Mateusz Morawiecki - największy problem Łukaszenki
Białoruska opozycja nie stanowi wielkiej siły, nie ma na siebie pomysłu i jest słabo zorganizowana. Jej nieformalna liderka Swiatłana Cichanouska nie jest wytrawnym politykiem i działa bardziej pod wpływem impulsu niż dalekosiężnej strategii. Najgroźniejszym przeciwnikiem dla białoruskiego reżimu jest Mateusz Morawiecki, szef polskiego rządu, który wyrósł na jednego z najważniejszych rozgrywających w Unii Europejskiej - pisze Miłosz Manasterski w felietonie dla Polskiego Radia 24.
2020-10-03, 12:33
Spróbujmy sobie wyobrazić inny rozwój wydarzeń. 9 sierpnia reżim Łukaszenki fałszuje wybory, które oficjalnie wygrywa dotychczasowy prezydent kraju. Oburzeni Białorusini wychodzą na ulice, na których czekają już przygotowani do obrony reżimu żołnierze OMON-u. Po krwawo stłumionych protestach unijni dyplomaci wyrażają swoje oburzenie… na Twitterze. Na powakacyjnym szczycie w połowie września pojawia się dyskusja o konieczności zajęcia przez UE wspólnego stanowiska w sprawie Białorusi. W tym czasie protesty zaczynają wygasać, białoruskie więzienia są przepełnione protestującymi a wszyscy liderzy opozycji znajdują się na emigracji. Mińskie ulice patrolują białoruscy milicjanci, którym towarzyszą żołnierze w mundurach bez insygniów – bratnia pomoc przysłana ze Wschodu na prośbę i zaproszenie dyktatora. Milczenie Unii Europejskiej jest wymowną zgodą dla Władimira Putina, który łaskawie pomaga przywrócić porządek w kraju Alaksandra Łukaszenki.
Powiązany Artykuł
"To pokazuje naszą sprawczość". Premier o europejskim planie dla Białorusi
Czy to scenariusz nieprawdopodobny? Wręcz przeciwnie. Zachodni dyplomaci dawno temu skreślili Białoruś z listy państw europejskich i oznaczyli ją jako terytorium będące strefą wpływów Rosji. A z Rosją już dość jest problemów, wystarczy Krym i Donbas. W obliczu białoruskiego zrywu francuski komisarz UE ds. przemysłu Thierry Breton stwierdził, że Białoruś to nie Europa, jest naprawdę silnie związana z Rosją, a większość społeczeństwa jest przychylna bliskim związkom z Rosją. Przekładając z języka dyplomacji na polityczną praktykę to oznacza: niech sobie Łukaszenka robi co chce.
- Porozumienie na unijnym szczycie. Jest decyzja w sprawie sankcji na Białoruś
- Eksperci: "Plan Marshalla dla Białorusi" dla części tamtejszych elit może być motywacją
A jednak to nie opinia Bretona o Białorusi stała się obowiązującą w Unii Europejskiej. Mateusz Morawiecki, szef polskiego rządu jest jak zły sen białoruskiego dyktatora. Od pierwszych dni białoruskich protestów polski premier wykorzystuje swoje coraz silniejsze wpływy w Europie, by zbudować koalicję dla wolności. Z mozołem, ale skutecznie buduje europejską solidarność wobec protestujących, "wymusza" specjalny szczyt i w kolejnych tygodniach sprawia, że temat Białorusi nie znika z europejskiej politycznej i medialnej agendy.
REKLAMA
Powiązany Artykuł
Premier: chcemy pomóc Białorusi w transformacji demokratycznej
Dla Łukaszenki to jest wielki problem, a wpływ polskiej polityki na nastroje społeczne podkreśla od pierwszych dni. Zastosowane przez niego rozwiązania siłowe to gra na osłabienie i zniechęcenie protestujących. To także strategia na znużenie zagranicznej opinii publicznej, która po pewnym czasie "przyzwyczai się" do coraz bardziej krwawego reżimu, a wiadomości o Białorusi znajdą się na dalszych stronach gazet. Aż w końcu znikną z głównych wydań telewizyjnych serwisów informacyjnych wyparte przez drugą falę COVID-19, problemy gospodarcze i wybory w USA. Na Białorusi bez zmian i to nie jest żaden news, więc szkoda czasu antenowego i uwagi polityków.
Tymczasem wbrew nadziejom Łukaszenki polski premier robi wszystko, by świat o Białorusi nie mógł zapomnieć. Organizuje szczyt unijny, przyjmuje Swiatłanę Cichanouską, ogłasza pomoc dla białoruskich uchodźców, w końcu tworzy nowy plan Marshalla dla Białorusi – nową, alternatywną drogę rozwoju wobec jedynej słusznej drogi izolacji od Europy i integracji z Federacją Rosyjską.
Powiązany Artykuł
Polska, UE, szykują plan Marshalla dla Białorusi. Ekonomista: ten kraj ma olbrzymie szanse na sukces gospodarczy
Efekty unijnego szczytu, podczas którego przyjęto "plan Morawieckiego" to dla Alaksandra Łukaszenki potężny ból głowy. Białoruski dyktator podobno zawsze był polonofobem – teraz, kiedy Unia Europejska mówi polskim głosem w sprawie Białorusi, jego niechęć do Polaków staje się zrozumiała. W końcu żaden inny europejski naród nie jest tak przywiązany do wolności, nie jest gotów dla niej tyle poświęcić i tak o nią walczyć. W dodatku nie tylko o wolność własną, ale i innych. Z premierem Mateuszem Morawieckim na czele, polska dyplomacja wolności jest dla białoruskiego reżimu śmiertelnie niebezpieczna.
Miłosz Manasterski
REKLAMA