"Dochodzi do nadzwyczajnej kumulacji pacjentów". Wojewoda mazowiecki o nieprawidłowościach w szpitalu w Radomiu

- Nieprawidłowości głównie w zarządzaniu SOR-em w Mazowieckim Szpitalu Specjalistycznym w Radomiu ujawniła kontrola przeprowadzona na przełomie grudnia i stycznia w tej placówce - poinformował w piątek wojewoda mazowiecki Konstanty Radziwiłł.

2021-02-12, 21:42

"Dochodzi do nadzwyczajnej kumulacji pacjentów". Wojewoda mazowiecki o nieprawidłowościach w szpitalu w Radomiu

Wojewoda zastrzegł, że wnioski po kontroli są jeszcze opracowywane.

- Ale wszystko wskazuje na to, że jest wiele zarzutów, które mogą być formułowane w stosunku do sposobu zarządzania szpitalnym oddziałem ratunkowym – stwierdził Konstanty Radziwiłł.

Powiązany Artykuł

1200_lekarz_shutterstock.png
Radom: lekarz po raz drugi przyłapany pijany na dyżurze. Wcześniej śledczy umorzyli sprawę

O szpitalnym oddziale ratunkowym w Mazowieckim Szpitalu Specjalistycznym (MSS), jedynym w Radomiu, zrobiło się głośno po ubiegłotygodniowej konferencji prasowej, na której zarząd lecznicy i lekarze określili sytuację jako dramatyczną ze względu na przepełnienie i brak personelu.

Zaapelowali do wojewody o otwarcie drugiego SOR-u w szpitalu covidowym przy ul. Tochtermana.

REKLAMA

Czytaj także:

Wojewoda przychylił się do tego wniosku. We wtorek poinformował, że od 22 lutego szpital covidowy będzie też przyjmował chorych z innymi schorzeniami, a w związku z tym uruchomiony zostanie drugi SOR w mieście. Jednocześnie zaznaczył, że zmiany te "nie oznaczają akceptacji dla różnych niepokojących rzeczy, które dzieją się w Mazowieckim Szpitalu Specjalistycznym".

Wojewoda przekazał, że ze wstępnych wyników kontroli w MSS wynika, że jest wiele nieprawidłowości w zarządzaniu SOR-em. Wskazał, że zgodnie z rozporządzeniem ministra zdrowia i wytycznymi konsultantów z zakresu medycyny ratunkowej pacjent powinien przebywać w SOR-ze nie dłużej niż 24 godziny. Po tym czasie powinien trafić na leczenie na właściwy oddział lub – jeśli nie ma takiej potrzeby – być wypisany do domu.

"Dochodzi do różnych zatorów"

Tymczasem według regulaminu obowiązującego w szpitalu w Radomiu pacjent może być leczony na SOR-ze przez 72 godziny.

REKLAMA

- W takiej sytuacji dochodzi do jakiejś nadzwyczajnej kumulacji pacjentów, a w efekcie do różnych zatorów, które nie powinny mieć miejsca - ocenił wojewoda.

Jego zdaniem niewłaściwie funkcjonuje także podział obowiązków między SOR-em a działającą także w ramach szpitala placówką nocnej i świątecznej pomocy lekarskiej. W ocenie Radziwiłła placówka ta prawdopodobnie mogłaby przejąć sporą część pacjentów, którzy zgłaszają się na SOR z mniej poważnymi problemami medycznymi, np. jeśli kończą im się leki na choroby przewlekłe. Tak się jednak w wielu przypadkach nie dzieje.

Radziwiłł odniósł się także do pełnienia dyżuru na SOR-ze przez pijanego lekarza. Medyk ten został przyłapany na tym samym już kilka lat wcześniej. Najpierw rozwiązano z nim kontrakt, a potem ponownie zatrudniono. Szpital tłumaczył się poważnym brakiem lekarzy chętnych do pracy na SOR-ze.

Zdaniem wojewody winę za zaistniałą sytuację ponosi nie tylko lekarz, ale także osoby, które zatrudniły go po raz drugi.

REKLAMA

"Jeżeli nie daje rady, powinien ustąpić ze stanowiska"

- Jeśli prezes szpitala nie daje sobie rady z pozyskaniem wystarczającej liczby personelu, powinien ustąpić ze stanowiska, a może pan marszałek (marszałek woj. mazowieckiego Adam Struzik, któremu podlega szpital - red.) powinien go zwolnić i zatrudnić kogoś, kto sobie da radę - stwierdził wojewoda.

O dramatycznej sytuacji na SOR-ze w Mazowieckim Szpitalu Specjalistycznym lecznica poinformowała dziennikarzy w ub. tygodniu. Mowa była o braku personelu, łóżek, pacjentach czekających na korytarzu przez wiele godzin. Lekarz internista opowiedział o codziennej pracy na SOR-ze. Mówił o tym, że nie mają czasu zająć się dokładnie pacjentami, przejrzeć ich wyników, zlecić następnych leków, przegapiają czas podania antybiotyków.

Według lekarza sytuacja na SOR-ze jest "na granicy kryminału". - Nie jesteśmy w stanie fizycznie tak dalej pracować, padamy na nosy, nie chcemy umrzeć na zawał na dyżurze - mówił internista.

bartos

REKLAMA

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej