad opracowaniem ważnych dla kraju ustaw.
Odnosząc się do zarzutów, że jako marszałek Sejmu działał głównie w interesie swojego ugrupowania politycznego, Ludwik Dorn podkreślił, że to na skutek jego zdecydowanych działań doszło do samorozwiązania Sejmu i przedterminowych wyborów. Przypomniał, że w tych wyborach jego partia przegrała. Podkreślił jednak, że taka była wola wyborców, a nowy parlament będzie miał, być może, większą szansę stworzenia stabilnego rządu. Będzie on, zdaniem Dorna, gorszy, niż poprzedni, ale za to bardziej stabilny.
REKLAMA
Wiceprezes Prawa i Sprawiedliwości stanowczo zaprzeczył, by grupa posłów zamierzała opuścić klub parlamentarny PiS.
Dwa dni temu Radio ZET podało, że z PiS-u miałoby odejść kilkunastu posłów "związanych z Kazimierzem Marcinkiewiczem", którzy mieliby zasilić klub Platformy Obywatelskiej.
Ludwik Dorn zapewnił, że pogłoski te nie mają nic wspólnego z rzeczywistością. "Nie wiem skąd pojawiła się ta informacja. Myślę, że pewna rozgłośnia mocno się wygłupiła" - oświadczył gość Programu Pierwszego Polskiego Radia.
Ludwik Dorn powiedział, że teraz kierownictwo Prawa i Sprawiedliwości czeka trudne zadanie oceny kampanii wyborczej i wyniku wyborów. Dodał, że chodzi nie tyle o rachunek sumienia, co o poddanie działań partii trzeźwej, politycznej analizie. Przyznał, że dla niektórych członków - nie wyłączając jego samego - może to być bolesna operacja.
REKLAMA
Ludwik Dorn nie chciał odpowiedzieć na pytanie, czy jest prawdą, że wspólnie z Kazimierzem Ujazdowskim i Pawłem Zalewskim napisał list do Jarosława Kaczyńskiego, w którym wszyscy trzej mieli zagrozić rezygnacją z funkcji wiceprezesów PiS - jeśli w partii nie zmieni się sposób zarządzania.
"Gotów jestem mówić o listach otwartych, umieszczonych na moim blogu" - oświadczył wiceprezes PiS-u - "Jeśli zaś chodzi o listy, które nie mają takiego charakteru to ani o ich istnieniu, ani o treści nie jestem gotów publicznie dyskutować".
Jak pisze dzisziejsza "Rzeczpospolita", trzech z czterech wiceprezesów Prawa i Sprawiedliwości - Dorn, Ujazdowski i Zalewski - zaproponowało w liście do Jarosława Kaczyńskiego "plan reformatorski". Zakłada on przywrócenie Komitetowi Politycznemu PiS jego roli oraz wprowadzenie wewnętrznej swobody partyjnej.
REKLAMA