"Which?" o chirurgii plastycznej w Wielkiej Brytanii
Brytyjskie pismo konsumenckie Which? zarzuca prywatnym klinikom chirurgii plastycznej, że bagatelizują zagrożenia dla zdrowia pacjentów.
2008-01-08, 08:02
Brytyjskie pismo konsumenckie Which? zarzuca prywatnym klinikom chirurgii plastycznej, że bagatelizują zagrożenia dla zdrowia pacjentów. Pismo twierdzi, że kliniki nie informują ich jak należy o możliwych powikłaniach.
Chirurgia kosmetyczna na życzenie staje się w Wielkiej Brytanii niemal tak powszechna, jak wizyta u dentysty. Pismo „Which?”, które od lat spełnia rolę konsumenckiej grupy nacisku, wzięło więc pod lupę 19 klinik w 8 dużych miastach. Udający klientów reporterzy i reporterki doświadczyli agresywnej promocji - namawiano ich do upiększających zabiegów, kuszono niską ceną i naciskano na szybkie podjęcie decyzji. Często rozmowy prowadził nie lekarz, lecz personel biurowy, nie potrafiący udzielić rzetelnych informacji o technice i ryzyku zabiegu.
Przewodniczący brytyjskiego Zrzeszenia Chirurgów Kosmetycznych, Douglas McGeorge przyznał, że kliniki „żerują” na beztrosce pacjentów, którzy - jak się wyraził - „dłużej namyślają się nad zakupem telewizora, niż nad zabiegiem plastycznym”. Pismo Which? żąda w związku z tym od brytyjskiego rządu, aby przy okazji nowelizacji ustawy o powszechnej służbie zdrowia rozciągnął rygorystyczną kontrolę również nad prywatnym sektorem chirurgii kosmetycznej.
REKLAMA