Bałtyk to skansen drewnianych wraków okrętów

2020-08-03, 13:15

Bałtyk to skansen drewnianych wraków okrętów
drewniany kadłub galeonu "Vasa" podniesiony z dna Bałtyku po 333 latach. Foto: muzeum Vasy w Sztokholmie

Dno Morza Bałtyckiego w obrębie naszych wód terytorialnych, usiane jest ponad 2 tysiącami zatopionych statków i okrętów. Wraki  XVII-wiecznych galeonów i średniowiecznych karak o drewnianych kadłubach, są zachowane we wręcz znakomitym stanie, niespotykanym w innych akwenach świata.

O tym, jak Bałtyk konserwuje drewniane wraki, możemy się przekonać, oglądając szwedzki galeon "Vasa", który eksponowany jest w sztokholmskim muzeum.

Ten zaprojektowany według holenderskich planów największy okręt floty króla Gustawa II Adolfa z dynastii Wazów, był szykowany do wojny z Polską o Inflanty. Szwedom bardzo się śpieszyło po przegranej Bitwie pod Oliwą z 28 listopada 1627 roku, gdy zwyciężyła polska flota Zygmunta III Wazy, który starał się odzyskać szwedzki tron.

Galeon "Vasa" zatonął 10 sierpnia 1628 roku, podczas dziewiczego rejsu z powodu zbyt małego balastu, otwartych furt działowych w kadłubie oraz złego rozmieszczenia ciężkiej artylerii na górnych pokładach.

Gdy "Vasa" zatonął  wszystkie błędy konstrukcyjne zarzucono na barki nieżyjącego już projektanta żaglowca, choć to wola szwedzkiego króla, aby miał jak najwięcej armat doprowadziła do tragedii w zatoce sztokholmskiej.

Gdy w latach 50. XX wieku trafiono na jego wrak, był w tak doskonałym stanie, że po 333 latach - w roku 1961 - wydobyto na powierzchnię jego kadłub.

"Solen"

Gdy w latach 60. i 70. XX wieku gdańskie Narodowe Muzeum Morskie badało wrak szwedzkiego okrętu "Solen", który zatonął 28 listopada 1627 roku podczas zwycięskiej dla polskiej floty Bitwy pod Oliwą, natrafiono na znakomicie zachowane fragmenty kadłuba, pomimo że jednostka została wysadzona przez załogę, aby nie zdobyli jej Polacy z okrętu "Wodnik".

Podczas podwodnej eksploracji dna nurkowie natrafili na dwa szkielety. W ich czaszkach, pomimo upływu ponad 300 lat, widać było zachowane fragmenty mózgu. Pisał o tym w latach 70. XX wieku miesięcznik "Morze", wydawany w latach 1924-2000.

Po badaniach archeologicznych i antropologicznych ustalono, że są to szczątki marynarzy z "Solena". Ich zrekonstruowane metodami kryminalistycznymi podobizny można było podziwiać w Narodowym Muzeum Morskim. A ich doczesne szczątki spoczęły na wojskowym cmentarzu.

W muzeum zgromadzono 20 wydobytych z wraku armat oraz inne bezcenne pamiątki takie jak przedmioty codziennego użytku marynarzy i oficerów z XVII wieku. 

 W gdańskich spichrzach, w oddziale Narodowego Muzeum Morskiego (tzw. Ołowianka), jest wystawiany fragment kadłuba i pokładu szwedzkiego żaglowca z dwoma XVII-wiecznymi oryginalnymi armatami z "Solena".

Przy jego odtworzeniu wykorzystano informacje o szwedzkich okrętach z epoki pochodzące z badań nad sztokholmskim galeonem "Vasa".

"Miedziowiec"

Narodowe Muzeum Morskie przygotowało cyfrowy zbiór fotografii 3D wraków z Zatoki Gdańskiej, który można oglądać na stronie http://www.wsw.nmm.pl

W muzeum możemy też zobaczyć duży fragment burty oraz ładunku XV-wiecznego statku nazwanego - od ładunku, który przewoził - "miedziowcem". Na jego wrak natrafiono podczas prac przy Porcie Północnym w roku 1969.

Jest on kolejnym dowodem na niezwykłe właściwości wód Bałtyku, które doskonale konserwują drewniane okręty. Spowodowane jest to niską temperaturą morza, minimalnym poziomem nasycenia tlenem i zasoleniem mniejszym niż w innych morskich akwenach. A przede wszystkim brakiem świdrowca okrętowego, czyli małża, który pożera drewniane kadłuby wraków.

Na dnie polskiego Bałtyku wciąż natrafia się na dobrze zachowane wraki żaglowców z XVII, XVIII i XIX wieku, a także na drewniane fragmenty łodzi Słowian.

PR24/ Stanisław Brzeg-Wieluński  


Polecane

Wróć do strony głównej