"Rz": szantażyści Piesiewicza zostaną oskarżeni
W poniedziałek ma być gotowy akt oskarżenia wobec ludzi, którzy zniszczyli karierę senatora Krzysztofa Piesiewicza - podaje "Rzeczpospolita". Gazeta wraz z dziennikarzami Polsatu News dotarła do materiałów śledczych i zeznań świadków w tej sprawie.
2010-03-15, 06:33
W 2008 roku nagrano intymne spotkanie Piesiewicza z kobietami. Widać na nim, jak senator wciąga biały proszek - najprawdopodobniej kokainę. Według dziennika - Piesiewicz zapłacił szantażystom w sumie 600 tysięcy złotych aby nie dopuścić do publikacji filmu. Nagranie i tak trafiło jednak do prasy. Wideo zamieścił "Super Express", a Piesiewiczem zainteresowała się prokuratura.
Z ustaleń "Rzeczpospolitej" i Polsatu News wynika, że teraz prokuratura chce oskarżyć osoby, które szantażowały Piesiewicza - Zbigniewa S., Joannę D. i Halinę S. Nie jest to pierwszy konflikt tych ludzi z prawem. Byli już skazani za liczne przestępstwa - kradzieże, korupcję, napad z bronią w ręku, czy gwałt. Śledczy zawiadomią też urząd skarbowy, że wspomniane osoby zataiły otrzymane od Piesiewicza pieniądze. Czwarty szantażysta Jan W. wystąpi przed sądem jako świadek. 40-letni Jan W. to były stołeczny biznesmen. W rozmowie z dziennikarzami wyraził żal, że brał udział w szantażu. Zapewnia, że ma zamiar zwrócić pieniądze, jakie szantażem wykradł senatorowi.
Z informacji gazety wynika, że prokuratura nie zidentyfikowała jeszcze kobiety, podającej się za dziennikarkę, która również miała szantażować senatora. Piesiewicz dał jej aż 196 tysięcy złotych.
Dziennik podaje, że fatalnie prezentuje się też sytuacja samego senatora w tej sprawie. Z zeznań Joanny S., która nie brała udziału w szantażu wynika, że Piesiewicz zażywał z nią kokainę. Widać to na wspomnianym nagraniu. Senator wiele razy zaprzeczał, jakoby zażywał narkotyki. Przeczą jednak temu badania toksykologiczne przeprowadzone na Joannie S.
REKLAMA
kg,Informacyjna Agencja Radiowa (IAR)
REKLAMA