Sędzia Stępkowski: w świetle konstytucji to prezydent jest decydentem, a sędziowie wskazują swoje preferencje
- W świetle konstytucji to prezydent jest decydentem, sędziowie zaś wskazują swoje preferencje, zawężając prezydentowi wybór do pięciu kandydatów na pierwszego prezesa Sądu Najwyższego - podkreślił w czwartkowym "Naszym Dzienniku" p.o. pierwszy prezes Sądu Najwyższego Aleksander Stępkowski.
2020-05-21, 06:57
Powiązany Artykuł
Obrady zgromadzenia SN. Aleksander Stępkowski: jest kilkaset pytań do kandydujących na I Prezesa
Pytany w "Naszym Dzienniku", czemu procedura wyłonienia kandydatów na nowego pierwszego prezesa Sądu Najwyższego się przeciąga, Stępkowski powiedział: "przeczytałem wypowiedź prof. Włodzimierza Wróbla, sędziego SN znanego ze swej nieustępliwości w sprzeciwie wobec zmian w SN, który stwierdził, że Zgromadzenie Ogólne Sędziów SN nie chce być notariuszem, ale chce decydować o obsadzie stanowiska pierwszego prezesa. Myślę, że to dobre streszczenie istoty problemu".
- Polega ona na tym, że treść zarówno Konstytucji, jak i ustawy o SN nie odpowiada obecnej większości sędziów SN. Konstytucja przyznaje bowiem kompetencję do mianowania pierwszego prezesa prezydentowi RP - tłumaczył dziennikowi p.o. pierwszy prezes SN. Dodał, że "sędziowie, stanowiący większość Zgromadzenia Ogólnego chcieliby natomiast uczynić tę konstytucyjną kompetencję prezydenta czczą formalnością - potwierdzeniem decyzji podjętej przez sędziowską oligarchię". Tymczasem - przekonywał - "to mandat, jakiego udzielili obywatele prezydentowi w akcie wyborczym, nadaje demokratyczną legitymizację władzy sądowniczej, w tym i władzy pierwszego prezesa SN".
"To prezydent jest decydentem"
- W świetle konstytucji to prezydent jest decydentem, sędziowie zaś wskazują swoje preferencje, zawężając prezydentowi wybór do pięciu kandydatów - podkreślił w "Naszym Dzienniku".
Dopytywany, kto ma największe szanse zostać pierwszym prezesem SN, Stępkowski odparł, że nie wie, czym prezydent będzie się kierował, dokonując wyboru. - Jednocześnie nie sposób przewidzieć, jak będzie wyglądała ta lista pięciu kandydatów, których przedstawi Zgromadzenie - dodał.
- Sędzia Kamil Zaradkiewicz domagał się zmian w regulaminie SN, tak aby ułatwić wybór pierwszego prezesa. W ocenie pana profesora jest to konieczne? - zapytano w "Naszym Dzienniku".
"Nieprecyzyjne przedstawienie intencji sędziego Zaradkiewicza"
Na pytanie to Stępkowski odpowiedział, że "to chyba nie jest do końca precyzyjne przedstawienie intencji sędziego Zaradkiewicza". - Zwrócił się on do prezydenta, by wyjść naprzeciw postulatom większości domagającej się doprecyzowania regulaminu. Padały przy tym zapewnienia, że przy wcześniejszych wyborach obowiązywał precyzyjniejszy regulamin - mówił. Po jego analizie - dodał - "okazało się, że wszystkie jego postanowienia znalazły wyraz w ustawie o SN albo w regulaminie SN".
- Musimy sobie zdawać sprawę, że w obecnej atmosferze konfrontacji każdy przepis może być przyczynkiem do mnożenia wątpliwości. Uważam, że rozwiązaniem jest obniżenie temperatury sporu, nie zaś mnożenie regulacji - dodał Stępkowski w "Naszym Dzienniku".
Zapytany o negatywną opinię Komisji Europejskiej na temat reformy sądownictwa w Polsce, Stępkowski podkreślił w rozmowie z gazetą, że "kształtowanie ustroju władzy sądowniczej nie należy do kompetencji przekazanych Unii Europejskiej". - Unii musi jednak zależeć na tym, by narodowy system sądowniczy zapewniał skuteczność prawu europejskiemu, do czego kraje członkowskie, w tym również Polska zobowiązały się w traktatach - powiedział.
dn
REKLAMA
REKLAMA