Graś: raport Millera będzie miał moc prawną
Rzecznik rządu Paweł Graś potwierdził, że premier Donald Tusk ustosunkuje się do raportu tzw. Komisji Millera o przyczynach katastrofy smoleńskiej.
2011-07-29, 08:53
Posłuchaj
Graś powiedział w Programie Trzecim Polskiego Radia, że premier wystąpi na konferencji prasowej. Nie wiadomo jeszcze, o której się ona odbędzie, gdyż nie wiadomo, jak długo potrwa prezentacja raportu. Rzecznik dodał, że na temat raportu wypowie się też minister obrony Bogdan Klich. Odniesie się do zaleceń dotyczących lotnictwa wojskowego, sformułowanych w raporcie. Graś przyznał, że premier, który zapoznał się z raportem kilka tygodni temu, zgodził się, aby Klich kandydował do Senatu z Krakowa. Rzecznik przypomniał, że gdyby Klich podał się do dymisji albo został odwołany, to właśnie do premiera należy decyzja, kto pokieruje resortem obrony.
Paweł Graś zapewnił, że raport o przyczynach katastrofy smoleńskiej został przygotowany przez najlepszych specjalistów i będzie najważniejszym dokumentem dla polskich władz. Ma on zapobiec powtórzeniu się podobnych katastrof w przyszłości. Rzecznik rządu podkreślił, że zgodnie z konwencją chicagowską, raport będzie miał moc prawną. Dokument został przetłumaczony na angielski i rosyjski, aby mógł trafić do instytucji międzynarodowych. Rzecznik powiedział, że rząd zrobił wszystko, aby umożliwić chętnym członkom rodzin ofiar katastrofy spotkanie z członkami komisji. Odbędzie się ono po przedstawieniu raportu. Nie będzie natomiast spotkania członków rodzin z premierem, gdyż, jak powiedział Graś, nie ma takiej potrzeby. Rzecznik zapewnił, że rząd starał się kontaktować z członkami rodzin w sposób jak najbardziej delikatny. Do niektórych z nich wysłano zaproszenia e-mailem, gdyż - jak wyjaśnił Graś - wcześniej kontakowano się z nimi w taki sposób.
Bez decyzji w sprawie billboardów
Na wczorajszym posiedzeniu Rady Krajowej Platformy Obywatelskiej nie podjęto decyzji w sprawie używania billboardów w kampanii wyborczej. Paweł Graś wyjaśnił, że posiedzenie było poświęcone zatwierdzeniu listy wyborczych, a nie sprawom prowadzenia kampanii. Graś powiedział, że podstawowym kryterium układania list było to, aby kandydaci potrafili zdobyć zaufanie wyborców. Zwiększono też udział kobiet, które stanowią 40 procent kandydatów. Graś dodał, że listy są wynikiem kompromisu między różnymi poglądami. Podkreślił, że Platforma potrzebuje polityków o różnych przekonaniach. Dlatego na listach znaleźli się między innymi Jarosław Gowin, a z drugiej strony Bartosz Arłukowicz.
rr
REKLAMA
REKLAMA