"Mateusz Morawiecki zostaje na stanowisku premiera". Prezes PiS dementuje informacje o spisku w partii
- Do tej pory było tak, że jednak bez mojej zgody premiera by się nie dało odwołać, krótko mówiąc - takiej zgody nie ma. Mateusz Morawiecki zostaje na stanowisku premiera - mówi prezes PiS Jarosław Kaczyński w opublikowanym we wtorek wywiadzie dla PolskaTimes.pl.
2022-07-19, 15:22
Jarosław Kaczyński został zapytany o medialne doniesienia o grupie czołowych polityków PiS, którzy mieliby spiskować przeciwko premierowi Morawieckiemu, domagając się jego odwołania.
- Sytuacja wygląda tak, że gdyby taka grupa miała takie cele, to musiałaby mieć na celu jeszcze jedno odwołanie. To znaczy mnie. Z tego względu, że do tej pory było tak, że jednak bez mojej zgody premiera by się nie dało odwołać. Krótko mówiąc - takiej zgody nie ma. To są wymysły - odpowiedział Kaczyński.
- Natomiast jest tak, że spotyka się pewna grupa, zresztą to była moja inicjatywa, ale spotyka się z premierem. Mateusz Morawiecki jest jednak nowym człowiekiem w naszym środowisku, więc chętnie spotyka się z ludźmi z długim, często nawet 30-letnim stażem, ponieważ potrzebne są nawiązania. To są tzw. spotkania doradców, grupa kilkudziesięciu osób. Spotykają się też inni ludzie i pewnie będą się spotykać, ale w samym fakcie spotykania nie ma nic złego. Jeżeli byłyby knute jakieś spiski, to rzeczywiście byłoby źle - dodał.
Pytany, czy to oznacza, że do wyborów Morawiecki zostaje na stanowisku szefa rządu, Kaczyński odpowiedział: "Tak, oczywiście. Mateusz Morawiecki zostaje na stanowisku premiera".
Dopytywany, czy będzie tak również, jeśli PiS wygra następne wybory i będzie rządzić, lider partii rządzącej odparł: "Jeżeli wygramy, to sądzę, że rzadko się zdarza, żeby ktoś zwycięskiego premiera zmieniał".
REKLAMA
- Jarosław Kaczyński: mimo oporu opozycji, światowych kryzysów i wojny, jesteśmy bogatsi
- Rzecznik rządu zapowiada przedłużenie tarcz antyinflacyjnych. "Widzimy, że to będzie niezbędne"
Inflacja w Polsce
Lider PiS w wywiadzie był również pytany o kwestię inflacji, która w czerwcu sięgnęła 15,5 proc., i ocenił, że jest to na pewno przejściowe. - Nawet największe inflacje, które doprowadzały do ogromnych cen, jak w Niemczech w latach 20., wreszcie się w pewnym momencie skończyły - zauważył.
Zapewnił jednocześnie, że rząd PiS będzie robić wszystko, co możliwe, żeby inflację z jednej strony ograniczyć i doprowadzić do jej spadku, i w końcu likwidacji, a z drugiej strony - żeby pomóc społeczeństwu.
Na uwagę, że jedno z drugim stoi trochę w sprzeczności, Kaczyński przyznał, że "istnieje pewna sprzeczność, bo to jest jednak przekazywanie jakichś pieniędzy w tej czy innej formie, na przykład w postaci wakacji kredytowych".
- Najprostszym sposobem na spadek inflacji byłoby mniej pieniędzy w rękach społeczeństwa, bo wtedy ludzie mniej kupują, a jak mniej kupują, to ceny spadają. To jest bardzo prosta zależność. Ale my właśnie nie chcemy obciążać społeczeństwa i musimy prowadzić tutaj politykę, która troszkę przypomina chodzenie po linie - zaznaczył.
REKLAMA
- Nie chcemy, żeby Polacy się cofali w tym niezłym już, ale jednak jeszcze ciągle skromnym, poziomie, który osiągnęliśmy, tylko żebyśmy ciągle szli do przodu. Stąd różnego rodzaju trudności. W zasadzie gdyby niespełna siedem lat temu powiedzieć, że w takich warunkach różne rzeczy nam się udają, to trzeba by powiedzieć, że to cud. Nie było cudu, a się udało - dodał.
Kaczyński na uwagę, że zdaniem opozycji za obecne wysokie ceny odpowiadają PiS oraz prezes NBP Adam Glapiński, odpowiedział, iż "opozycja musi szukać jakichś podstaw do tego, żeby nas atakować".
- To jest akurat z ich punktu widzenia dobra okazja, tylko że z prawdą nie ma nic wspólnego - zaznaczył. Dodał, że inflacja jest przynajmniej w trzech czwartych wywołana przez "echa działań Rosji na Ukrainie", a także przez COVID-19. "Gdyby nie było wojny i pandemii, to nie byłoby też inflacji - poza taką naturalną, bo to przecież zjawisko wiążące się z rozwojem gospodarczym" - mówił szef PiS.
Wybór szefa NBP
Kaczyńskiego zapytano też o sugestie szefa PO Donalda Tuska, że Glapiński został wybrany nielegalnie na prezesa banku centralnego i że jeżeli Platforma wygra wybory, to wyprowadzi go z NBP. "Generalnie rzecz biorąc, jeżeliby podsumowywać zapowiedzi ze strony Platformy Obywatelskiej, to wraz z ich zwycięstwem w Polsce przestanie obowiązywać konstytucja. Przestanie w ogóle obowiązywać prawo, przestanie funkcjonować demokracja, tylko powstanie jakiś reżim, który działa metodami, łagodnie określając, całkowicie pozaprawnymi, żeby nie powiedzieć gorzej - metodami, które są po prostu zwykłym przestępstwem - powiedział Kaczyński.
REKLAMA
- Nawet zapowiedzi tego rodzaju są, przynajmniej w moim przekonaniu, przestępstwem. Mam nadzieję, że prokuratura wyciągnie z tego wnioski. Mam - mniejszą już - nadzieję, że wyciągną z tego wnioski sądy. To jest bardzo smutne zjawisko, pokazujące pewną bezradność intelektualną. Do kogo trafiają takie zapowiedzi? Do tych, którzy sobie tego życzą, i tak naprawdę to, na co się tak często powoływali, jak konstytucja i praworządność, mają kompletnie za nic. Chodzi po prostu o to, żeby oni rządzili i o to (...), żeby taka sytuacja - pełnej tolerancji dla nadużyć różnego rodzaju - powróciła. O to tak naprawdę chodzi, żeby złote czasy - z jednej strony nadużyć, z drugiej strony pewnych monopoli - wróciły - dodał.
pkur
REKLAMA