W gruncie rzeczy. Kondycja służb ochraniających najważniejsze osoby w Polsce

2019-06-14, 20:44

W gruncie rzeczy. Kondycja służb ochraniających najważniejsze osoby w Polsce
Zdjęcie ilustracyjne. Foto: PAP/Darek Daelmanowicz

Służby chroniące najważniejsze osoby w państwie w ostatnich kilku latach co jakiś czas znajdowały się na cenzurowanym. Działo się to wtedy, gdy dochodziło do incydentów związanych z ochroną VIP-ów, m.in. stłuczek samochodów z nimi na pokładzie. Gen. Andrzej Pawlikowski, w latach 2015-2017 szef Biura Ochrony Rządu, poprzednika Służby Ochrony Państwa, opowiedział w Polskim Radiu 24 m.in. o tym, jaka jest obecnie u nas kondycja takich służb.

Posłuchaj

+
Dodaj do playlisty

4 marca 2016 r. na autostradzie pod Opolem w pędzącej limuzynie z prezydentem Andrzejem Dudą wystrzeliła tylna opona - auto wpadło w poślizg i wypadło z trasy. W lutym 2017 r. na jednej z ulic Oświęcimia doszło do wypadku kolumny przewożącej ówczesną premier Beatę Szydło. Miesiąc wcześniej w Lubiczu Dolnym koło Torunia miał miejsce karambol, w którym uczestniczyło osiem pojazdów, w tym dwa samochody z kolumny żandarmerii wojskowej chroniącej ministra obrony narodowej. Były to najgłośniejsze w ostatnich latach incydenty z udziałem funkcjonariuszy służb chroniących osoby pełniące najważniejsze funkcje w państwie.

Powiązany Artykuł

Witek 1200.jpg
Elżbieta Witek do nowego szefa SOP: rozpoczynamy swoją misję wspólnie

Gen. Andrzej Pawlikowski na pytanie, co sobie myśli, gdy słyszy o kolejnych doniesieniach w mediach o stłuczkach czy wypadkach, w których uczestniczyły auta wiozące ważne osobistości, odpowiedział, że "boli go, że o służbach jest tak głośno". - Prawda jest taka, że im o nich ciszej, tym lepiej dla nich i dla zadań, które wykonują. Niestety, u nas przyjęło się, że dziennikarze i politycy wykorzystują zdarzenia, które nie są korzystne dla danej formacji. To złe, bo różne incydenty mają miejsce wszędzie na świecie i to jest norma - powiedział.

Podkreślił, że funkcjonariusze powinni być tak przygotowywani i szkoleni, by w tego typu przypadkach jak najlepiej zareagowali. - Czyli w sytuacji, kiedy pęknie opona w samochodzie z ważną osobą w państwie na pokładzie, tak panowali na pojazdem, by wyprowadzić go z poślizgu i nie zagrożenia przede wszystkim dla VIP-a, ale także dla siebie, innych funkcjonariuszy i osób trzecich uczestniczących w ruchu drogowym - podkreślił.

Gen. Andrzej Pawlikowski przypomniał pokrótce o tym, jak wygląda proces rekrutacji do służb zajmujących się ochroną najważniejszych osób w kraju. Podał, że wygląda dwutorowo. - Z jednej strony typuje się danego kandydata i namawia do tego, by zasilił szeregi służby. Druga strona jest zaś tradycyjna, czyli kandydat sam składa aplikację i następnie poddawany jest odpowiednim weryfikacjom, po których przejściu przystępuje do służby - powiedział. Zaznaczył, że pretendent powinien być przede wszystkim sprawny fizycznie. - To podstawowa domena funkcjonariusza. Do tego oczywiście dochodzi sprawność umysłowa, czyli kwestia analizowania i zbierania informacji, a następnie podejmowania słusznych decyzji - powiedział.

Gość audycji "W gruncie rzeczy" przypomniał, że od momentu transformacji ustrojowej w Polsce obserwuje okres rozwoju służb specjalnych. Jego zdaniem wiele spraw zostało na tym polu zaniechanych. - Głównie chodzi tu o finanse. Nie martwię się zaś o szkolenia, bo od samego początku szefowie Biura Ochrony Rządu dbali o to, żeby funkcjonariusze wyszkoleni na jak najwyższym poziomie - podkreślił gen. Andrzej Pawlikowski.

Audycję "W gruncie rzeczy" prowadził Rafał Dudkiewicz.

Polskie Radio 24/bb

-------------------------------------

Data emisji: 14.06.2019

Godzina emisji: 20.06

Polecane

Wróć do strony głównej