Premier: tworzenie jednego państwa europejskiego jest niebezpieczną utopią
Premier Mateusz Morawiecki powiedział, że tworzenie jednego państwa europejskiego jest niebezpieczną utopią. Stwierdził, że nie można konstruować takiego systemu wyłącznie na postawie narzędzi prawniczych i poszerzenia kompetencji poszczególnych instytucji.
2021-12-03, 17:18
W piątek w Warszawie odbyła się konferencja ekspercka na temat przyszłości Unii Europejskiej - "Jak zreformować Unię dla przyszłości Europy?". Jej organizatorem jest polska delegacja Grupy Europejskich Konserwatystów i Reformatorów w Parlamencie Europejskim.
Premier: UE miała się opierać na konsensusie
Podczas konferencji premier podkreślał, że "Unia Europejska jest absolutnie wyjątkowym przedsięwzięciem, jakiego w historii do tej pory nie było". - W zamyśle swoich ojców założycieli, ale myślę też, że w pragnieniu wielu ludzi dobrej woli żyjących w dobie po drugiej wojnie światowej, miała być pewną zintegrowaną strukturą gospodarczą, która tworzy płaszczyznę do życia w pokoju, stabilności dobrobycie, którego postrzeganie zmieniło się w poszczególnych dziesięcioleciach, ale to wszystko miało być wypracowane nie w ramach takich prób, z jakimi mieliśmy w przeszłości wielokrotnie do czynienia, tylko poprzez działania pokojowe - mówił Mateusz Morawiecki.
- Wszystkie wcześniejsze próby zintegrowania naszego kontynentu czy budowy wielonarodowych, wielopaństwowych organizmów zawsze kończyły się budową imperium. Zawsze imperium było tym stanem docelowym - stwierdził premier. - Unia Europejska miała być próbą inną, próbą, która przełamuje te schematy budowy organizmu ponadnarodowego poprzez siłę, i opierać miała się właśnie na konsensusie, na wypracowywanych rozwiązaniach, które dobrze służą rozwojowi wszystkich części składowych - dodał.
Koncepcja federacyjna już raz odrzucona
Jak wskazał, "z biegiem dziesięcioleci, zwłaszcza kiedy globalizacja stała się dominującym trendem w historii gospodarczej i politycznej świata, wielu przywódców Unii Europejskiej, zwłaszcza krajów zachodniej Europy, doszło do wniosku, że to jest za mało". - Do takiego wniosku doszły przede wszystkim elity, które skupione są w kilku głównych ośrodkach - na czele oczywiście z Brukselą, w której są umocowane instytucje europejskie - mówił.
- Dziś myślimy, że ten spór jest wyjątkowym czasem, ale mieliśmy już preludium tego sporu na początku XXI wieku - przypomniał Mateusz Morawiecki. - Była wtedy dyskusja o utworzeniu specjalnej grupy mędrców, utworzeniu nowego traktatu - traktatu konstytucyjnego - i tam zostały zaproponowane rozwiązania, które były jednoznaczne i które przesuwały całą Unię Europejską w kierunku organizmu skonfederowanego, federacyjnego, i wtedy ten projekt został odrzucony. Odrzucony jednoznacznie przez narody w referendum we Francji, w Holandii, ale nie było też zgody na to, co stanowiło trzon tamtej próby federalizacji Europy, czyli na zapisane wtedy w traktacie konstytucyjnym zasady pełnej wyższości prawa europejskiego także nad prawem konstytucyjnym oraz uwspólnotowienie praktycznie wszystkich decyzji w bardzo wielu dziedzinach życia - dodał.
"Należy położyć tamę tendencjom centralistycznym"
Szef polskiego rządu zaznaczył, że później na bazie Traktatu Lizbońskiego wiele tego typu rozwiązań zostało również wprowadzonych z okresem przejściowym, do tego stopnia, że dzisiaj, "jak myślimy, że Polska może w wielu zasadniczych obszarach mieć prawo weta (...), to raczej jesteśmy w błędzie".
- Wypracowane i opracowane mechanizmy na poziomie UE są de facto oparte na kwalifikowanej większości lub większości w ogóle państw członkowskich, gdzie na zasadzie pewnego nacisku, który instytucje europejskie w znakomity sposób potrafią wywierać, grupa mniejszych ludnościowo państw w mniejszym stopniu przeciwdziała takim centralistycznym tendencjom biurokratycznym - mówił premier.
- "Przyspieszenie marszu ku jednemu państwu europejskiemu". Terlecki o nowym rządzie w Niemczech
- Zbigniew Ziobro: chcę Polski w UE, ale niepodległej, a nie zdegradowanej do landu
Zdaniem Mateusza Morawieckiego ponad 15 lat temu narody europejskie dały do zrozumienia instytucjom europejskim, że to nie jest kierunek, który powinien być kontynuowany. Instytucje powinny więc wrócić do czasu, "kiedy panami traktatów były państwa członkowskie, i powinny zrozumieć, że należy położyć tamę tendencjom centralistycznym". - Jednak dzisiaj mamy do czynienia z reakcją odwrotną - dodał.
- Instytucje europejskie doszły do wniosku, że należy wprowadzić mechanizmy zmierzające do federalizacji Europy i mechanizmy centralistyczne, koncentrujące władzę w Brukseli i w paru stolicach, które mają najwięcej do powiedzenia; należy je wprowadzić tylnymi drzwiami. Tylnymi drzwiami, to znaczy poprzez poszerzanie kompetencji, w których działają te instytucje europejskie. Poszerzanie i de facto uzurpację polegającą na tym, że coraz to kolejne obszary naszego życia są zawłaszczane przez te instytucje - powiedział premier.
REKLAMA
"Moment zwrotny" w historii UE
W jego ocenie zarówno KE i TSUE, jak i PE odgrywają zasadniczą rolę w takim poszerzaniu władzy i władztwa UE na zasadzie ultra vires, czyli poza przyznanymi kompetencjami.
- To jest dlatego właśnie moment zwrotny w historii Europy, Unii Europejskiej. Albo suwerenne państwa członkowskie zrozumieją, że jesteśmy na wyjątkowym zakręcie historii UE i wspólnie postawimy tamę takiej uzurpacji, która prowadzi do koncentracji władzy w rękach elit europejskich (...), albo w sposób pełzający będziemy mieli do czynienia z poszerzaniem się tego obszaru kompetencji i kurczeniem tego, co jest jednym z najlepszych wynalazków ludzkości, czyli suwerennych państw - ostrzegł premier. Dodał, że jest to droga niezwykle niebezpieczna, która może zagrozić utrzymywaniu i rozwijaniu tradycji, kultury państw europejskich.
Strefa euro nie jest optymalnym obszarem walutowym
Premier podkreślił, że Polska występuje z bardzo konkretną propozycją ponownego przyjrzenia się architekturze prawnej Unii Europejskiej. Wskazał, że analiza ta powinna nastąpić z trzech punktów widzenia: kulturowo-tożsamościowego, gospodarczego i polityczno-państwowego.
Mateusz Morawiecki mówił, że strefa euro nie jest optymalnym obszarem walutowym. Stwierdził, że obecnie mamy do czynienia z kolizją woli politycznej pewnych elit z twardą rzeczywistością gospodarczą, co może stanowić coraz większą przeszkodę w dalszej integracji strefy euro i Unii Europejskiej.
Jego zdaniem pogłębiona integracja idąca w kierunku integracji instytucjonalnej, walutowej, finansowej i gospodarczo-inwestycyjnej, która ma się odbywać się tylko na zasadzie teoretycznych założeń, a jednocześnie idzie w poprzek gospodarczym procesom, jest drogą donikąd. Dodał, że konsekwencją takiej integracji będzie poważny kryzys gospodarczy.
REKLAMA
Zobacz także: Sebastian Kaleta w "Salonie politycznym Trójki"
kp
REKLAMA