Koalicja Obrony Zagranicznych Interesów. Felieton Miłosza Manasterskiego

Pytanie postanowione niegdyś przez śp. byłego premiera Jana Olszewskiego "Czyja Polska?" pozostanie nieustannie aktualnym wyzwaniem polskiej polityki. Po Polskę wyciągają wciąż ręce międzynarodowe organizacje, obce mocarstwa i zagraniczne koncerny. To dla nich ma być Polska, której mieszkańcy mają być już nie obywatelami, ale klientami.

2021-08-13, 15:21

Koalicja Obrony Zagranicznych Interesów. Felieton Miłosza Manasterskiego
Dzisiaj sejmowa komisja finansów publicznych przegłosowała poprawkę, żeby w ustawie budżetowej na przyszły rok podwyższyć kwotę rekompensaty abonamentowej dla mediów publicznych. Foto: Shutterstock/wellphoto

Batalia parlamentarna o nowelizację ustawy medialnej to kolejna odsłona sporu o to, czy Polacy mogą stanowić prawo we własnym kraju. A mówimy o sprawach obiektywnie postrzeganych jako sprawy wewnętrzne, niemające bezpośredniego wpływu na naszych sąsiadów czy inne państwa. Naszą wolność reform sądownictwa kwestionują instytucje Unii Europejskiej, które uznają swoje decyzje za ważniejsze od konstytucji RP. Zmianę prawa dotyczącą reprywatyzacji chce zatrzymać minister spraw zagranicznych Izraela. Zmianę regulacji dotyczących koncesji telewizji naziemnej chce powstrzymać z kolei zagraniczny koncern medialny.

Powiązany Artykuł

1200.jpg
"Zmierzamy w stronę umowy dwustronnej z Amerykanami". Ociepa o noweli ustawy medialnej

W zglobalizowanym świecie stanowiącym wielką sieć połączeń i organizacji ponadpaństwowych zakusy wpływania na nasze państwo nie powinny budzić wielkiego zdziwienia. Oburzenie powinna natomiast wywoływać niezdolność do stanowczej reakcji w obronie polskiej racji stanu wszystkich najważniejszych sił politycznych.

Obserwujemy właśnie żenujący spektakl, w którym niemal połowa posłów nie tylko staje w obronie interesów zagranicznego koncernu przeciwko jednoznacznie zdefiniowanemu interesowi państwa. Nowelizacja prawa medialnego nie jest przecież niczym innym jak dążeniem do zapewnienia większego udziału kapitału polskiego i europejskiego na rynku telewizyjnym. To tylko uszczegółowienie prawa, które istnieje od dawna, jak przypomina Wiktor Kołodziejski, przewodniczący Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji: – To są przepisy, które od 1992 r., czyli jeszcze przed przystąpieniem do UE, istniały, ich sens nie został zasadniczo zmieniony w 2004 r. – mówi Kołodziejski.

Uszczegółowienie jest w poprzek interesom amerykańskiego koncernu, który nie mógłby wówczas prowadzić swoich polskich interesów przez spółkę w Amsterdamie. Spółkę niezatrudniającą nawet jednego pracownika, będącą więc bytem przede wszystkim prawnym. Nowelizacja ta nie jest wcale radykalna i nie oznacza konieczności wycofania się koncernu z rynku polskiego. Identyczne rozwiązania prawne ma Austria, bardziej restrykcyjne - Niemcy i Francja.

REKLAMA

Czytaj także:

Walka prawna, którą zapowiedział koncern Discovery, jest zrozumiała. Polski rynek medialny jest tak atrakcyjny, że nie mowy, by zagraniczny biznes odpuścił sobie nasz kraj. Szokuje i smuci jednak postawa posłów opozycji, którzy nawet pomimo wzajemnej i nieskrywanej sympatii dla TVN w tym momencie wykazują taką agresję i determinację, jakby oni mieli osobiście ponieść jakieś ogromne finansowe straty.

O powiązaniach między TVN a politykami dużo już napisano i powiedziano. Warto zwrócić uwagę, że lojalność polityków opozycji wobec zagranicznego koncernu jest trwała. I nie ma dla nich znaczenia, że wizerunek samej stacji mocno ucierpiał w ostatnich miesiącach ze względu na aferę szczepionkową z udziałem jej menedżerów jak i poważne zarzuty byłych pracowników. Zawsze, kiedy na szali leży interes państwa, są oni gotowi mu zaprzeczyć, byle zagraniczny koncern nie poniósł nawet drobnej straty. Tak to wyglądało, kiedy na początku 2021 r. pojawił się w przestrzeni publicznej pomysł nałożenia podatku na reklamy dla największych udziałowców w medialnym rynku. Posłowie, którzy powinni z założenia dbać o budżet państwa polskiego i przeciwstawiać się korporacjom wyprowadzającym zyski z Polski płacąc symboliczne albo wręcz żadne podatki, jednogłośnie bronili obcych koncernów.

Powiązany Artykuł

pap dob soś 1200.jpg
Atak na polityka Konfederacji. Policja wszczyna czynności w sprawie

Z jednej strony opozycja chce pełnej wolności na rynku medialnym, nie zważając na to, że zakładając wirtualne spółki na lotnisku w Amsterdamie, swój przekaz mogą wprowadzić do Polski Rosjanie, Chińczycy czy Arabowie. Z drugiej strony opozycja sama chce również regulować rynek medialny i to zdecydowanie bardziej radykalnie. Promowany przez PO plan likwidacji TVP Info i programów informacyjnych Telewizji Polskiej jest przecież próbą stworzenia duopolu medialnego, w którym wiedzę o świecie i polityce będą przekazywać dwie telewizje. Gdyby opozycja po przejęciu władzy spełniła te zapowiedzi, byłby to potężny prezent dla zagranicznego koncernu, także jeśli chodzi o udziały w rynku reklamy.

REKLAMA

Histerię wokół nowelizacji tworzą nie tylko główni zainteresowani, ale także pozostali „zagraniczni rezydenci” w polskiej przestrzeni medialnej. Powtarzane są sugestie, że Polska nie może być państwem suwerennym, decydującym o tym, jakie ma prawo i kto jest właścicielem koncesji telewizyjnych. To ciąg dalszy uprawianego od 1989 r. treningu Polaków polegającym na wciskaniu im kompleksów, poczucia gorszości wobec Zachodu, ale przede wszystkim ćwiczeniu podporządkowania. Tam, w Berlinie i Brukseli (ewentualnie w Waszyngtonie, jeśli rządzą Demokraci), są tacy, którzy za nas myślą, którzy wiedzą od nas lepiej i którym nie można sprzeciwić się w najdrobniejszej sprawie. Jesteśmy przecież, my Polacy, naród z ponadtysiącletnią historią państwowości, ciągle jak dzieci, które pozostawione bez rodziców zrobią sobie krzywdę.


Miłosz Manasterski

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej