Wiosna nie nadejdzie? Kolejne zawirowania i wątpliwości wokół partii Biedronia

2019-02-10, 17:45

Wiosna nie nadejdzie? Kolejne zawirowania i wątpliwości wokół partii Biedronia
Lider partii Wiosna Robert Biedroń. Foto: PAP/Michał Zieliński

Działacze ugrupowania Roberta Biedronia dwukrotnie składali wnioski o zmianę nazwy partii z Kocham Polskę na Wiosna - ustalił portal PolskieRadio24.pl. Piszemy o kolejnych zawirowaniach i wątpliwościach związanych z formacją byłego prezydenta Słupska.

Choć w przestrzeni publicznej nazywa się partię Roberta Biedronia "Wiosną", formalnie obowiązuje nazwa zarejestrowana 29 czerwca zeszłego roku: "Kocham Polskę". Sąd Okręgowy w Warszawie w odpowiedzi na nasze pytania poinformował, że "w dniu 21 grudnia 2018 r. wpłynął wniosek o wpisanie zmian do ewidencji partii politycznych dotyczący partii Kocham Polskę (EwP 386) obejmujący między innymi zmianę dotychczasowej nazwy partii na nową nazwę Wiosna oraz zmianę składu Zarządu Krajowego". 23 stycznia 2019 r. działacze złożyli kolejny wniosek z prośbą o zmianę: "obejmujący zmianę nazwy partii na nową nazwę Wiosna Roberta Biedronia, skrót Wiosna". Oba wnioski do tej pory nie zostały rozpoznane przez sąd.

Nieznany właściciel partyjnych domen

Dwa dni przed konwencją założycielską partii Biedronia, która odbyła się 3 lutego, lider był gościem "Sygnałów Dnia" w Polskim Radiu. - Najbardziej elektryzują rzeczy, które są symbolami, ale nie mogę jeszcze zdradzić nazwy tego ruchu. Mogę zapewnić, że nie będzie mojego nazwiska w tej nazwie. Da się ją policzyć na palcach dwóch rąk, będzie miała sześć liter - mówił wtedy.

Biorąc pod uwagę odpowiedzi Sądu Okręgowego w Warszawie, w nowej nazwie ma jednak być nazwisko lidera, o czym powinien on wiedzieć, gdy udzielał wywiadu tuż przed kongresem. Zarejestrowanie nowej nazwy może nie być takie łatwe ze względu na funkcjonowanie popularnego stowarzyszenia Wiosna, które organizuje znaną zbiórkę dla potrzebujących "Szlachetna paczka".

Naszą uwagę zwrócił też fakt, że właścicielem oficjalnych domen internetowych partii nie jest ona sama. Zapytaliśmy biuro prasowe, do jakiego podmiotu one należą. Chodzi o oficjalne strony: "robertbiedron" i "wiosnabiedronia" (pierwsza przekierowuje na drugą). Pomimo, że od zadania przez nas pytań minęło dużo ponad 24 godziny, nie uzyskaliśmy odpowiedzi. Jest to o tyle istotne, że jeśli adresy internetowe należą do jakiejś organizacji lub spółki, która nie ma podpisanej umowy z partią, mamy do czynienia z naruszaniem prawa. Dziwi, że partia, której działacze mówią o jawności i transparentności, nie odpowiada na pytania dziennikarzy. Tym bardziej, że w ciągu takiego czasu można przerejestrować właściciela domen i uniknąć odpowiedzialności.

Niemieckie pieniądze

Ostatnio w sieci przypomniano artykuł "Głosu Pomorza" z 9 kwietnia 2018 r., pod tytułem: "Robert Biedroń: Niemcy nie oczekują ode mnie wdzięczności". Na nagraniu wideo dziennikarze pytają ówczesnego prezydenta Słupska o jego stosunki z niemieckimi fundacjami, które są finansowane przez Ministerstwo Spraw Zagranicznych naszych zachodnich sąsiadów, a które finansują organizowane przez miasto imprezy lub podróże Biedronia do Niemiec. Prezydent wymienia szereg niemieckich organizacji, przyznając, że go sponsorują, jednocześnie przekonuje, że nie oczekują od niego niczego w zamian. Te zaskakujące słowa, lidera nowej siły politycznej, zmuszają do zastanowienia się czy wspomniana współpraca już się zakończyła.

Wykluczające się wyjaśnienia ws. finansowania partii

To kolejne wątpliwości dotyczące nowej partii, które porusza portal PolskieRadio24.pl. Wcześniej pisaliśmy o tym, że Biedroń mówił w wielu wywiadach, iż pieniądze na finansowanie działalności politycznej posiada ze sprzedaży gadżetów ze sklepu i wpłat na konto swojej fundacji. Jeśli lider Wiosny nie mijał się z prawdą, a nie miał ku temu powodów, mamy do czynienia z łamaniem ustawy o partiach politycznych, za co grozi odpowiedzialność karna.

31 stycznia, lider Wiosny powiedział: - Zebrałem już takie pieniądze, które pozwalają mi na zorganizowanie wydarzenia na Torwarze, na objazd po Polsce - chwalił się Biedroń w programie "Rozmowy Piaseckiego" w TVN24. Dziennikarz dopytywał o kwotę. - Kilkaset tysięcy złotych, które zebrałem dzięki sklepowi "robertbiedroń", gdzie można kupować koszulki, bluzy - mówił Biedroń.

Więcej: Skąd pieniądze na Wiosnę Biedronia? Wykluczające się wyjaśnienia ws. finansowania partii

Po konwencji i pytaniach mediów o finansowanie partii, narracja zupełnie się zmieniła. O chwaleniu się sprzedażą gadżetów i datkach na rzecz fundacji lidera, które miały finansować jego spotkania z wyborcami i konwencję na Torwarze, kompletnie zapomniano. Działacze przekonywali, że wszystkie wydarzenia związane z partią i liderem są finansowane z wpłat na konto ugrupowania. W rozmowie z nami, dyrektor komunikacji partii Jan Mróz przekonywał, że "partia została zarejestrowana w czerwcu 2018 r., było zatem wystarczająco dużo czasu na pozyskanie koniecznych środków z dobrowolnych wpłat sympatyków". Jest to o tyle interesujące, że o jej istnieniu mało kto wiedział, a sam Biedroń wypierał się, że za jego plecami powstała partia. Skąd mieli więc wiedzieć o tym sympatycy?

Sklep Biedronia podstawą dla PKW do odrzucenia sprawozdania finansowego partii

Otwarty na początku grudnia sklep należy do Katarzyny Ueberhan, która jest koordynatorką Wiosny w Poznaniu. Przed zmianą w KRS "Sklep Roberta" był jej spółką o nazwie "Klic". Właścicielem domeny, pod którą można wyszukać i zamówić gadżety, jest jego fundacja Instytut Myśli Demokratycznej. We władzach organizacji zasiadają jego najbliżsi współpracownicy, którzy są też związani z partią. Prezesem zarządu jest Marcin Anaszewicz, zarazem wiceszef Wiosny, a członkami zarządu są: Krzysztof Śmiszek i Monika Gotlibowska, skarbniczka.

Po naszych artykułach działacze Wiosny przekonywali, że sklep nie jest związany z partią, co jest prawdą, ale nie ma to żadnego znaczenia, bo samo jego funkcjonowanie jest podstawą dla Państwowej Komisji Wyborczej do odrzucenia sprawozdania finansowego partii, które zostanie złożone w marcu. Tym samym do straty przez nią milionów złotych z budżetu państwa (tzw. subwencji), które przysługują partiom po przekroczenie w wyborach do polskiego parlamentu progu 3 proc. (aktualnie sondaże wykazują poparcie dla partii Biedronia powyżej 10 proc.).

6 lutego pisaliśmy: Po wejściu na internetową witrynę "Sklepu Roberta" od razu widzimy przewodniczącego partii i jego polityczne hasła. Na każdym gadżecie można dostrzec elementy związane z programem wyborczym Wiosny. Tym samym jest to promowanie ugrupowania, lidera i jego myśli politycznej. Żeby PKW oceniła takie działania jako złamanie ustawy nie musi dochodzić do przepływu pieniędzy pomiędzy sklepem a partią. Kluczowe są "wartości niepieniężne". Takie naruszenie ustawy byłoby przestępstwem popełnionym zarówno przez dającego - sklep, jak i przyjmującego - partię.

W art. 38a ustawy o partiach czytamy, że odrzucenie sprawozdania finansowego następuje w przypadku: "przyjmowania wartości niepieniężnych z naruszeniem przepisów art. 25 źródła i warunki finansowania partii politycznej ust. 4a.".

Analogiczna sytuacja miała miejsce w 2016 r., gdy w swoim uzasadnieniu PKW stwierdziła, że sprzedaż gadżetów promujących partię i lidera partii KORWiN była marketingiem politycznym i sposobem dotarcia do potencjalnych wyborców, co świadczyło o tym, że działalność ta miała na celu wspieranie partii. Był to powód, przez który Państwowa Komisja Wyborcza odrzuciła sprawozdanie finansowe formacji Janusza Korwin-Mikkego. Taka decyzja PKW sprawiła, że partia KORWiN mogła stracić subwencję z budżetu państwa. Dopiero po długiej walce przed Sądem Najwyższym, do którego można zaskarżyć uchwałę Komisji, udało się uratować finansowanie partii.

Więcej: Partia Roberta Biedronia może stracić subwencję

W kontekście ustaleń portalu PolskieRadio24.pl, co najmniej zaskakujące są deklaracje działaczy partii Biedronia, którzy mówią, że po wejściu do Sejmu złożą nowelizację ustawy o partiach politycznych, w celu podniesienia jawności ich finansowania. Zablokowanie na Twitterze przez Biedronia autora artykułów, w których padają pytania o finansowanie jego partii i próby wyjaśnienia tego, nie sprawią, że sprawa ucichnie, a temat zniknie.

Marcin Dobski/PolskieRadio24.pl

Polecane

Wróć do strony głównej