D. Piontkowski: jeśli braknie miejsc w szkołach, to zostaną stworzone nowe oddziały
- To samorządy odpowiadają za rekrutację na swoim terenie. One decydują o tym, ile miejsc jest w poszczególnych typach szkół. MEN zbiera tylko dane poprzez kuratorów. Minister edukacji nigdy nie powiedział, że samorządy mają zabronione tworzenie nowych szkół i oddziałów - powiedział w Polsat News minister edukacji narodowej Dariusz Piontkowski.
2019-07-16, 09:34
- We wtorek ogłaszane są pierwsze wyniki rekrutacji do szkół średnich
- Niektórzy uczniowie nie dostali się do szkół pierwszego wyboru
- Szef MEN: to samorządy odpowiadają za organizację szkół
- D. Piontkowski: uczniowie mają obowiązek szkolny, samorządy muszą im go umożliwić
- D. Piontkowski: jeśli okaże się, że brakuje miejsc, samorządy będą musiały stworzyć nowe oddziały
Dariusz Piontkowski był pytany na antenie Polsat News m.in. o to, czy po ogłoszeniu przez szkoły średnie list przyjętych uczniów spodziewa się fali krytyki.
Powiązany Artykuł
Rekrutacja do szkół średnich 2019/2020. Koniec pierwszej tury
- Nie widzę powodu, dla którego miałbym być krytykowany. Przypomnę, że organizatorem naboru do szkół są samorządy. To one decydują, ile miejsc jest w poszczególnych typach szkół. My jako ministerstwo tylko i wyłącznie zbieramy informacje w skali całego kraju i to nie samodzielnie, tylko poprzez kuratorów, bo organem, który prowadzi nabór do szkół, organizuje go, są poszczególne samorządy - powiedział Dariusz Piontkowski.
Obowiązek szkolny a zobowiązania samorządów
Szef MEN przypomniał, że zgodnie z polskim prawem każdy uczeń do 18. roku życia "ma nie tylko prawo, ale wręcz obowiązek nauki". - Dlatego samorządy są zobowiązane do tego, aby przygotować miejsce - podkreślił.
>>> [CZYTAJ WIĘCEJ] Dariusz Piontkowski: samorządy miały się przygotować na podwójny rocznik
- Gdyby po pierwszej rekrutacji nawet okazało się, że w którymś samorządzie brakuje miejsc w klasach licealnych, technikach czy szkołach branżowych dla uczniów, to ten samorząd ma prawo i obowiązek, aby stworzyć nowe oddziały, w których te dzieci mogą się uczyć - zaznaczył.
Jednocześnie zapewnił: "Wszyscy uczniowie znajdą swoje miejsce w szkołach średnich".
Uczniowie wzajemnie się blokują
Szef MEN podkreślił, że w części województw ogłoszono już wyniki rekrutacji. - Tak jak co roku jakaś grupa uczniów nie dostała się do szkoły, ponieważ inni uczniowie, którzy wielokrotnie wskazywali szkoły, w których chcieliby się uczyć, spowodowali, że część uczniów, tak jak i w poprzednich latach, po pierwszym etapie naboru nie znalazła jeszcze swojej szkoły - mówił.
Ocenił, że tegoroczna sytuacja nie jest nadzwyczajna. Problemy związane z pierwszym etapem naboru wynikają - jego zdaniem - z faktu, że w części miast młodzież może składać bardzo dużą liczbę aplikacji do wybranych przez siebie szkół.
>>> [CZYTAJ WIĘCEJ] Szef MEN: nie ma poważniejszego problemu z rekrutacją do szkół
- Przypomnę, że w ubiegłych latach najczęściej samorządy pozwalały uczniom, którzy ukończyli gimnazjum, a wcześniej szkoły podstawowe, aby składali tylko do trzech szkół swoje aplikacje - powiedział. Dodał, że w tym roku część samorządów pozwoliła na to, by uczniowie składali aplikacje do takiej liczby szkół, ile jest ich w danym mieście. Tak jest na przykład w Warszawie. W jego ocenie spowodowało to sytuację, w której uczeń "częściowo przynajmniej blokował miejsca dla swoich koleżanek i kolegów".
REKLAMA
Problem występujący co roku
Dariusz Piontkowski uspokajał, że co roku powtarza się ten sam problem związany z wyborem wymarzonego liceum. - Jest zawsze pewna grupa uczniów, która składa swoją aplikacje do wielu szkół. Okazuje się, że ma nieco słabsze wyniki niż uczniowie w tym samym roczniku, którzy ubiegają się o miejsce w szkołach. Po pierwszym etapie rekrutacji niestety nie zakwalifikowali się do żadnej ze szkół. W związku z tym muszą uczestniczyć w drugim etapie rekrutacji - powiedział.
>>> [CZYTAJ WIĘCEJ] Urszula Rusecka: opozycja straszy Polaków i prowadzi nagonkę na edukację
W jego ocenie, gdyby młodzież nie miała możliwości aplikowania do tak dużej liczby szkół, "to prawdopodobnie liczba tych, którzy nie dostali się w pierwszej rekrutacji, byłaby mniejsza".
Dariusz Piontkowski: samorządy miały czas na przygotowanie się do tego roku
Minister edukacji był proszony również o odniesienie się do zarzutów dotyczących chaosu w szkołach, związanego z ich remontami i np. adaptowaniem stołówek na klasy.
- Po pierwsze o tym, że reforma strukturalna dotrze do szkół średnich, było już wiadomo kilka lat temu. Samorządy, gdy układały sieć szkół, (...) mogły skorzystać z tego, że gimnazja są wygaszane i duża część tych gimnazjów mogła być przekształcona w szkoły średnie. W ten sposób stworzono by dodatkowe miejsca nauki dla uczniów i duża część samorządów z tego by skorzystała - podkreślił.
mbl
REKLAMA