Horała: w badaniu przyczyn katastrofy smoleńskiej od początku należało przyjąć, że to może być zamach

2022-04-11, 17:13

Horała: w badaniu przyczyn katastrofy smoleńskiej od początku należało przyjąć, że to może być zamach
Obchody 13. rocznicy katastrofy smoleńskiej. "Bądźmy tego dnia razem". Foto: Uwe Zucchi/PAP/DPA

- Podczas badania przyczyn katastrofy smoleńskiej od początku trzeba było przyjąć, że jedną z wersji może być zamach. Tego nie zrobiono - wskazał wiceminister infrastruktury Marcin Horała. Jak dodał, "mogło dojść do zamachu, mimo że jest to trudne do wyobrażenia".

Marcin Horała w Radiu Gdańsk był pytany o raport podkomisji smoleńskiej, kierowanej przez Antoniego Macierewicza dotyczący katastrofy smoleńskiej z 10 kwietnia 2010 r. - Jeżeli mamy do czynienia ze zwykłym wypadkiem komunikacyjnym, gdzie zderzyły się dwa samochody i ktoś zginął, policja pracowicie zabezpiecza teren, zbiera odłamki szkła i wszystko opisuje. Tymczasem tutaj, w znacznie większej w skali katastrofie, nie tylko nie mieliśmy do czynienia ze starannym zabezpieczeniem dowodów na miejscu, ale dochodziło do ich celowego niszczenia i dezinformacji. Wracanie po latach jest niezwykle trudne i żmudne - zauważył wiceminister.

Jak dodał, "obawia się, że w wyniku celowej operacji rządu Donalda Tuska temat katastrofy smoleńskiej stał się tematem tożsamościowym, gdzie ludzie wyłączają myślenie i trzeźwy ogląd sytuacji". - To jest autoidentyfikacja. Łamano tabu śmierci, szacunek dla zmarłych. Był to przedmiot żartów. Komuś, kto parę lat temu się w to zaangażował, psychologicznie trudno byłoby teraz powiedzieć "dałem się nabrać" - zaznaczył.

"Z góry założono rosyjską wersję"

Według Marcina Horały "w Smoleńsku mogło dojść do zamachu, pomimo że jest to trudne do wyobrażenia". Jak zauważył, obecne działania Rosji również wykraczają poza dotychczasowe wyobrażenia. - Siłą oficjalnej wersji rosyjskiej, było to, że wtedy to była sprawa, która nie mieściła się w głowie. Teraz widzimy, że dzieją się rzeczy, które jeszcze bardziej nie mieściłyby się w głowie, a mają miejsce. Warto przemyśleć swoje ówczesne postawy. Poza tym to jest temat badania dla ekspertów. Ci przedstawią wynik swojego postępowania i zgromadzony materiał dowodowy. To jest przedmiot faktów, a nie wiary - powiedział polityk.

>>> Raport specjalny portalu PolskieRadio24.pl - KATASTROFA SMOLEŃSKA <<<

- Jeżeli patrzymy na to, co się dzieje na Ukrainie, mamy tam zorganizowaną operację, jak np. zbrodnia katyńska, gdzie przedstawiciele lokalnych elit są wyszukiwani i mordowani strzałem w tył głowy. Zamach na parę prezydencką, spowodowanie wybuchu czy zestrzelenie w obliczu tych wydarzeń naprawdę jest możliwe. Jest tezą, którą od początku należało brać pod uwagę. Tego nie robiono, z góry założono rosyjską wersję. Dano możliwość niszczenia dowodów. Po latach udaje się to rozwikłać - mówił.

Posłuchaj

Wiceminister infrastruktury Marcin Horała o przyczynach katastrofy smoleńskiej (IAR) 0:33
+
Dodaj do playlisty

Relacje europejsko-rosyjskie

Wiceminister infrastruktury skomentował również politykę państw europejskich z ostatnich lat. Według niego uzależnienie energetyczne od Rosji doprowadziło do inwazji na Ukrainę. - Wybuch wojny na Ukrainie umożliwiła polityka niemiecko-francuska, polityka głównego nurtu europejskiego. Opozycja mówiła nam, że powinniśmy w tym nurcie płynąć. To była polityka energetycznego uzależnienia Europy od Rosji. Państwa takie jak Polska w ostatnich latach podejmują szereg wysiłków, by uniezależnić się od rosyjskich źródeł energii. Niemcy wykonywały ruch w przeciwnym kierunku. To utuczyło Rosję, ośmieliło i zachęciło do tej tragedii - ocenił Marcin Horała.

- To jest marzenie elit europejskich, że po latach na ławce kar za II wojną światową Niemcy wrócą do pozycji supermocarstwa należnej im z racji wielkości i gospodarki. Co ich ograniczało? Dominacja amerykańska w strefie zachodu. Tym, kto realnie ograniczał Niemców, były Stany Zjednoczone. Stąd pomysł, by wyrwać się z tej zależności, lewarując się dobrymi stosunkami z Rosją i Chinami. Te mrzonki były tragicznie szkodliwe, bo Rosja nie jest racjonalnym partnerem biznesowym. Rosja rozumie wyłącznie język siły - podkreślił.

Czytaj także:

"Jedność nie może oznaczać akceptacji dla błędów"

Wiceminister zwrócił także uwagę, że istnieje niebezpieczeństwo ataku rosyjskiego na Polskę i w tej sytuacji konieczne jest zachowanie jedności. - Polska jest państwem bezpośrednio w strefie zagrożenia. Na szczęście bohaterska postawa armii ukraińskiej z każdym dniem oddala od nas to zagrożenie, ale ono jest realne. Jedność nie może oznaczać akceptacji dla błędów. Jeśli nie powiemy, że to była polityka tragicznie mylna, jesteśmy skazani, by w przyszłości je powtarzać - zaznaczył.

- Sytuacja, w której UE debatuje, czy może nałożyć sankcje na Rosję, państwo, które napadło inne państwo, a z drugiej strony nakłada je na Polskę, jest groteskowa. Niektórzy politycy opozycji, zwłaszcza tej innej niż PO, zachowuje się w tej sprawie przyzwoicie. Są też tacy, którzy przekraczają granice zdrady narodowej. Naczelny przykład to Janina Ochojska, która oskarża polski rząd o ludobójstwo na granicy polsko-białoruskiej. Takimi bzdurami Putin uzasadniał atak na Ukrainę - mówił Marcin Horała.

Oglądaj wydanie specjalne serwisu Polskiego Radia 24:

ng

Polecane

Wróć do strony głównej