Polskie samorządy ukarane za "strefy wolne od LGBT". Ideologia wygrywa z logiką?

2020-07-29, 15:35

Polskie samorządy ukarane za "strefy wolne od LGBT". Ideologia wygrywa z logiką?
Doczepianie tabliczki "strefa wolna od LGBT". Żabieniec - wjazd do Piaseczna. Foto: Twitter/Patryk "Skju" Sykut

Sześć polskich samorządów nie dostało unijnych funduszy w programie "Partnerstwo miast". Ich wnioski nie miały braków formalnych, nie przegrały z innymi projektami. Unijna komisarz ds. równości poinformowała wprost, że powodem są kwestie ideologiczne - promowania wartości rodzinnych, a nie LGBT. To niebezpieczny precedens podszyty emocjami w miejscu, gdzie powinny decydować fakty.

We wtorek unijna komisarz ds. równości Helena Dalli poinformowała, że odrzucono sześć wniosków o środki na projekty w ramach unijnego programu "Partnerstwo miast". W ich składanie, jak poinformowała komisarz zaangażowane były polskie władze lokalne, które przyjęły rezolucje dotyczące "stref wolnych od LGBT" lub "praw rodzinnych".

Powiązany Artykuł

1200_rodzina_shutterstock.jpg
Mec. Jerzy Kwaśniewski: po raz pierwszy wysoki urzędnik UE mówi wprost, że "wartości rodzinne" nie są w Unii akceptowane

"Państwa członkowskie i władze państwowe muszą szanować unijne wartości i prawa podstawowe. Dlatego sześć wniosków o partnerstwo miast, w których składanie były zaangażowane polskie władze, które przyjęły rezolucje dotyczące »stref wolnych od LGBTI« lub »praw rodzinnych«, zostało odrzuconych" - napisała na Twitterze komisarz.

Symboliczne uchwały

W Polsce około 100 miast, gmin, powiatów i samorządów wojewódzkich przyjęło zapisy sprzeciwiające się szerzeniu ideologii LGBT lub wzywających do powstrzymania się od udzielania pomocy finansowej organizacjom pozarządowym działającym na rzecz równouprawnienia. Są to jednak uchwały symboliczne, niewiążące.

Podobnie symboliczna była tablica z tekstem "Strefa wolna od LGBT" wieszana na początku roku przez aktywistę Barta Staszewskiego przy znakach z nazwami miejscowości, gdzie samorządy podjęły taką uchwałę.

Brak zrozumienia

Nie poznał się na tym europoseł Guy Verhofstadt, który załączając zdjęcia tablicy pisał na Twitterze, że "wywraca mu się żołądek". "Wzywam Komisję Europejską do podjęcia natychmiastowych działań przeciwko tym obrzydliwym praktykom oraz przeciwko polskim władzom, które umieściły te znaki przeciw LGBTI+" - pisał Verhofstadt. Po fali komentarzy, że dał się nabrać, wpis usunął. 

Verhofstadt czuł zapewne, że idzie za ciosem. Pod koniec 2019 r. Parlament Europejski przyjął rezolucję potępiającą dyskryminację i mowę nienawiści oraz "strefy wolne od LGBT". 

Apel do Komisji Europejskiej

W rezolucji znalazła się krytyka tego, że w Polsce "w niewiążących uchwałach wzywa się samorządy lokalne do powstrzymania się od podejmowania jakichkolwiek działań na rzecz tolerancji wobec osób LGBTI oraz do unikania udzielania pomocy finansowej organizacjom pozarządowym działającym na rzecz równouprawnienia".

Jednocześnie europosłowie wezwali Komisję Europejską do monitorowania sposobu wykorzystania wszystkich funduszy UE, do przypominania zainteresowanym stronom o zasadzie niedyskryminacji oraz że fundusze te nie mogą być wykorzystywane do celów dyskryminacyjnych.

Ideologiczne widzimisię

Czy tamten apel PE o monitorowanie wykorzystania unijnych środków miał wpływ na obecną decyzję Komisji o nieprzyznaniu środków wnioskodawcom z Polski? Czy symboliczna uchwała samorządu, może być powodem do całkiem już rzeczywistego odcięcia od unijnych funduszy? 

Zdecydowane stanowisko w tej sprawie zajął Janusz Kowalski, wiceminister aktywów państwowych. - Oczekujemy stanowczej reakcji ministra spraw zagranicznych na odrzucenie polskich projektów w związku ze "strefami wolnymi od ideologii LGBT" - powiedział w środę na antenie Polsat News.

Jak dodał, "nie ma zgody na to, żeby urzędnicy brukselscy, ze względu na swoje widzimisię ideologiczne odbierali Polsce, polskim samorządom pieniądze, nie ma na to naszej zgody".

Głos w sprawie zabrał też Zbiginiew Ziobro.

Zobowiązanie moralne

Warto też wspomnieć, że autorzy Samorządowej Karty Praw Rodzin, która jest przyjmowana przez radnych, a do której nawiązuje też komisarz Helena Dalli, sami podkreślają, że "SKPR ma charakter zobowiązania moralnego, a nie prawnego". 

"SKPR nie wyklucza ani nie dyskryminuje żadnej grupy mieszkańców. Ochrona i opieka nad małżeństwem jako związkiem kobiety i mężczyzny, rodziną, macierzyństwem i rodzicielstwem, a także uwzględnianie dobra rodziny w polityce społecznej i gospodarczej stanowią realizację przepisów Konstytucji RP" - czytamy na stronie kartarodzin.pl.

Samorządowa Karta Praw Rodziny przyjęta przez gminę Odrzywół

W jej treści nie znajdziemy hasła LGBT, jest sformułowanie o "standardach wzmacniających rodzinę i małżeństwo" w kontekście samorządowych konkursów oraz "wykluczaniu przeznaczania środków na działania podważające konstytucyjne fundamenty prawa rodzinnego lub godzące w prawa obywateli".

Karta kładzie za to nacisk na to, aby rodzice mieli prawo decyzji, z jakimi organizacjami ich dzieci zetkną się w szkole. 

Prywatna sfera życia

Z kolei w uchwałach o "wolności od ideologii LGBT" znajduje się zapis, że samorząd nie będzie ingerować w prywatną sferę życia polskich rodzin. Jako przykład podaje się "funkcjonariuszy politycznej poprawności" w szkołach tzw. latarników i wczesną seksualizację dzieci zgodnie z wytycznymi WHO.

Czy można w tym przypadku mówić o dyskryminacji? Część sądów uważa, że tak i po skargach Rzecznika Praw Obywatelskich Adama Bodnara unieważniło uchwały np. w Istebnej i Klwowie, tłumacząc, że za skrótem kryją się ludzie, a wszyscy są wobec prawa równi i wszyscy mają prawo do równego traktowania przez władze publiczne.

"Strefa wolna od LGBT" czy podobne hasło może przemawiać do wyobraźni. Ten skrót myślowy nie opisuje jednak dokładnie rzeczywistości, nie oddaje stanu faktycznego. Łatwo tu o niedopowiedzenia, manipulacje, błędną interpretację. Temat na pewno jest delikatny, dotyka intymnej sfery życia człowieka. Dlatego tym bardziej nie powinno tu być miejsca na miejsca dezinformację. 

fc

Polecane

Wróć do strony głównej