MJN o stołecznym ratuszu: "Swoi" budują, "obcych" przyblokujemy

- Jarosław Kaczyński miał rację w tym sensie, że rządzący Warszawą blokują "obce" inwestycje, choć innym inwestorom pozwalają na budowę w tej samej okolicy. To zwykła nieuczciwość. "Swoi" budują, "obcych" przyblokujemy – mówi w rozmowie z portalem PolskieRadio24pl Jan Popławski ze stowarzyszenia Miasto Jest Nasze.

2019-01-30, 11:40

MJN o stołecznym ratuszu: "Swoi" budują, "obcych" przyblokujemy

"Gazeta Wyborcza" opublikowała we wtorek stenogram nagrania rozmowy prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego z austriackim biznesmenem Geraldem Birgfellnerem oraz dwoma innymi osobami. Dotyczyła ona między innymi planów budowy w Warszawie biurowca przez powiązaną z Prawem i Sprawiedliwością spółkę Srebrna. Inwestycja została wstrzymana ze względu na między innymi na brak zgody władz stolicy. Chodziło o brak "wuzetki", czyli zgody na warunki zabudowy.

Stowarzyszenie Miasto Jest Nasze umieściło w środę na swoich stronach infografikę, z której wynika, że choć planowana przez Srebrną budowa nie miała zgody, "wuzetki" otrzymali inni inwestorzy: w samej tylko ścisłej okolicy ul. Srebrnej powstało aż 7 innych wieżowców zbudowanych na „wuzetkach”. - "Swoi” budują, "obcych" przyblokujemy – mówi w rozmowie z portalem PolskieRadio24pl. Jan Popławski ze stowarzyszenia MJN.

PolskieRadio24.pl: Co właściwie wnosi do sprawy opublikowana przez Was informacja o "wuzetkach"?

Jan Popławski: Potwierdzamy nią właściwie słowa Jarosława Kaczyńskiego. Rzeczywiście jest tak, że "wuzetki" są mocno uznaniowe. Jak widać na przypadku prezesa PiS, Srebrna miała zablokowaną inwestycję ze względu na to, że rządzi opcja polityczna przeciwna jego opcji. Na to też uskarżał się na taśmie. Mówił, że powodzenie inwestycji zależne było od wyniku w wyborach. Jednak my chcemy pokazać systemowy problem, jaki w ogóle tworzą "Wuzetki". Przypomnijmy, że na tym obszarze nie ma uchwalonego Miejscowego Planu Zagospodarowania Przestrzennego. Czekamy na ten plan od prawie 15 lat i wciąż nie możemy się na niego doczekać.

Uchwalenie MPZP zmieniłoby sytuację?

Na obszarze, na którym obowiązuje MPZP można budować w ściśle określony przez ten plan sposób. Jeśli planowana jest niska zabudowa, to nie można sobie wybudować wieżowca. Aby taki plan uchwalić, potrzebne są konkretne procedury, specjalne komisje, a żeby cokolwiek zbudować na takim obszarze, potrzebne są na przykład konsultacje z mieszkańcami. Tego jest sporo, ale chodzi o to, żeby nie było chaotycznej zabudowy, by miasto rozwijało się w sposób spójny i przemyślany. Tego zresztą wymaga od samorządów ustawodawca.

REKLAMA

A pożądana przez inwestorów „wuzetka”?

„Wuzetka” jest tak naprawdę rozwiązaniem tymczasowym. Jeśli inwestor o nią wystąpi, ratusz musi rozpatrzyć jego plany. Zgodzić się na te warunki zabudowy o jakie wystąpi. Jednak takiego inwestora nic nie wiąże, w przypadku rozpatrzenia przez ratusza ma on pełną dowolność w budowaniu, choć w projekcie  planu zagospodarowania przestrzennego jest np. wyłącznie niska zabudowa.  To jest ta patologia, którą chcemy wykazać – sposób, w jaki się buduje od lat w Warszawie - sposób chaotyczny, nieprzemyślany, bez planów, pod deweloperów.

Przecież Plany Zagospodarowania Przestrzennego, które funkcjonowały, też zostały zmienione przez rządzących stolicą

Oczywiście. Mamy tu choćby przykład Chmielnej 70. Tuż przed końcem kadencji Hanny Gronkiewicz-Waltz w 2014 roku, projekt planu dopuszczający tylko niską zabudowę został nagle, właściwie rzutem na taśmę zmieniony i pozwolono na zabudowę dużo wyższą niż budynek Pałacu Kultury i Nauki! To oczywiście podniosło też wartość samej działki. To patologia, ale to jednak poszczególne przypadki. Generalnie MPZP są potrzebne. Mają służyć wiązaniu inwestorów, żeby określały przestrzeń wspólną tak naprawdę w interesie publicznym, a nie w interesie konkretnego inwestora. Dlatego dziś na infografice pokazaliśmy, że Jarosław Kaczyński miał rację w tym sensie, że rządzący Warszawą blokują "obce" inwestycje, choć innym inwestorom pozwalają na budowę w tej samej okolicy. To zwykła nieuczciwość. 

REKLAMA

Chcemy pokazać, że słowa Jarosława Kaczyńskiego o tym, że nie dostaną "wuzetki" jak nie wygrają wyborów, mogą mieć uzasadnienie.

Widzimy to na tym waszym przykładzie.

Na sąsiedniej działce, tuż za miedzą Srebrnej, powstaje siedem nowych wieżowców. Ci inwestorzy dostali zgody i jakoś nie było z tym żadnego problemu. I nie za bardzo właściwie wiadomo, dlaczego ta jedna inwestycja Warunków Zabudowy nie dostała. Jedynym, logicznym wytłumaczeniem - i tu właśnie prezes PIS może mieć rację - są afiliacje polityczne. I dlatego decyzja ratusza była odmowna.

Jeśli Plany MPZP można sobie zmienić ot tak, jak czyniono to za rządów Hanny Gronkiewicz-Waltz, to jakie mają wartość?

One mają na tyle wartość, że inwestycję musi zaakceptować uchwałą Rada Miasta i taka uchwała jest publiczna - podlega np. ocenie przez wyborców przy urnie. W przypadku "wuzetek" jest inaczej. Tu nikt nie ma wpływu na kształt inwestycji, nie ma konsultacji społecznych, mieszkańcy nie maja żadnej kontroli nad tym i dowiadują się to tym w monecie kiedy już ta inwestycja powstaje. Tak się stało już wiele razy w Warszawie. W przypadku MPZP jest jednak większa przejrzystość, większa kontrola i transparentność, generalnie plany nie pozwalają na dowolność inwestorką.

REKLAMA

Z tą kontrolą to też nie do końca…

Oczywiście, są przypadki działań patologicznych, jak w przypadku Chmielnej 70. Nagle pojawia się inwestor i na jego rzecz tak naprawdę, bo tylko na tym małym obszarze, Rada Miasta zmienia MPZP. Generalnie jednak są plany są potrzebne, ze względu na kontrolę.

To dlatego przez 15 lat na wielu obszarach w Warszawie nie zostały ustalone?

Tak. To naszym zdaniem działanie celowe.

Rozmawiał Tomasz Jakubowski

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej