Praca zdalna, izolacja całych miast. Tak może wyglądać życie w czasach koronawirusa

Obawa przed koronawirusem jest coraz większa. Choć do Polski jeszcze nie dotarł, kwestią czasu jest, kiedy to się stanie. - Kwarantanna funkcjonuje już w tej chwili, osoby powracające z terenów zagrożonych są poddawane izolacji. Jeśli chodzi zaś o izolację całego miasta, to też się może wydarzyć. We Włoszech taka sytuacja ma już miejsce - mówi w rozmowie z portalem PolskieRadio24.pl prof. Krzysztof Pyrć, wirusolog z Małopolskiego Centrum Biotechnologii Uniwersytetu Jagiellońskiego.

2020-02-27, 21:00

Praca zdalna, izolacja całych miast. Tak może wyglądać życie w czasach koronawirusa

Koronawirus powoduje ogromne zagrożenie i nic dziwnego, że zdominował temat rozmów. Nie ma godziny, by nie docierały kolejne nowe informacje odnośnie liczby zarażonych czy zmarłych z powodu wirusa z Chin. W Polsce nie odnotowano jeszcze zakażenia koronawirusem, ale - jak przyznał to sam minister zdrowia Łukasz Szumowski - pewne jest, że dotrze on do naszego kraju.

Powiązany Artykuł

1200.jpg
Koronawirusem można zakazić się ponownie? Epidemiolog tłumaczy

W 1963 r. z powodu epidemii wirusa czarnej ospy zamknięto Wrocław. W powojennej historii Polski był to jedyny przypadek, kiedy aby powstrzymać rozprzestrzenianie się groźnej, śmiertelnej choroby, zdecydowano się na izolację miasta. Dzięki takim radykalnym krokom udało się opanować sytuację, a blokada stolicy dzisiejszego woj. dolnośląskiego trwała aż 95 dni. Czy może nam dziś grozić podobny scenariusz, gdyby w jednym miejscu wykryto kilka zakażeń koronawirusem? Skąd on się wziął zdaniem naukowców? Na jakim etapie są badania w kierunku powstrzymania koronawirusa i znalezienia skutecznego przeciwko niemu leku? Zapraszamy do rozmowy z prof. Krzysztofem Pyrciem, wirusologiem z Małopolskiego Centrum Biotechnologii Uniwersytetu Jagiellońskiego.

Bartłomiej Bitner: Koronawirus w Polsce prędzej czy później się pojawi. Czy może nam grozić powtórka z sytuacji z 1963 r., kiedy z powodu epidemii czarnej ospy zamknięto Wrocław i wprowadzono tam kwarantannę?

Prof. Krzysztof Pyrć: Nie można porównywać koronawirusa do czarnej ospy, który powodował znacznie poważniejszą chorobę. Ale jeżeli chodzi o same środki zaradcze, czyli kwarantannę, izolację, to są to standardowe sposoby radzenia sobie z chorobami zakaźnymi. Od dawna są wykorzystywane i stanowią skuteczną broń w momencie, kiedy nie dysponujemy jeszcze innymi, bardziej skutecznymi środkami przeciwdziałania.

A więc gdyby się zdarzyło wykrycie kilku zakażeń koronawirusem w Polsce w jednym miejscu, mogłyby zostać podjęte podobne kroki, jak 57 lat temu na Dolnym Śląsku.

Powiązany Artykuł

Szumowski 1200 pap.jpg
Minister zdrowia: nie ma potwierdzonego przypadku koronawirusa w Polsce, ale to kwestia czasu

Kwarantanna funkcjonuje już w tej chwili – osoby powracające z terenów zagrożonych są poddawane izolacji. Nie polega to na zamknięciu kogoś jak w "więzieniu", tylko na izolacji tej osoby od innych osób, które mogą być wrażliwe na zakażenie. Ta izolacja może się odbywać w różnych miejscach, włączając w to dom i nie musi powodować znacznego dyskomfortu. Pan pyta również o izolację całego miasta. To też się może wydarzyć - we Włoszech taka sytuacja ma już miejsce.

REKLAMA

Czy włoski scenariusz jest u nas bardzo prawdopodobny?

Uważam, że jeżeli będzie potrzeba, to powinny zostać wydzielone takie strefy. Pytanie, czy stanie się to konieczne.

Tego raczej nie da się teraz określić.

Absolutnie. W tym momencie wszelkie przewidywania są jedynie zgadywankami.

Czy w związku z tym, że koronawirus dociera do coraz większej liczby krajów, może dojść do takiej sytuacji, że zdaniem pracodawców najbezpieczniej będzie, jak zaczniemy pracować zdalnie z domów?

>>>[CZYTAJ TAKŻE] Koronawirus. Wróciłeś z ogniska epidemicznego - nie wracaj do pracy

Rozwój sytuacji w innych krajach pokazuje, że w pewnym momencie może to być dobry pomysł, żeby kontakty między ludźmi ograniczyć do minimum. W jakiej skali - to pokaże czas. Ale wydaje mi się, że akurat praca zdalna z domu to coś, do czego w sytuacji potencjalnego zagrożenia wiele osób będzie dążyło.

REKLAMA

Krążą różne wersje, skąd wziął się koronawirus. Według jednej z nich choroba wywołana tym wirusem wzięła się od nietoperza. Jakie pana zdaniem jest rzeczywiste źródło koronawirusa?

Powiązany Artykuł

wirus 1200.jpg
Epidemia koronawirusa. Ekspert: nie ma potrzeby stosowania masek ochronnych przez osoby zdrowe

Większość koronawirusów swój początek ma u nietoperzy. Jednak ludzie z tymi zwierzętami rzadko się spotykają i ryzyko zakażenia się od nich jest stosunkowo małe. W przypadku koronawirusów do tej pory właściwie zawsze występował jakiś gospodarz pośredni.

A więc to prawda, że koronawirus mógł się wziąć od nietoperza.

Tylko że nie od jego zjedzenia. Zresztą na marginesie - ten film ukazujący jedzenie nietoperza, który pewnie nadal wędruje po sieci, jest nie do końca prawdziwy, bo pochodzi nie z tego miejsca i nie z tego czasu. Przypuszcza się, że koronawirus faktycznie pochodzi od nietoperzy, jednak nie przeniósł się z nich bezpośrednio. Prawdopodobnie wiele lat temu przeniósł się na inne zwierzę, będące pośrednikiem pomiędzy nietoperzami a ludźmi. Jak na razie najbardziej prawdopodobne jest, że tym pośrednikiem był łuskowiec.

Łuskowiec?

Tak. To ssak, który jak ssak nie wygląda, ponieważ pokryty jest łuskami. W niektórych częściach świata, włączając w to Chiny, zwierzę to traktowane jest jako źródło mięsa, a jego łuski wykorzystywane są w medycynie tradycyjnej. Przypuszcza się, że właśnie przez bliski kontakt ludzi z łuskowcami w Państwie Środka doszło do przeniesienia się koronawirusa na człowieka.

Pod koniec stycznia mówił pan, że naukowcy rozpoczęli badania nad nowym koronawirusem i że znany jest już jego genom. Co się zmieniło od tamtej pory?

Powiązany Artykuł

1200_koronawirus_PAP.jpg
Koronawirus i bezpieczeństwo uczniów. Przygotowano procedury dla szkół

Profilaktyka przed koronawirusem (opr. Adam Ziemienowicz)

REKLAMA

Genom koronawirusa poznano w połowie stycznia, natomiast obecnie wiemy już znacznie więcej. Znamy strukturę części białek tego wirusa, znamy strukturę samego wirusa, a także wiemy, co jest receptorem dla tego wirusa. Mamy pierwsze dane dotyczące biologii zakażenia, pierwsze badania laboratoryjne pokazują już skuteczność albo brak skuteczności niektórych leków. Część tych leków wchodzi już do badań klinicznych – mówię tutaj o lekach, które zostały opracowane wcześniej, często zupełnie w innym celu. Wiemy, że są bezpieczne, ale nie wiemy, czy będą skuteczne. Właśnie próby kliniczne nam to pokażą. Jeśli chodzi o inne badania, to trudno jest nawet wszystkie wymienić. Prowadzone są badania dotyczące samej choroby, mechanizmów zakażenia czy patogenezy. Dzięki temu wiemy coraz więcej.

>>>[CZYTAJ RÓWNIEŻ] Koronawirus we Włoszech. MSZ odradza Polakom podróże do 11 gmin

Czy w takim razie można stwierdzić, że jest już bliżej niż dalej do stworzenia skutecznego leku przeciwko koronawirusowi?

To, że bliżej - na pewno. Wciąż jednak nie wiadomo jak blisko. Tak naprawdę nie chodzi o stworzenie nowego leku od zera, bo to proces niezwykle czasochłonny. Potrzebny jest lek, który już istnieje. W tak krótkim czasie jedynie sprawdzamy, jak wygląda nasz arsenał.

Powiązany Artykuł

Ospa_663x364.png
57 lat temu czarna ospa zaatakowała Wrocław

Ile czasu na to potrzeba?

Fakt, że coś działa w laboratorium, nie oznacza, że będzie skuteczne u pacjenta. Konieczne jest więc potwierdzenie skuteczności danych leków w warunkach klinicznych. Teraz takie prace właśnie się rozpoczynają. Mówimy tutaj o tygodniach lub miesiącach do pierwszych pewnych danych.

REKLAMA

Nie da się tego bardziej sprecyzować?

Nie. Wszystko zależy od wielu czynników, m.in. od liczby pacjentów, którym podano lek. Trzeba poczekać, aż całkowicie wyzdrowieją. Tego nie da się przyspieszyć. Dopiero po tym będzie można stwierdzić, czy dany lek zadziałał.

Ale do końca roku chyba powinno się udać znaleźć skuteczny lek w walce z koronawirusem?

Wszyscy mamy taką nadzieję. Cały świat pracuje nad tym, żeby to się udało. Ale podkreślam, to nie są proste sprawy. Tu nic nie da np. dłuższa praca w laboratorium. Naukowcy mają różne pomysły przeciwdziałania koronawirusowi i teraz je sprawdzają. I dopiero rzeczywistość pokaże, czy te pomysły są słuszne, czy jeszcze trzeba je dopracować.

Rozmawiał Bartłomiej Bitner, portal PolskieRadio24.pl

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej