Piotr Semka: ws. Srebrnej nie udowodniono łamania prawa
- W mojej ocenie stenogram nie pokazuje sytuacji, która mogłaby być uznawana za złamanie prawa. Trudno nie odnieść wrażenia, że raczej chodzi o skojarzenie postaci Jarosława Kaczyńskiego z kimś, kto dba o osobisty majątek – stwierdził publicysta Piotr Semka w rozmowie z portalem PolskieRadio24.pl. Jak dodał, "można dyskutować o dobrych obyczajach politycznych, które zostały zachowane bądź nie, ale to jest temat głębszy".
2019-01-29, 11:14
Według publicysty ”brak dowodu na złamanie prawa” jest ”omijany za pomocą takich sprytnych słów, jak ”prezes operujący milionami”. Chodzi oczywiście o działanie jego jako członka zarządu spółki Srebrna – dodał.
- Druga rzecz. W dzielnicy, w której pełno wieżowców, akurat o wieżowcu, którego projekt miała spółka Srebrna, mówi się "gigantyczna budowa". Cała ulica Towarowa usiana jest wysokimi wieżowcami. Natomiast mogę podejrzewać, że sam pomysł posiadania takiego wieżowca jest troszeczkę echem nienormalnej sytuacji w Polsce, w której partia Jarosława Kaczyńskiego pamięta, że dzięki spółce Srebrna przetrwała okres, kiedy była bardzo spychana na margines w latach 1993-2001, kiedy jeszcze nie było finansowania partii.
Ci, którzy teraz mówią: skoro jest teraz finansowanie partii, to po co myśleć o przyszłości, muszą pamiętać, że pojawiają się wśród polityków pomysły, żeby to finansowanie zlikwidować – stwierdził Piotr Semka.
Co pokażą sondaże?
Czy Prawo i Sprawiedliwość po tej publikacji będzie miało słabsze notowania? - Zobaczymy. To czas pokaże. Na ile znam polską scenę polityczną, czasami drobne rzeczy potrafią wywołać bardzo duże wrażenie na wyborcach, a z kolei czasami rzeczy bardzo istotne nie wywierają na wyborcach żadnego wrażenia. Czas pokaże, zobaczymy najbliższe sondaże. Myślę, że gdzieś po miesiącu będziemy mogli stwierdzić, czy tak się stało – ocenił Piotr Semka.
REKLAMA
Piotr Semka nie zgodził się z oceną, że ten artykuł to bomba polityczna. - Każda redakcja ”sprzedaje” swój towar jak tylko może. Na pewno mi się to z bombą nie kojarzy. Nie jest to żaden hit. Z tego, co zapowiadano, można było domyślać się, że zostanie udowodnione jakieś łamanie prawa. Takie przynajmniej były sugestie. Nic takiego nie nastąpiło. Można dyskutować o dobrych obyczajach politycznych, które zostały zachowane bądź nie, ale to jest temat już głębszy, pewnej nienormalności sceny politycznej (...) i na dłuższą dyskusję – dodał dziennikarz.
***
"Gazeta Wyborcza" opublikowała we wtorek stenogram nagrania rozmowy m.in. prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego z austriackim biznesmenem Geraldem Birgfellnerem, która dotyczy planów budowy w Warszawie dwóch wieżowców przez powiązaną z jego środowiskiem spółkę Srebrna.
Budowa miała być sfinansowana z kredytu udzielonego przez bank Pekao SA w wysokości do 300 mln euro, czyli ok. 1,3 mld zł - podała "GW".
Ujawniona rozmowa odbyła się 27 lipca 2018 r. w siedzibie Prawa i Sprawiedliwości przy ul. Nowogrodzkiej w Warszawie. Wzięli w niej udział Jarosław Kaczyński, jego brat cioteczny Grzegorz Tomaszewski, austriacki biznesmen Gerald Birgfellner powiązanym rodzinnie z prezesem PiS i jego wspólniczka, pełniąca jednocześnie rolę tłumaczki.
REKLAMA
Z nagrania wynika - jak napisała gazeta - że projekt budowy został wstrzymany ze względu na nieprzychylność władz Warszawy i kampanię działacza miejskiego Jana Śpiewaka. "Jeśli nie wygramy wyborów, to nie zbudujemy wieżowca w Warszawie" – miał powtarzać kilkakrotnie Kaczyński w rozmowie z 27 lipca 2018 r.
Zdaniem "Wyborczej", z kolejnych fragmentów nagrań wynika, że nie chodzi tylko o wybory w Warszawie, ale też o wybory do parlamentu w 2019 r. i że gdyby informacje o przygotowaniach do inwestycji i toczonych negocjacjach wyszły na jaw, byłoby to zabójcze politycznie dla PiS. "Partia buduje wieżowiec", "to nie do obrony", "chodzi o medialny atak", "to jest polityka" – miał wyliczać Kaczyński.
Gazeta podaje, że Austriak był od 2017 r. zaangażowany w projekt budowy dwóch 190-metrowych wieżowców. Całkowite wynagrodzenie Austriaka, po wybudowaniu "dwóch wież", miało wynosić 3 proc. wartości inwestycji, czyli ok. 9 mln euro (ok. 39 mln zł). Po wstrzymaniu inwestycji przez Kaczyńskiego, zarząd spółki odmówił mu zapłaty za jego pracę, Birgfellner udał się do Kaczyńskiego, z którym łącznie w sprawie projektu spotykał się od maja 2017 roku 16 razy - czytamy w "Gazecie Wyborczej".
Jak dowiedziała się nieoficjalnie "Wyborcza", w ubiegły piątek prawnicy Birgfellnera – Roman Giertych i Jacek Dubois – wysłali do warszawskiej prokuratury zawiadomienie o "uzasadnionym podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez Jarosława Kaczyńskiego". Austriacki biznesmen zarzuca prezesowi partii rządzącej "dokonanie oszustwa wielkich rozmiarów".
REKLAMA
Rozmawiał Bartłomiej Bitner, PolskieRadio24.pl
PolskieRadio24.pl/PAP/bb/agkm
REKLAMA