Samozadowolenie czerwonego generała

Wyrok ws. Kiszczaka budzi oburzenie i gniew. Sprawia, że osoby mające krew na rękach utwierdzają się w przekonaniu, że rozlicznie ich zbrodni nigdy nie nastąpi.

2008-07-11, 15:27

Samozadowolenie czerwonego generała

Wyrok ws. Kiszczaka budzi oburzenie i gniew. Sprawia, że osoby mające krew na rękach utwierdzają się w przekonaniu, że rozlicznie ich zbrodni nigdy nie nastąpi.

Przez siedemnaście lat, które minęły od zamordowania przez ZOMO górników strajkujących w kopalni „Wujek”, sądy w Polsce nie miały odwagi, by osądzić generała Kiszczaka, odpowiedzialnego za decyzję zezwalającą na użycie broni w kopalni. Wraz z kolejnymi wyrokami w byłych górnikach wzrasta frustracja, a w Kiszczaku – poziom samozadowolenia i zakłamania.

Sąd Okręgowy w Warszawie orzekł, że Czesław Kiszczak jest winny nieumyślnego spowodowania śmierci dziewięciu górników w kopalni „Wujek”, w grudniu 1981 roku. Uznał przy tym, że karalność tego czynu przedawniła się w 1986 roku. Sąd nie przychylił się do wniosku prokuratury, która chciał uznania Kiszczaka za winnego umyślnego sprowadzenia "powszechnego niebezpieczeństwa dla życia i zdrowia ludzi", za co grozi do 10 lat więzienia.

Decyzja warszawskiego sądu oburzyła środowiska byłych górników, opozycjonistów i historyków. Jeszcze bardziej skandaliczna jest postawa generała Czesława Kiszczaka. Wciąż tkwi on w zakłamaniu, powtarzając, że nie chciał rozlewu krwi w trakcie stanu wojennego oraz pacyfikacji kolejnych strajków. Mówił, że nie jest odpowiedzialny za śmierć górników. Przekonywał sąd, że szyfrogram o zasadach użycia broni, który podpisał, nie był podstawą działania pododdziałów pacyfikujących kopalnię w pierwszych dniach stanu wojennego. Dodał, że żaden z oskarżonych pacyfikujących kopalnie „Wujek” i „Manifest Lipcowy” nie zeznał, że działał na jego podstawie. Jednocześnie przekonywał, że milicjanci strzelali w obronie przed strajkującymi, którzy atakowali ich żelaznymi łomami i innymi niebezpiecznymi przedmiotami.

REKLAMA

Posłuchaj, jak Czesław Kiszczak komentuje wyrok sądu! (150,56 KB)

Po wyroku generał powiedział, że nie było żadnych dowodów jego winy. – W mojej sprawie nie było żadnych materiałów mnie obciążających. Wszystkie dowody świadczyły na moją korzyść. Nie było żadnego świadka, który by mnie obciążał, nie było żadnego dokumentu. Ogromnie ubolewam nad tym, co się stało w kopalni „Wujek”, ale ja tego nie chciałem. Robiliśmy wszystko, aby stan wojenny obył się bez ofiar – powiedział Kiszczak. Poza kamerami miał przyznać z kolei cynicznie: No to już koniec. Mam nadzieję, że w sądzie już się nie spotkamy. Co najwyżej w knajpie przy wódce i zakąsce, bo na to mnie jeszcze stać. W swojej mowie końcowej posunął się z resztą jeszcze dalej. - Oskarżono mnie z powodów politycznych. Święty Piotr nie będzie wiedział, za co wpuścić mnie do nieba – mówił. Wypowiedzi te pokazują bezczelność i zakłamanie byłego ministra. Pełnomocnik oskarżycieli posiłkowych w procesie Generała Kiszczaka, Maciej Bednarkiewicz w rozmowie z Programem Trzecim Polskiego Radia przyznał, że taką postawę Kiszczak prezentował przez cały czas trwania procesu. – W trakcie swojego ostatniego słowa generał Kiszczak ani jednym słowem nie sformułował refleksji dotyczącej tamtego czasu, jego zaangażowania w tamtym czasie. Ani jednym słowem nie powiedział nic złego o tamtym ustroju. Przeciwnie, powtarzał, że jego działanie i wszystko, co robił, służyło dobrze krajowi. Sformułował przy tym tezę, która przeczy uzasadnieniu wyroku. Powiedział, że był jedynym człowiekiem, który wiedział wszystko, co się dzieje w Polsce. Dał do zrozumienia, że miał najlepsze możliwości ocenienia, co się dzieje w kraju. Mimo to sąd przyznał, że jego działanie było nieumyślne – powiedział Bednarkiewicz. Przyznał, że „nie może się pogodzić z tym, że ktoś po tylu latach, w 2008 roku, nadal prezentuje taką samą tezę, że bronił słusznej sprawy i było to dla dobra Polski”.

Posłuchaj całej rozmowy z Maciejem Bednarkiewiczem! (6,83 MB)

W uzasadnieniu wyroku sędzia Ireneusz Szulewicz przyznał, że były szef MSW dopuścił się jedynie swoistego zaniedbania, gdyż nie sprecyzował, w jakich sytuacjach ZOMO mogło strzelać do bezbronnych ludzi strajkujących w kopalniach. – By uznać, że Czesław Kiszczak świadomie sprowadził niebezpieczeństwo dla życia pracowników "Wujka" i "Manifestu Lipcowego" konieczne jest udowodnienie, że zaniechanie przy wydaniu zaleceń szczegółowo określających zasadę użycia oddziałów zwartych tłumiących protesty świadczyło o tym, że Kiszczak chciał tragicznego przebiegu wydarzeń – powiedział sędzia.

REKLAMA

Zarówno wyrok sądu jak i uzasadnienie jest skandaliczne. Sędzia stwierdził bowiem, że Kiszczak, pozwalając w tajnym szyfrogramie z 13 grudnia 1981 roku na użycie broni palnej przez oddziały milicji pacyfikujące kopalnie „Manifest Lipcowy” oraz „Wujek”, nie był świadomy, że może to podprowadzić do zamordowania górników. W związku z tym sędzia orzekł, że sprawa Kiszczaka się przedawniła, gdyż tego czynu nie można uznać za zbrodnię komunistyczną. Ta zakłada umyślność popełnionego czynu. Wygląda no to, że sędzia uznał, że myślenie przyczynowo-skutkowe nie jest obowiązkiem władz państwa. Szyfrogram zezwalający na strzelanie do bezbronnych ludzi, zdaniem sądu, nie jest bezpośrednią przyczyną tego, że ktoś strzela do bezbronnych ludzi. Budzi to tym większe zdziwienie, że Kiszczak nie zareagował, gdy dzień przed masakrą w „Wujku” ZOMOwcy zamordowali górników pacyfikując kopalnie „Manifest Lipcowy”. Milicjanci Ci zostali nawet przez Kiszczaka odznaczeni. Sąd zachował się tak, jakby Kiszczak, po zamordowaniu strajkujących w „Manifeście Lipcowym”, wpadł w depresję i traumę, które go sparaliżowały, co sprawiło, że nie mógł wycofać spod „Wujka” oddziału milicji, który mordował w „Manifeście”. Wiadomo jednak, że tak nie było.

Dla sędziego najważniejsze było to, że szef MSW z rozmowie z dowódcą milicji w Katowicach zabronił strzelania do górników w „Wujku”. - Oznacza to, że nie chciał, by padły ofiary śmiertelne - oświadczył sędzia Szulewicz. Dodał także, że szyfrogram, zezwalający na strzelanie do górników, wydany przez Kiszczaka był zgodny z obowiązującym prawem – dekretem o stanie wojennym. Dlatego, zdaniem sądu, za strzelanie do górników mogą odpowiadać osoby, które uchwaliły dekret bądź podżegały do jego wydania, ale „nie jest to przedmiotem tego procesu”. Również to tłumaczenie jest niesprawiedliwe. Oznacza to bowiem, że wszelkie decyzje wydane w PRLu, nawet jeśli opierają się na łamiącym prawo dekrecie, nie są przestępstwem, a osoby je wydające są bezkarne. Uogólnienie takiego orzeczenia sądu wykluczałoby odpowiedzialność milicjantów strzelających do górników – oni wszakże wykonywali rozkaz Kiszczaka. Kiszczak także jest niewinny, gdyż działał w oparciu o dekret Rady Państwa, wprowadzający stan wojenny. Z kolei Rady też nie da się rozliczyć za jego wprowadzenie, gdyż nie można przecież stosować odpowiedzialności zbiorowej, szczególnie, że decyzja ta nie została podjęta jednogłośnie. Przyjęcie tego sposobu myślenia wyklucza pociągnięcie do odpowiedzialności ws. stanu wojennego kogokolwiek. Mam nadzieję, że nie na tym zależało sędziemu Szulewiczowi.

Orzeczenie ws. Kiszczaka jest szokujące i kolejny raz poddaje w wątpliwość zdolność polskiego wymiaru sprawiedliwości do osądzenia Kiszczaka, Jaruzelskiego i innych „twórców” stanu wojennego w Polsce. Po raz kolejny sąd starał się za wszelką cenę znaleźć usprawiedliwienie dla sprawstwa kierowniczego morderstwa dokonanego w czasie stanu wojennego. Podważa to wiarygodność sądów w Polsce, które od kilkunastu lat nie mogą lub nie chcą orzec, że zbrodnie stanu wojennego obciążają nie tylko tych, którzy bezpośrednio mordowali, ale także tych, którzy to zlecali, na to pozwalali lub choćby o tym wiedzieli i nic z tym nie zrobili. Dlatego wyrok sądu ws. Kiszczaka budzi oburzenie i gniew. Dodatkowo sprawia, że osoby mające krew na rękach – jak Kiszczak – są coraz bardziej zachwycone sobą i pewne, że rozlicznie ich zbrodni nigdy nie nastąpi. Zamiast w więzieniu lub choćby z wyrokiem będą mogli swobodnie siedzieć „w knajpie przy wódce i zakąsce”.

Stanisław Żaryn

REKLAMA

 

Posłuchaj materiału IAR o wyroku ws. Kiszczaka! (953,06 KB)

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej