Lubelskie: w czwartek pojawią się pieniądze na kontach poszkodowanych przez nawałnicę
Już w czwartek na konta poszkodowanych przez trąbę powietrzną mieszkańców Stasina na Lubelszczyźnie trafią pierwsze pieniądze na doraźną pomoc. Jeszcze w środę do zniszczonych gospodarstw zostanie doprowadzony prąd. - Pomoc oceniam na piątkę - powiedziała sołtys spustoszonej przez żywioł wsi Anna Wójcik.
2019-05-22, 20:29
- Gdyby nie szybka reakcja władz gminnych i wyższego szczebla, na pewno szkody byłyby wyższe - powiedział radny gminy Wojciechów i mieszkaniec Stasina Andrzej Twardowski. Wichura uszkodziła należące do niego budynki gospodarcze, zerwała duży fragment dachu na stodole i chlewni. Porwane przez potężny wiatr kawały blachy podziurawiły poszycie dachowe na budynku mieszkalnym.
Powiązany Artykuł
Premier: nikt z poszkodowanych nie zostanie bez pomocy
- Z wielką pomocą przyszło nam wojsko i straż. Już we wtorek wieczorem hodowcy zwierząt dostali agregaty prądotwórcze ze straży i wojska. Bez prądu, a tym samym i bez wody, zwierzęta by padły - podkreślił Andrzej Twardowski.
Także we wtorek wieczorem udało się zabezpieczyć budynki, z których wichura pozrywała dachy. - Raz po raz przechodzą kolejne ulewy, gdyby dachy nie były zabezpieczone, to pozalewałoby ludziom mieszkania, straciliby resztę dobytku, który mają - powiedziała sołtys Stasina Anna Wójcik.
Wsparcie dla rodzin
W akcję pomocy poszkodowanym przez wichurę w Stasinie włączyli się jeszcze we wtorek urzędnicy gminy. - Sama dwa razy obracałam swoim samochodem i woziłam plandeki - powiedziała sekretarz Urzędu Gminy Wojciechów Agata Gliwka. Podkreśliła, że w Stasinie pracują już komisje gminne, które szacują szkody. - Już jutro każdy poszkodowany będzie miał na koncie 6 tys. zł. Wytypowaliśmy cztery rodziny, które dostaną po 20 tys. zł. One straciły niemal wszystko, zostały im jedynie budynki mieszkalne i to mocno uszkodzone - wyjaśniła Gliwka. Dodała, że to pomoc doraźna, na zabezpieczenie podstawowych potrzeb. Przypomniała też, że pieniądze te, pochodzące ze środków rządowych, obiecał we wtorek premier Mateusz Morawiecki.
REKLAMA
Do najbardziej poszkodowanych przez trąbę powietrzną należą państwo Twardowscy. - Ostał się tylko nasz dom i to jest jeszcze mocno uszkodzony - podkreśla Twardowski. Pozostałe zabudowania są poważnie zniszczone. Po stodole zostały tylko fundamenty i powalone elementy drewnianej konstrukcji. Wystarczyły dwie minuty i ze stodoły nic nie zostało - opowiada Twardowski.
Jeden z uszkodzonych przez żywioł budynków gospodarczych w środę rozbierali żołnierze Obrony Terytorialne. - Był nadzór budowlany i kazał rozebrać - wyjaśnia Beata Twardowska. - W kilka minut przepadł dorobek naszego życia - mówi drżącym ze wzruszenia głosem. - Miesiąc temu kupiliśmy kombajn ziemniaczany, w stodole stały dwa ciągniki, samochód - wszystko stracone - dodaje ze łzami w oczach.
Państwo Twardowscy byli ubezpieczeni. - Była już komisja od ubezpieczyciela, ale nie liczymy na to, że odszkodowanie pokryje wszystkie straty - ocenia Twardowski. Wskazuje ręką na miejsce, w którym jeszcze we wtorek rano stało siedlisko. - Nic nam nie zostało - powtarza. - W obejściu nie ostało się nawet jedno całe drzewo. Wszystkie wiatr połamał, jak zapałki - wskazuje. Na ziemi leżą już pocięte pnie drzew. Porządek z nimi zrobili strażacy i żołnierze.
Powiązany Artykuł
Uwaga na burze i intensywne opady. Alert pogodowy RCB dla pięciu województw
- Już nogi nie niosą, już nie ma siły – przyznaje szef miejscowej Ochotniczej Straży Pożarnej Czesław Bednarz. Pracuje od wtorku, zaledwie z kilkugodzinną przerwą na sen. Jego gospodarstwa również nie ominęła wichura. - Wiatr nie zdołał przewrócić stodoły, bo była zrobiona z dobrego drewna, ale ją całą przesunął na fundamencie - opowiada. - Stodoła ma wymiary 15 na 6 metrów - dodaje. - Trąba powietrzna szła pasem szerokim na 300 m. Jedne zabudowania zniosła, innych, kawałek dalej, nawet nie tknęła – wspomina.
REKLAMA
"Wzruszająca solidarność"
- Miałam szczęście, że mnie ominęła - przyznaje sołtys Anna Wójcik. Podkreśla, że reszta wsi, która ocalała, od razu po zakończeniu nawały ruszyła z pomocą poszkodowanym sąsiadom. - To wyjątkowo solidarna wieś - podkreśla. Dodaje jednak, że z wręcz natychmiastowym wsparciem przyszli nie tylko mieszkańcy gminy Wojciechów, ale innych okolicznych miejscowości. - Żywność przywieźli właściciele restauracji z Wody, Cisowa, Nałęczowa. Dostarczają ją mieszkańcom Stasina i pracującym tu żołnierzom, strażakom i policjantom zupę. Jest do wyboru: żurek, krupnik, grochówka - wylicza. Żywność wydają w remizie strażackiej panie z miejscowego koła gospodyń wiejskich.
- Ta solidarność nas wzrusza - podkreśla Wójcik. - Zaangażowanie rządu, wizyta premiera Morawieckiego, wicepremier Szydło, wojewody daje nadzieję, że ludzie szybko będą mogli wrócić do normalnego życia. Przecież niedługo żniwa - dodaje.
- Gdyby nie szybka pomoc, to straty na pewno byłyby większe. Najważniejsze, że nikomu nic się nie stało. To prawdziwy cud - ocenia Twardowski. Chwali przede wszystkim wojsko. Żołnierze z II Lubelskiej Brygady Wojsk Obrony Terytorialnej pracują w Stasinie od wtorkowego popołudnia. Łącznie przez dwa dni było ich ponad 180. - Dziś wciąż porządkują wieś. Usuwają powalone drzewa - relacjonuje kap. Konrad Woźny. A rzecznik II Lubelskiej Brygady WOT kap. Damian Stanula zapewnia, że żołnierze wrócą do Stasina jeszcze w czwartek. - Jest jeszcze co robić - ocenił.
Trwa usuwanie skutków nawałnic z ostatnich dni
W woj. lubelskim w środę - według strażaków - nie było silnych burz ani gwałtownych, ulewnych deszczy. Trwało natomiast usuwanie skutków nawałnic, jakie przeszły nad regionem w ostatnich dniach.
REKLAMA
Przez całą środę strażacy mieli 80 interwencji, z czego 40 wiązało się z usuwaniem z dróg połamanych gałęzi i konarów drzew. - Dzień upłynął raczej spokojnie. Nie było gwałtownych wichur ani burz. Nie wyjeżdżaliśmy też do podtopień - poinformował oficer dyżurny ze stanowiska kierowania w Komendzie Wojewódzkiej PSP w Lublinie Piotr Kołtun.
Około stu strażaków, a także kilkudziesięciu żołnierzy Wojsk Obrony Terytorialnej pracowało w gminie Wojciechów przy usuwaniu skutków trąby powietrznej, która przeszła tam we wtorek. Wichura zerwała dachy, linie energetyczne, połamała drzewa. Największe straty są we wsiach Stasin i Palikije Pierwsze.
Wójt gminy Wojciechów Artur Markowski powiedział, że w gminie uszkodzonych jest 90 budynków, w tym 29 budynków mieszkalnych. - Cztery budynki mieszkalne mają całkowicie zerwany dach, pozostałe mają mniejsze uszkodzenia. Na budynkach gospodarczych też są zniszczenia dachów, ale są też takie sytuacje, że te budynki gospodarcze, czyli garaże i stodoły, są zawalone - powiedział.
Wojewoda lubelski Przemysław Czarnek przekazał w środę gminie Wojciechów pierwsze środki na wsparcie dla poszkodowanych. Na konto gminy trafiła kwota 192 tys. zł, przeznaczona na wsparcie dla 32 rodzin, którym żywioł odebrał dobytek. Wojewoda zapowiedział, że po oszacowaniu wszystkich strat poszkodowanym będą przekazywane kolejne środki.
REKLAMA
Według wstępnych szacunków wójta gminy Wojciechów wartość strat może przekroczyć 1 mln zł. Jak tłumaczył, oprócz zerwanych i uszkodzonych dachów na budynkach, są też zniszczone m.in. maszyny rolnicze, ciągniki, które były w zawalonych garażach i wiatach.
msze/bb
REKLAMA