Hrapkowicz: "Boże Ciało" inteligentnie mówi o wspólnocie, duchowości i cielesności
- Wydaje mi się, że Jan Komasa jako reżyser potrafi w dobrym amerykańskim stylu atrakcyjnie, inteligentnie opowiadać w kinie. Amerykańska Akademia Filmowa jak najbardziej to doceniła - powiedział krytyk filmowy Błażej Hrapkowicz, komentując nominację do Oscara dla filmu "Boże Ciało".
2020-01-13, 17:12
Błażej Hrapkowicz stwierdził, że "dużo się mówiło, że ten film ma bardzo duże szanse na nominacje ze względu na dużą kampanię reklamową i dobre recenzje w Stanach". Zwrócił uwagę, że jest to kolejna w ostatnich latach nominacja dla polskiego filmu, ale tym razem nie jest to film Pawła Pawlikowskiego, "który ostatnio zmonopolizował kwestię nominacji oscarowych".
Powiązany Artykuł
Piotr Gliński: nominacja dla "Bożego Ciała" świadczy o sile polskiej kultury
Hrapkowicz ocenił, że "Boże Ciało" "jest świetnym, bardzo dobrze i atrakcyjnie opowiedzianym filmem, który inteligentnie i w bardzo zniuansowany sposób mówi o wielu rzeczach - o wspólnocie, o duchowości, o cielesności". - Wydaje mi się, że Jan Komasa jako reżyser potrafi w dobrym amerykańskim stylu atrakcyjnie, inteligentnie opowiadać w kinie. Amerykańska Akademia Filmowa jak najbardziej to doceniła - dodał.
>>> [CZYTAJ TAKŻE] Producent "Bożego Ciała": ten kameralny film ma wielką moc
Hrapkowicz zwrócił uwagę na film "Jojo Rabbit" Nowozelandczyka Taikiego Waititiego, który otrzymał sześć nominacji, m.in. w kategorii najlepszy film. Przypomniał, że Waititi zaczynał od kręcenia dosyć ekscentrycznych komedii i dokumentów, później zrobił film "Thor: Ragnarok", dzięki czemu wszedł do pierwszej ligi hollywoodzkiej. - "Jojo Rabbit" to z jednej strony opowieść o dojrzewaniu, co Amerykanie znają i lubią. Z drugiej strony to film, w którym głównym bohaterem jest chłopiec należący do Hitlerjugend, którego wyimaginowanym przyjacielem jest Adolf Hitler - opowiadał.
REKLAMA
Hrapkowicz ocenił poczucie humoru, które Waititi prezentuje w tym filmie, jako ekscentryczne i trochę niepoprawne. - Bardzo się cieszę, że tego rodzaju kino też zostało docenione - powiedział.
Powiązany Artykuł
"Boże Ciało" Jana Komasy z nominacją do Oscara. Wśród faworytów "Joker"
Zdaniem Hrapkowicza nominacje dla filmów "Pewnego razu...w Hollywood" Quentina Tarantino, "1917" Sama Mendesa, "Joker" Todda Phillipsa oraz "Historia małżeńska" Noah Baumbach nie są zaskoczeniem. - To były tytuły typowane do nominacji w głównych kategoriach - wyjaśnił.
Krytyk wyraził żal, że Greta Gerwig, która dostała nominację w kategorii najlepszy scenariusz adaptowany, a sam film "Małe Kobietki" został nominowany jako najlepszy film, nie ma nominacji reżyserskiej. - Wydaje mi się, że to była kolejna okazja, żeby chociaż troszkę poprawić statystyki w Hollywood, gdzie kobiety są niestety bardzo rzadko nominowane w najważniejszych kategoriach. Szkoda więc, że Gerwig została pominięta - powiedział.
"Akademia nie ma żadnych uprzedzeń wobec Netflixa"
REKLAMA
Jeśli chodzi o filmy Netflixa, (w tym roku nominowane są "Historia małżeńska", "Irlandczyk" oraz "Dwóch papieży") to według Hrapkowicza, Akademia nie ma wobec nich żadnych uprzedzeń. - Netflix bardzo dba, żeby autorami ich produkcji byli ambitni twórcy światowego kina - dodał.
- Netflix wpuszcza filmy do kin choćby na dwa, trzy tygodnie, bo zgodnie z regulaminem, żeby film w ogóle mógł ubiegać się o nominację do Oscara, musi przynajmniej tyle czasu być w regularnej dystrybucji kinowej - tłumaczył krytyk. - Jak widać jest to skuteczna strategia i myślę, ze filmy Netflixowe są już bardzo obecne w pejzażu kina, a być może będą zyskiwały w przyszłości większą rangę - dodał.
paw/
REKLAMA